niedziela, 12 stycznia 2020

Ranking płyt wydanych w 2019 roku


Kolejny muzyczny rok za nami, więc najwyższy czas na już kolejne, (tym razem jubileuszowe, gdyż to już moje dziesiąte roczne) wielkie podsumowanie wszystkich przesłuchanych przede mnie płyt a o tym, co było, najlepsze, bardzo dobre, dobre, dość dobre, średnie czy poniżej średniej dowiecie się już za chwilę. Najpierw zacznę jednak od tego, że i tym razem pobiłem własny rekord a więc powtarza się pewna tendencja: trzy lata temu sprawdziłem pięćdziesiąt sześć pozycji, dwa lata temu sześćdziesiąt, rok temu wyszło ich aż siedemdziesiąt trzy a tym razem dobiłem do dziewięćdziesięciu jeden. Nadal poszerzałem horyzonty muzyczne sprawdzając rzeczy z klimatów, jakie wcześniej raczej omijałem jak i dawałem szanse mało znanych grupom, które robiły dobre wrażenie a są mało znane tylko ze względu na brak możliwości wybicia się z powodu konkurencji w postaci dużej ilości znanych, popularnych i lubianych gigantów danego gatunku. Ogólnie mogę uznać zeszły rok za dosyć udany pod względem muzycznym gdyż trafiło się czternaście dziewiątek i dwadzieścia jeden ósemek jednak zdecydowanie dominowały po prostu dobre płyty, które wprawdzie nie wywoływały zachwytów, ale przyjemnie się ich słuchało, sporo było dość dobrych jak i pewna ilość rozczarowań. Tym, co na pewno w pierwszej chwili zwraca na siebie uwagę to brak maksymalnych ocen, a ostatnim rokiem, w którym wystąpiło coś takiego był 1999 czyli dwadzieścia lat temu (rankingi publikuję od 2010 roku jednak mam też, tworzone później i nigdzie niewrzucane wcześniejsze zestawienia w postaci list płyt). Szkoda, bo tak to wszystko się dobrze prezentuje jednak do tego, aby moje roczne podsumowanie było pełne zabrakło tego jednego, ale bardzo ważnego elementu. Niektórych nowych czytelników moich podsumowań mogą zaskakiwać ogólnie dość wysokie oceny i praktycznie brak bardzo niskich, ale spowodowane jest to wcześniejszą ostrą selekcją zespołów do zapoznania i jak coś od razu sprawia wrażenie średniaka to w ogóle nie tracę na to czasu, grupa musi mieć to coś, co przyciągnie moją uwagę i ostatecznie wychodzi na to, iż słucham głównie najlepszych o stałej formie gdzie rozczarowanie sprowadza się zwykle do dania szóstki czy piątki, co znaczy, że i tak dany krążek nadal jest lepszy od tych, jakie wydają odrzucone na starcie kapele. Co do miejsca zamieszczenia podsumowania to pozostaje mi tylko wkleić zdanie z tego zeszłorocznego, wcześniejszego i jeszcze wcześniejszego: ekipa portalu Last.fm gdzie zwykle zamieszczałem moje rankingi znowu zawiodła na całej linii pokazując cały swój nieprofesjonalizm i nadal pomimo usilnych starań i obietnic nie dali rady przywrócić opcji "dzienników", które to wyłączyli niby na chwilę podczas swoich nieudanych zabaw w wprowadzanie nowego wyglądu jeszcze w kwietniu 2015 roku. Wiem, że aż trudno uwierzyć w tak wielki poziom nieprofesjonalizmu, ale pomimo minięcia kolejnego roku oni nadal nie byli w stanie tego zrobić, chyba już w ogóle zrezygnowali ze starań, bo po ich zmianie wyglądu nie tylko spadła funkcjonalność portalu i jest on brzydszy to jeszcze ludzie masowo zaczęli stamtąd odchodzić. Co do formy to zastosowałem nowszy system z ograniczeniem opisów na rzecz wypisania wszystkich najważniejszych danych w celu zwiększenia przejrzystości. Mała informacja wyjaśniająca punkt pozycja w dyskografii: jako, że zespoły wydają różne rzeczy, które można podzielić na longplaye, EPki, demówki, splity, płyty świąteczne, takie z coverami czy the best of co może wprowadzać zamieszanie, postanowiłem brać tu pod uwagę praktycznie wyłącznie oficjalne płyty długogrające a jeżeli akurat ktoś wypuścił mini album to napisałem o tym odpowiednią informację. Po małym wstępie zapraszam już wszystkich do przeczytania mojego rankingu płyt sprawdzonych w 2019 roku a wcześniej dla przypomnienia opis mojej skali ocen:

1. Kompletna tragedia, nie uznaję oceny 0 i niższych więc kryją się one pod oceną czyli, że mogą się znaleźć to co można równie dobrze oznaczać kompletny syf, który można by określić np jako -50/10 jak i prawdziwe 1, w każdym razie lepiej się trzymać od tego z daleka. Generalnie w rankingach nie występuje bo zwyczajnie nie słucham czegoś takiego.
2. Tragedia ale ma jakieś minimalne zalety. Co do występowania podobnie jak wyżej.
3. Da się posłuchać ale raczej szkoda na to czasu gdyż to nieprzyjemne dla ucha. Jako, że płyty oceniam po kilkukrotnym odsłuchaniu a coś co można by tak ocenić nie jest miłe dla ucha to również zwykle omijam takie krążki więc i w rankingach zwykle się ich u mnie nie spotyka.
4. Album poniżej średniej, można posłuchać, ma swoje zalety ale jednak wad jest więcej.
5. Typowy średniak, nie rani uszu ale też raczej nie wywołuje pozytywnych odczuć czyli wad i zalet po równo.
6. Całkiem dobry, odczucia przy odsłuchiwaniu jak najbardziej pozytywne jednak mogłoby być lepiej.
7. Dobra płyta, ta ocena jest u mnie najczęściej spotykana. Generalnie wszystko jest w porządku i słucha się tego przyjemnie.
8. Bardzo dobra i na pewno warta polecenia, coś co wyróżnia się z tłumu poziomem.
9. Płyta wyjątkowa, czymś zachwycająca np. pięknem, klimatem, ciężarem czy techniką, podczas słuchania nie wyłapuje się wad i ma się ochotę do niej często wracać.
10. Genialna, ma wszystko to co poprzednia ocena ale i coś więcej, album do którego, zawsze chętnie się wraca, ma się ochotę śledzić teksty podczas słuchania, taki który od razu przychodzi na myśl gdy słyszy się pytanie w stylu "wymień swoje ulubione płyty".


1Borknagar "True North" (9/10)
Gatunek: Progressive Black Metal / Folk Metal
Długość: 0:59:12
Data wydania: 27.09.2019r
Kraj: Norwegia
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal i gitara basowa: Simen Hestnæs aka ICS Vortex   ;  Gitara prowadząca: Jostein Thomassen  ;  Gitara rytmiczna: Øystein G. Brun  ;  Perkusja: Bjørn Dugstad Rønnow  ;  Keyboard i wokal: Lars A. Nedland
Wytwórnia: Century Media Records
Pozycja w dyskografii: 11
Najlepsze utwory: The Fire That Burns ; Wild Father's Heart ; Voices
Zalety: klimat ; zapadające w pamięć wokale ; miejscami ciężar urozmaicający muzykę
Wady:
Dodatkowy komentarz: Od początku łączyli szybkość i brutalność progressive black metalu z miękkością i melodyjnością folk metalu stosując przy tym zarówno skrzeczane jak i czyste wokale, przy czym z biegiem czasu łagodność coraz bardziej zaczęła przeważać nad ciężarem. W przypadku True North blackowych motywów pozostało już dosyć niewiele i w zasadzie występują one może w trzech utworach za to dominuje lekkie klimatyczne granie z wyrazistym, przejmującym, czystym wokalem. Ciekawostka: Kiedy po wydaniu drugiej płyty odszedł od nich główny wokalista Kristoffer "Garm" Rygg (Ulver, Arcturus) jego miejsce zajął Simen Hestnæs aka ICS Vortex (co ciekawe w Arcturus miała miejsce ta sama sytuacja) jednak po dwóch płytach odszedł zostając zastąpiony przez Andreasa Hedlunda aka Vintersong. ICS Vortex powrócił do zespołu cztery płyty później jednak tym razem jako basista odpowiadający za tylne wokale, natomiast po wydaniu poprzedniczki, Vintersong po wielu latach i wielu płytach opuścił go a głównym wokalistą (pozostając jednocześnie basistą) ponownie został Simen Hestnæs.


2. Soen "Lotus" (9/10)
Gatunek: Progressive Metal / Progressive Rock
Długość: 0:54:09
Data wydania: 1.02.2019r
Kraj: Szwecja
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal: Joel Ekelöf  ;  Gitara: Kim Platbarzdis  ;  Gitara basowa: Stefan Stenberg  ;  Perkusja: Martin Lopez
Wytwórnia: Silver Lining Music
Pozycja w dyskografii: 4
Najlepsze utwory: Martyrs ; Pepance ; Lunacy
Zalety: klimat ; złożoność utworów
Wady:
Dodatkowy komentarz: Zaczęli od bardzo wysokiego poziomu i każda ich kolejna płyta była lepsza od poprzedniej a Lykaia sprzed dwóch lat dostała ode mnie maksymalną ocenę i wysokie miejsce na mojej liście "najlepsze z najlepszych" więc miałem ogromne oczekiwania względem Lotus i czekałem na nią ze zniecierpliwieniem. W końcu nadeszła data premiery i już przy pierwszym odsłuchaniu od razu można zauważyć iż Soen nadal są w doskonałej formie, wprawdzie nie przebili Lykaia no bo to było by bardzo trudne przy tak wysoko zamieszczonej poprzeczce jednak w dyskografii mogę umieścić ją na równi z jej poprzedniczką czyli Tellurian. Jeśli chodzi o zawartość krążka to generalnie zespół trzyma się swojego stylu czyli wolnego, klimatycznego progressive metalowego grania kojarzącego się z Tool przy czym z biegiem czasu powoli się od tego oddalają dopracowując własny niepowtarzalny styl. Skoro już jestem przy temacie pewnych zmian to warto wspomnieć o tych, które się pojawiły a pierwszą z nich jest kontynuacja tego co zaczęli płytę temu czyli większe wplatanie progresywnego rocka do swojej muzyki i jak dawniej gitary grały na równym poziomie to teraz znalazło się sporo złagodzeń w utworach a tytułowe Lotus to w zasadzie całe jest w takim stylu co prawdę mówiąc lekko mnie niepokoi bo nie chciałbym aby w przyszłości za bardzo szli w kierunku jeszcze lżejszych brzmień. Z drugiej jednak strony chwilami w utworach zdarzają się momenty gdzie riffy robią się bardziej mięsiste i wyraziste co razem z pierwszą wspomnianą przed chwilą zmianą czyni Lotus wprawdzie najlżejszym ale i najbardziej zróżnicowanym albumem w dyskografii.


3. Fit For An Autopsy "The Sea of Tragic Beasts" (9/10)
Gatunek: Progressive Deathcore
Długość: :0:43:52
Data wydania: 25.10.2019r
Kraj: USA
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal: Joe Badolato  ;  Gitara prowadząca i rytmiczna: Will Putney, Tim Howley  ;  Gitara prowadząca i rytmiczna: Pat Sheridan  ;  Gitara basowa: Peter "Blue" Spinazola  ;  Perkusja: Josean Orta
Wytwórnia: Nuclear Blast
Pozycja w dyskografii: 5
Najlepsze utwory: The Sea of Tragic Beasts ; Birds of Prey ; Napalm Dreams
Zalety: ciężar ; szybkość ; technika ; zróżnicowane jak na deathcore
Wady:
Dodatkowy komentarz: Początkowo brzmieniem nie wyróżniali się specjalnie z tłumu przy czym ich muzykę zawsze się dobrze słuchało, później jednak zaczęli nieco ją urozmaicić, głównie poprzez dorzucanie miejscami riffów kojarzących się z kapelą Gojira oraz stosowaniem od czasu do czasu emocjonalnych screamów i cleanów co osiągnęło apogeum na genialnym albumie The Great Collapse z 2017 roku, który niektórzy tagowali nawet jako gojiracore. Na The Sea of Tragic Beasts poszli jednak w nieco inną stronę a mianowicie dość mocno ograniczyli ilość breakdownów i niskich growli, inspiracja Gojirą nie jest już tak ewidentna, natomiast zwiększyli melodyjność oraz ilość screamów i czystych wokali. Brzmienie zostało odświeżone i trochę zmodyfikowane odbiegając od wcześniejszej twórczości jednak tym co nie zmieniło się od poprzedniego krążka jest bardzo wysoki poziom albumu. Zastanawiałem się czy lepsza jest nówka czy poprzedniczka: na poprzedniej były trzy wyjątkowo dobre utwory, tutaj z tego poziomu jest jeden jednak The Sea of Tragic Beast jako całość prezentuje się nieco lepiej a więc wychodzi na to, że jednak to tegoroczny album mogę uznać za najlepszy w ich dyskografii.

 
4. Eluveitie "Ategnatos" (9/10) 
Gatunek: Melodic Death Metal / Folk Metal
Długość: 1:00:20
Data wydania: 04.04.2019r
Kraj: Szwajcaria
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal prowadzący, Flażolet, Mandola i uilleann pipes: Chrigel Glanzmann  ;  Wokal, Harfa, Mandola: Fabienne Erni  ;  Gitara prowadząca: Rafael Salzmann  ;  Gitara rytmiczna: Jonas Wolf   ;  Gitara basowa: Kay Brem  ;  Perkusja: Alain Eckermann  ; 
            Lira korbowa: Michalina Malisz  ;  Skrzypce i Wokal: Nicole Ansperger  ;  Dudy, Flet, Gitara: Matteo Sisti
Wytwórnia: Nuclear Blast
Pozycja w dyskografii: 8
Najlepsze utwory: Ategnatos ; Black Water Dawn ; The Slumber
Zalety: ciężar ; szybkość ; bogactwo brzmień
Wady:
Dodatkowy komentarz: Ich raczej nikomu nie trzeba przedstawiać gdyż są jednym z najbardziej znanym i rozpoznawalnych zespołów łączących melodic death metal z folk metalem a to co tworzą można określić jako szwedzką szkołę melodeathu (pochodzą ze Szwajcarii ale brzmienie kojarzy się chociażby z Dark Tranquility czy At The Gates) z dodatkowym typowo folkowym instrumentarium i kobiecymi czystymi wokalami. Zwykle twórcy folk metalu za bardzo koncentrują się na tych ludowych klimatach przez co ich muzyka jest zwyczajnie za lekka i za mało konkretna a nadmiar flecików i skrzypiec dość szybko zaczyna mnie irytować a w Eluveitie cenię to, że to jednak po prostu ciekawe urozmaicenie do porządnego metalowego grania. Po wydaniu sześciu albumów odeszła od nich wokalistka Anna Murphy, która założyła następnie Cellar Darling a na jej miejsce przyjęto Fabienne Erni a jako, że Anna oprócz wokalu zajmowała się również grą na lirze korbowej na czym Fabiene najwidoczniej się nie zna, to przyjęło dodatkowo Michalinę Malisz. Swoją drogą to ciekawa sprawa bo Michalina początkowo była youtuberką, która grając na lirze tworzyła covery metalowych utworów co zwróciło uwagę Eluveitie i tak nagle z youtube powędrowała do światowej sławy kapeli. Tutaj warto wspomnieć iż grupa oprócz płyt w opisanym przeze mnie stylu wydała również dwie typowo folkowe i to właśnie na drugiej z nich w 2017 roku zadebiutowały obie panie. W tym roku zostało wydane Ategnatos będące muzyczną kontynuacją krążka Origins z 2014 roku i od razu można stwierdzić, że obie nowe idealnie się wpasowały w styl, oczywiście od razu słychać iż Fabienne ma zupełnie inni głos i sposób śpiewania niż Anna jednak jednocześnie zdecydowanie da się tu rozpoznać typowy styl z którego zasłynęli. Kolejną stałą jest bardzo wysoki poziom wykonania, to jedna z tych grup na które zawsze można liczyć, jak widać nawet po tak poważnych zmianach jak przyjęcie nowej wokalistki.


5. Devin Townsend "Empath" (9/10) 
Gatunek: Progressive Metal / Avant-Garde Metal
Długość: 1:14:12
Data wydania: 29.03.2019r
Kraj: Kanada
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal, gitara prowadząca, gitara rytmiczna, gitara basowa, keyboard, programowanie i produkcja: Devin Townsend  ;  Gitara basowa: Nathan Navarro  ;  Perkusja i bębny: Morgan Ågren, Samus Paulicelli, Anup Sastry
Dodatkowe wokale: Elliot Desgagnés  ;  Dodatkowe gitary: Ryan Dahle  ;  Chór: Elektra Women's Choir  ;  Dodatkowy wokal w Genesis i Borderlands: Ché Aimee Dorval  ;  Dodatkowy wokal w Hear Me i Here Comes the Sun: Anneke van Giersbergen  ;  dodatkowy wokal w Hear Me: Chad Kroeger
Wytwórnia: Inside Out ; HevyDevy
Pozycja w dyskografii: jako Devin Townsend: 9 ; Ogólnie: 19
Najlepsze utwory: Genesis ; Hear Me ; Singularity
Zalety: bogactwo brzmień ; złożoność i rozbudowanie utworów ; epickość
Wady:
Dodatkowy komentarz: Devin Townsend w swojej solowej twórczości przez lata przyzwyczajał ludzi do tego, że jest perfekcjonistą otwartym na eksperymenty a wszystko co wydaje prezentuje wysoki poziom. Pomimo, że to wszystko solowe płyty wydawał je jako Devin Townsend, The Devin Townsend Band, Devin Townsend Project i Casualties of Cool przy czym pod tymi pierwszymi nazwami wychodziły dawniej bo pomiędzy 1996 a 2007 jednak w tym roku postanowił wypuścić nówkę ponownie jako po prostu Devin Townsend. Tak naprawdę w tym przypadku to nie ma większego znaczenia gdyż każdy album jest inny od pozostałych, nie ma stania w miejscu, odcinania kotletów czy odgrzewania kuponów tylko ciągle eksperymenty i łączenie ze sobą różnych elementów (zazwyczaj jednak podstawą jest progresywny metal) na różne sposoby więc nawet jeśli gatunki występujące na dwóch z nich są takie same to i tak albumy brzmią inaczej. Empath zdecydowanie należy do tych z nich na których mnogość tych różnych elementów składowych jest naprawdę wysoka, chyba nawet największa w dyskografii do tego zrobiona z dużym rozmachem. Co więc dokładnie tutaj znajdziemy? Jest tu progresywny metal, progresywny rock, metal symfoniczny, technical death metal, orkiestra, chór, elektronika, musical a nawet kogut a więc dla każdego coś dobrego i nie ma mowy o przeroście formy nad treścią gdyż wszystko to zostało idealnie ze sobą połączone tworząc jedną całość, która najlepiej określa termin Avant-garde Metal. Tak w zasadzie gdybym czysto obiektywnie chciał wybrać płytę roku pod względem technicznym to musiałbym ją za nią uznać ale po prostu wyższe w rankingu pozycje mają pewne cechy dzięki, którym Devin trafił na czwarte miejsce. W tym miejscu muszę wspomnieć, że krążek nie jest najłatwiejszy w odbiorze więc potrzeba klika razy dobrze się z nim osłuchać gdyż na samym początku może się wydawać nieco chaotyczny. Jeszcze jedna sprawa: nie od dziś wiadomo, że sam muzyk cierpi na chorobę afektywną dwubiegunową i od razu można zauważyć, że podczas nagrywania albumu był na jakimś skrajnym etapie manii co tłumaczyłoby aż tak wielką różnorodność oraz wręcz zwariowane kolorowe teledyski pełne różnych motywów jak kot latający po kosmosie i jego przygody czy stadion na którym słonie grają na bębnach itp. W zasadzie to gdybym nie wiedział o jego dwubiegunówce to chyba bym podejrzewał bycie pod wpływem LSD czy czegoś podobnego podczas ich tworzenia.

 
6. Latitudes "Past Island" (9/10)
Gatunek: Atmospheric Sludge Metal / Post-Metal
Długość: 0:43:36
Data wydania: 05.04.2019r
Kraj: Wielka Brytania
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal, gitara, syntezator: Adam Symonds  ;  Gitara prowadząca i rytmiczna: Adam Crowley   ;  Gitara prowadząca i rytmiczna oraz syntezator: Tim Blyth  ;  Gitara basowa: Jon Lyon   ;  Perkusja: Mike Davis
Wytwórnia: Debemur Morti Productions
Pozycja w dyskografii: 4
Najlepsze utwory: Underlie ; Moorland Is the Sea ; Part Island
Zalety: ciężkie i klimatyczne brzmienie instrumentów połączone z łagodnym, smutnym wokalem
Wady:
Dodatkowy komentarz: Poprzednie płyty ominąłem ze względu na niedobory wokalu a dokładnie to na debiucie pojawia się on jedynie w jednym utworze a na kolejnych dwóch tylko w trzech. Niektórzy uwielbiają instrumentalne albumy więc może by im się spodobały ale dla mnie są one niedopracowane i niedokończone a szkoda bo gdyby tylko dograli brakujące wokale to te wcześniejsze pozycje w dyskografii mogłyby okazać się równie genialne i klimatyczne co nówka.
                                                   https://www.youtube.com/watch?v=CwRsRGoUU_0


7. Frozen Crown "Crowned in Frost" (9/10) 
Gatunek: Power Metal
Długość: 0:47:52
Data wydania: 22.03.2019r
Kraj: Włochy
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal: Giada "Jade" Etro  ;  Gitara prowadząca: Talia Bellazecca  ;  Gitara basowa: Filippo Zavattari  ;  Perkusja: Alberto Mezzanotte  ;  Keyboard, gitara rytmiczna i dodatkowy wokal (czysty i growle): Federico Mondelli
Wytwórnia: Scarlet Records
Pozycja w dyskografii: 2
Najlepsze utwory: Arctic Gales ; Battles in the Night ; Crowned in Frost
Zalety: wokal Giady ; szybkość ; chwytliwość ; energia
Wady:
Dodatkowy komentarz: Włoska power metalowa kapela, która swoim zeszłorocznym debiutem wywalczyła sobie miejsce w pierwszej piątce mojego ostatniego rankingu, maksymalną ocenę oraz miejsce w rankingu "najlepsze z najlepszych". Miałem pewne obawy czy skoro tak szybko pojawili się z kolejnym to czy nie będzie to jakiś zbiór bonus tracków, które raczej im zaszkodzą niż pomogą w karierze jednak na szczęście okazało się, że to zupełnie nowy materiał dorównujący poprzedniemu. Od razu można rozpoznać ich charakterystyczny styl czyli power metal, któremu energii i prędkości nadają blasty oraz wokale charyzmatycznej wokalistki Giady "Jade" Etro a miejscami również ciężaru melodeathowa stylistyka i growle Federico Mondelli przy czym tych ostatnich jest akurat mniej niż na poprzedniczce a i ostatnio były raczej dodatkowym smaczkiem.


8. Holy Tide "Aquila" (9/10)
Gatunek: Progressive Metal / Power Metal
Długość: 1:08:47
Data wydania: 28.06.2019r
Kraj: Włochy
Język tekstów: angielski ; w jednym utworze zwrotka po niemiecku
Skład: Wokal: Fábio Caldeira  ;  Gitara prowadząca i rytmiczna: Gustavo Scaranelo  ;  Gitara basowa: Joe Caputo  ;  Perkusja: Michael Brush
Wytwórnia: My Kingdom Music
Pozycja w dyskografii: 1
Najlepsze utwory: Exodus ; Chains of Enoch ; Lamentation
Zalety: złożoność i rozbudowanie utworów ; chwytliwość
Wady:
Dodatkowy komentarz: Debiutancki krążek włoskiego bandu wykonującego mieszankę progressive metalu i power metalu a dodatkowo gdzieniegdzie można usłyszeć klasyczne instrumenty a nawet orkiestrę. W bardzo dobry sposób łączą zalety gatunków czyli mamy do czynienia z rozbudowanymi, nieschematycznymi utworami w których można podziwiać naprawdę dobrą pracę instrumentów i wyłącznie czyste, zapadające w pamięć zróżnicowane wokale a dodatkowe instrumenty stanowią ciekawe urozmaicenie.


9. Conflict "Decision Code" (9/10)
Gatunek: Cyber Metal
Długość: 1:04:45
Data wydania: 18.11.2019r
Kraj: Rosja
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal: Anna  ;  Gitara: Rodion  ;  Gitara basowa: Alexey  ;  Perkusja: Mikhail
Gościnnie: Wokal: Dave Lowmiller (utwór 4), Alex Blake (utwór 6), Karsten "Jagger" Jäger (utwór 9), Burton C. Bell (utwór 10), Jayce Lewis (utwór 11)  ;  Partie mówione: Roman Arsafes (utwór 1 i 8), Mikhail "Vaarwel" Saveliev (utwór 12)  ;  Saksofon (utwór 5): Dmitriy    Trifonov  ;  Skrzypce (utwór 9): Anna Yerilina, Elizaveta Bazhenova  ;  Altówka (utwór 9): Elena Melkumova  ;  Wiolonczela (utwór 9): Sabira Omurdzhanova
Wytwórnia:
Pozycja w dyskografii: 3
Najlepsze utwory: Decision Code ; Speechless ; Deadlock
Zalety: ciężar ; dobrze użyta elektronika ; udane featuringi ; dużo killerów
Wady:
Dodatkowy komentarz: Debiut był po rosyjsku co prawdę mówiąc mnie zniechęciło do sprawdzania go, z drugim krążkiem za to się osłuchałem jednak mam co do niego trochę mieszane uczucia gdyż z jednej strony zespół zdradza wysoki potencjał z porządną, dosyć techniczną pracą instrumentów oraz dobrymi wokalami, zarówno czystymi jak i growlami jednak z drugiej w utworach powstawiane są monotonne fragmenty, które w połączeniu z faktem iż cały album trwa 1:10:00 powodował dłużenie się go przez co musiałem obniżyć ocenę. Na Decision Code zalety są te same ale udało im się wyeliminować wady a do tego znacząco urozmaicili krążek sporą ilością gościnnych występów innych wokalistów: Dave Lowmiller z A Dark Halo, Karsten "Jagger" Jager z Disbelief, Burton C. Bell z Fear Factory oraz Alex Blake i Jayce Lewis o których jednak nie znalazłem żadnych informacji aby się gdzieś udzielali. Zaproszenie ich było doskonałym pomysłem gdyż te pięć utworów jest najlepszymi na płycie a ich głosy idealnie się uzupełniają z wokalami Anny. Pewnym wyjątkiem jest utwór The Architect z Burtonem gdyż tutaj to on odpowiada za wszystkie wokale, zarówno czyste jak i growle a zespół gra pod niego przez co brzmi bardziej jak lżejszy kawałek Fear Factory. W każdym razie nówka jest o pięć minut krótsza od poprzedniczki ale się w ogóle nie dłuży i słucha się jej z przyjemnością.


10. Monolord "No Comfort" (9/10)
Gatunek: Stoner Doom Metal
Długość: 0:47:07
Data wydania: 20.09.2019r
Kraj: Szwecja
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal i gitara: Thomas V Jäger  ;  Gitara basowa: Mika Häkki  ;  Perkusja: Esben Willems
Wytwórnia: Relapse Records
Pozycja w dyskografii: 4
Najlepsze utwory: The Bastard Son ; Alone Together ; No Comfort
Zalety: ciekawy kontrast: ciężka warstwa instrumentalna i lekki, spokojny wokal ; klimat ; złożoność i rozbudowanie utworów
Wady:
Dodatkowy komentarz: Pochodzą z Goteborgu podobnie jak wiele innych bardzo dobrych i oryginalnych szwedzkich kapel a wykonują stoner doom metal co faktycznie od razu słychać w ich brzmieniu: niski strój gitar jak w stoner metalu jednak grają one bardzo wolno jak w doom metalu co jeszcze bardziej zwiększa odczucie ciężaru. Warto tu wspomnieć iż warstwa instrumentalna jest tu naprawdę wyszukana i rozbudowana, dużo bardziej niż u przedstawicieli gatunków składowych. Jeśli chodzi o wokal to na pierwszych dwóch krążkach był on raczej dodatkiem pojawiającym się od czasu do czasu, był też mało zróżnicowany i towarzyszył mu specyficzny pogłos jednak od poprzednio wydanej Rust postanowili nad nim więcej popracować dzięki czemu stał się lepszy i jest go więcej co jeszcze bardziej ulepszyło to co tworzą. No comfort jest jej kontynuacją i trzyma praktycznie równie wysoki poziom co można zauważyć już od pierwszego usznego kontaktu z płytą.


11. Vintersea "Illuminated" (9/10)
Gatunek: Progressive Melodic Death Metal
Długość: 0:39:02
Data wydania: 27.09.2019r
Kraj: USA
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal: Avienne Low  ;  Gitara prowadząca, rytmiczna i tylne wokale: Riley Nix  ;  Gitara prowadząca i rytmiczna: Jorma Spaniano  ;  Gitara basowa: Karl Whinnery  ;  Perkusja: Jeremy Spencer
Wytwórnia: M-Theory Audio
Pozycja w dyskografii: 2
Najlepsze utwory: Old Ones ; Illuminated ; Fiery Tongue
Zalety: ciężar ale i piękno na zasadzie kontrastu ; bogactwo brzmień ; złożoność utworów
Wady:
Dodatkowy komentarz: Po przesłuchaniu debiutu łatwo wywnioskować, że mają swój unikatowy styl jak i spory potencjał, którego jednak nie wykorzystali w pełni a krążek ma trochę wad jak sztucznie poprzedłużane utwory z zamulającymi momentami i nie zawsze przekonywujące wokale gdzie czasem cleanom wokalistki brakuje głębi za to screamom i growlom mocy. W tym roku zostało wydane Iluminated i jak się od razu okazuje zespół ostro nad sobą pracował eliminując wady w efekcie czego powstał bardzo dobry i naprawdę warty uwagi album. Utwory są krótsze i jest ich mniej niż ostatnio dzięki czemu uniknęli dłużyzn a muzyka ogólnie stała się dynamiczniejsza i bardziej energetyczna. Poprawie uległy też wokale pochodzącej z Malezji Avienne Low i teraz czyste brzmią pięknie a jednocześnie screamy i growle nabrały siły i wyrazistości. Charakteryzują się dużą różnorodnością brzmień i tak wprawdzie ogólnie jest to progressive melodic death metal jednak można tu znaleźć elementy ambientu, death metalu, black metalu, symphonic metalu a w jednym utworze udało im się dorzucić nawet partie saksofonowe. Co ciekawe jak się spojrzy na ich wokalistkę: delikatną, śliczną Azjatkę ubierającą się często w zwiewne sukienki https://i.ytimg.com/vi/RzloqSQ6_fg/maxresdefault.jpg to trudno odgadnąć, że zajmuje się metalem a jeśli już to podejrzewało by się raczej symphonic, gothic czy alternative metal a nie coś cięższego. Znaczy się jak na melodeth grają dosyć lekko i fanom np Dark Tranquility raczej nie podejdą jednak tak czy inaczej jest pewnym zaskoczeniem gdy ta delikatna osóbka po początkowych spokojnych wokalach nagle zaczyna śpiewać screamem czy growlem.


12. Echoes of Eternity "Ageless" (9/10)
Gatunek: Progressive Gothic Metal
Długość: 0:40:25
Data wydania: 05.01.2019r
Kraj: USA
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal: Francine Boucher  ;  Gitara prowadząca: Brandon Patton  ;  Gitara rytmiczna: Sam Young  ;  Perkusja: Kirk Carrison
Muzycy sesyjni: Gitara basowa:  Michael Canales
Wytwórnia:
Pozycja w dyskografii: 3
Najlepsze utwory: Ageless ; The Magician ; Invocation to Wenus
Zalety: klimat ; idealne połączenie progresywnej warstwy instrumentalnej z delikatnością głosu Francine ; złożoność utworów
Wady:
Dodatkowy komentarz: Zespół w 2007 roku wydał pierwszą płytę, drugą dwa lata później po czym gdzieś się zgubili i nic nie było o nich słychać za to teraz powrócili po dziesięciu latach przerwy w składzie z debiutu (oprócz basisty więc wzięli muzyka sesyjnego) z nowym albumem. Brzmienie jest kontynuacją tego na czym skończyli przed laty a więc jest to progressive gothic metal przy czym instrumentalnie progresywny a wokalnie gotycki co sprawia iż są dosyć unikatowi na rynku muzycznym gdyż niewielu decyduje się łączyć oba gatunki. Niechęć do tego występuje zapewne ze względu na spore różnice pomiędzy nimi więc muzycy obawiają się klęski ale Echoes of Eternity udowodnili, że jednak się da i wprawdzie na początku można mieć wrażenie niedopasowania pracy instrumentów do warstwy wokalnej lecz szybko okazuje się iż razem tworzą bardzo dobrą, interesującą całość. Otrzymujemy muzykę dość skomplikowaną, zaawansowaną technicznie i w miarę rozbudowaną (jednak długości utworów w porównaniu z typowo progresywno metalowymi są dosyć krótkie) z łagodnymi, wyłącznie czystymi wokalami Francine Boucher (tak, kobiece wokale w metalu progresywnym już same w sobie nie są zbyt częste). W sumie to jedyną wadą jest tu długość krążka: wprawdzie niby ma on 0:40:25 jednak pod koniec władowali trzy tracki z debiutu w wersji demo a więc nowego materiału jest 0:26:31 czyli trochę mało po tak długiej przerwie.


13. Meadows End  "The Grand Antiquation" (9/10)
Gatunek: Symphonic Melodic Death Metal
Długość: 0:38:30
Data wydania: 08.03.2019r
Kraj: Szwecja
Język tekstów: angielski ; dwa utwory po szwedzku
Skład: Wokal: Johan "The Brute" Brandberg  ;  Gitara prowadząca i rytmiczna:  ;  Gitara basowa: Mats Helli  ;  Perkusja: Daniel Tiger  ;  Keyboard i Orkiestracja: Robin Mattsson 
Wytwórnia:
Pozycja w dyskografii: 4
Najlepsze utwory: Devilution ; Storm of Perdition ; I Stilla Vemod Vandra
Zalety: ciężar ; szybkość ; epickość
Wady:
Dodatkowy komentarz: To jeden z tych zespołów, którym wychodzi co druga płyta i tak po dość, wtórnym i dłużącym się Sojourn wydali The Grand Antiquation będące od niego o wiele lepsze i jednocześnie najlepsze w dyskografii. Postanowili popracować nad swoimi wadami co dało bardzo dobry efekt: wcześniej albumy były dłuższe jednak sporo było u nich zapychaczy więc tym razem ograniczyli się do 38 minut za to naprawdę konkretnego materiału, wcześniej sporo było monotonnego grania z równie jednostajnym wokalem a teraz urozmaicili swoją muzykę większą ilością symfonicznych elementów dzięki czemu zyskali również na epickości i dynamiczności a co najlepsze nie odbiło się to na ciężarze gdyż symfonicznie jest głównie od strony instrumentalnej bo charakterystycznych kobiecych wokali jest niewiele. Do poprzedniczki byli raczej mało wyróżniającą się z tłumu kapelą ale teraz jednak udało im się wejść na sporo wyższy poziom i wszystko brzmi tutaj lepiej niż wcześniej a więc wyeliminowanie swoich wad okazało się być, co zresztą oczywiste, zmianą na lepsze.


14. Sisters of Suffocation "Humans Are Broken" (9/10) 
Gatunek: Death Metal
Długość: 0:41:01
Data wydania: 01.03.2019r
Kraj: Holandia
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal: Els Prins  ;  Gitara: Simone Van Straten  ;  Gitara basowa: Puck Wildschut  ;  Perkusja: Amber De Buijzer
Wytwórnia: Napalm Records
Pozycja w dyskografii: 2
Najlepsze utwory: The Machine ; Liar ; The Objective
Zalety: ciężar : moc : szybkość : uporządkowani jak na gatunek
Wady:
Dodatkowy komentarz: Ich cechą charakterystyczną jest ich wokalistka Els Prins obdarzona bardzo dobrym głosem o wielu możliwościach wśród których najbardziej uwagę przykuwa niski, mocny, męskobrzmiący growl. Oczywiście warto wspomnieć, że reszta muzyków to w większości również kobiety co na death metalowej scenie nie jest zbyt częste gdyż z jakiegoś powody kobiety zabierające się za metal zwykle wybierają jego alternatywną, symfoniczną lub gotycką odmianę. Materiał na EPce i debiucie to dobre solidne granie jednak w tym roku wraz z Humans Are Broken wznieśli się na jeszcze wyższy poziom i wszystko tu jest jeszcze lepsze: z jednej strony muzyka jest szybka, ciężka i agresywna z jeszcze bardziej wyrazistymi growlami ale z drugiej wszystko jest tu poukładane, dobrze dopracowane i jak na gatunek zróżnicowane. Jeśli chodzi o wokale to dominują wyżej wspomniane death growle jednak znaleźć tu można również ich lżejszą odmianę, podchodzenie pod skrzek czy scream ale i gdzieniegdzie czysty wokal a nawet skandowanie. Oczywiście, to tylko taki dodatkowy smaczek dla urozmaicenia i nie jest tego na tyle dużo aby złagodzić brzmienie więc fani wyłącznie naprawdę ciężkich brzmień na pewno nie powinni być zawiedzeni a co do fanów lżejszego grania... to jednak raczej nie jest to muzyka dla nich.


15. The Dark Element "Songs the Night Sings" (9/10)
Gatunek: Symphonic Power Metal
Długość: 0:55:55
Data wydania: 09.11.2019r
Kraj: Finlandia
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal: Anette Olzon  ;  Gitara i keyboard: Jani Liimatainen  ;  Gitara basowa: Jonas Kuhlberg  ;  Perkusja: Rolf Pilve
Wytwórnia: Frontiers Records
Pozycja w dyskografii: 2
Najlepsze utwory: When It All Comes Down ; To Whatever End ; Get out of My Head
Zalety: chwytliwość ; dużo killerów ; epickość
Wady:
Dodatkowy komentarz: Debiut sprzed dwóch lat był po prostu, tak zwyczajnie dobry i spodziewałem się czegoś podobnego a tym czasem teraz muzycy jeszcze porządniej zabrali się do pracy w wyniku czego nastąpiła znaczna poprawa pod każdym względem. Wcześniej było wolniej i w zasadzie był to symphonic gothic metal teraz jednak nabrali prędkości i epickości a krążek wypełniony jest killerami dzięki czemu bardzo szybko wpada w ucho. Tym co tu też doceniam jest fakt, że pomimo lekkiego grania jest to jednak metal podczas gdy wielu wykonawców z tych rejonów ma tendencję do wpadania w pop jak Within Temptation czy Delain.


16. The Agonist "Orphans" (8/10)
Gatunek: Melodic Death Metal / Progressive Metalcore
Długość: 0:43:00
Data wydania: 21.09.2019r
Kraj: Kanada
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal: Vicky Psarakis  ;  Gitara prowadząca: Danny Marino  ;  Gitara Rytmiczna: Pascal "Paco" Jobin  ;  Gitara basowa: Chris Kells  ;  Perkusja: Simon McKay
Wytwórnia: Rodeostar Records
Pozycja w dyskografii: 6
Najlepsze utwory: In Vertigo ; As One We Survive ; Orphans
Zalety: ciężar ; szybkość ; różnorodność ; dużo killerów
Wady:
Dodatkowy komentarz: Szósta płyta zespołu oraz trzecia z Vicky Psarakis na wokalu, podkreślam to gdyż ta zmiana mocno wpłynęła na ich brzmienie a początkowe The Agonist różni się od obecnego. Początkowo tworzyli metalcore z pewnymi elementami deathcore, potem za to mieszankę melodic death metalu i progressive metalcore. Z kolei płyty z konkretnymi wokalistkami generalnie utrzymywane są w podobnym stylu i tak Orphans nie odbiega zbytnio zawartością i poziomem od tego co prezentowali na wcześniejszych dwóch przy czym nówka jest nieco lepsza i bardziej zróżnicowana gdyż Vicky ciągle stara się ulepszać swój wokal i tak pojawiły się tu zarówno jej wyższe, bardziej heavy metalowe wokale jak i miejscami głębsze growle jakich nie było u nich od czasów płyt z Alissą White Gluz.


17. AngelMaker "AngelMaker" (8/10) 
Gatunek: Deathcore
Długość: 0:49:04
Data wydania: 31.05.2019r
Kraj: Kanada
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal: Mike Greenwood, Casey Tyson-Pearce   ;  Gitara prowadząca i rytmiczna: Colton Bennett, Matt Perrin   ;  Gitara basowa: Cole Rideout  ;  Perkusja: Jesse Price
Wytwórnia:
Pozycja w dyskografii: 2
Najlepsze utwory: The Veil ; Radiance in the Light of a Dying Sun ; Ad Victorium
Zalety: ciężar ; moc ; szybkość ; solówki gitarowe ; niezwykle zróżnicowany jak na deathcore
Wady:
Dodatkowy komentarz: Na EPce i debiutanckim krążku w zasadzie tworzyli dosyć typowy deathcore jednak tym razem urozmaicili swoją muzykę wypracowując przy tym własny, oryginalny styl. Znajdziemy tutaj sporo różnych growli i screamów w tym podchodzące pod skrzek, pig squeal ale również takie bardziej emocjonalne jakie można znaleźć w twórczości Upon A Burning Body czy Fit For An Autopsy co jest naprawdę wielką zaletą. W pojedynczych utworach trafiła się też deklamacja, skandowanie jak i nawet odrobina czystego wokalu. Od strony instrumentalnej mamy do czynienia z czymś co wykazuje zarówno cechy gatunku w którym siedzą jak i death metalu a więc są breakdowny ale i szybkie, rozbudowane, techniczne riffy, miejscami również takie melodyjniejsze a do tego dochodzą jeszcze solówki gitarowe. Podsumowując pod względem różnorodności i skomplikowania przewyższają większość deathcoreowych kapel a co najlepsze poczynione zmiany nie odbiły się na ciężarze więc bardzo podoba mi się droga, którą obrali.


18. Leprous "Pitfalls" (8/10)
Gatunek: Progressive Rock
Długość: 0:55:09
Data wydania: 25.10.2019r
Kraj: Norwegia
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal i keyboard: Einar Solberg  ;  Gitara prowadząca, rytmiczna i tylne wokale: Tor Oddmund Suhrke, Robin Ognedal  ;  Gitara basowa, tylne wokale i okazjonalnie keyboard: Simen Børven  ;  Perkusja: Baard Kolstad
Wytwórnia: InsideOut Music
Pozycja w dyskografii: 6
Najlepsze utwory: Below ; Foreigner ; The Sky Is Red
Zalety: klimat ; złożoność i rozbudowanie utworów
Wady:
Dodatkowy komentarz: Początkowo wykonywali progressive metal przy czym z tych lżejszych, na granicy z progresywnym rokiem podobnie jak to ma się w przypadku np. Tool, Soen, Haken, Voyager czy Vuur czyli w zasadzie wyłącznie z czystym wokalem. Od poprzedniego krążka Malina wykonali większy krok w stronę progresywnego rocka a na Pitfalls już całkowicie się na niego przerzucili co objawia się w postaci bardziej stonowanych gitar ukrytych pod wokalem, basem, elektroniką i perkusją, które tylko gdzieniegdzie wychodzą na pierwszy plan, natomiast same utwory są jeszcze spokojniejsze i nastawione na klimat niż wcześniej.


19. Numenorean "Adore" (8/10) 
Gatunek: Post-Black Metal / Post-Metal
Długość: 0:43:27
Data wydania: 12.04.2019r
Kraj: Kanada
Język tekstów: angielski
Skład: Główny wokal: Brandon Lemley  ;  Gitary i Wokal: Byron Lemley, Roger LeBlanc   ;  Gitara basowa: Alex Kot;  Perkusja: David Horrocks
Wytwórnia: Season Of Mist
Pozycja w dyskografii: 2
Najlepsze utwory: Nocebo ; Coma ; Adore
Zalety: ciężar ; klimat
Wady:
Dodatkowy komentarz: Na debiucie z 2016 roku wykonywali klimatyczny Post-Black metal i krążek ten był naprawdę bardzo dobry, należał do czołówki najlepszych płyt czym naprawdę wysoko zawiesił im poprzeczkę. Drugi miał wyjść we wrześniu zeszłego roku ale... po prostu nie wyszedł i już a grupa zamilkła na wiele miesięcy po czym nagle w lutym podali datę premiery przypadającą w kwietniu. Od razu można zauważyć, że eksperymentowali z brzmieniem i tym razem jest to już mieszanka post-black metalu z post-metalem przy czym mam tu na myśli jego lżejszą odmianę z wolnym tempem i czystymi wokalami, chwilami da się również usłyszeć nieco progresywnego metalu. Co z tą poprzeczką można by zapytać, czy ją przeskoczyli czy nie dali rady? Otóż Adore nie przebiło ani nie dorównało Home przy czym to nadal bardzo dobra płyta. Można by pomyśleć, że może eksperymenty nie były najlepszym pomysłem jednak w rzeczywistości te nowe elementy dobrze tu pasują a to post-black metalowe części nie są aż tak dobre jak poprzednio czyli chyba nie do końca mieli pomysł na kolejny krążek, dokładnie w tych samych klimatach i stąd pomysł urozmaicenia swojej muzyki co ostatecznie wyszło im na dobre.


20. As I Lay Dying "Shaped by Fire" (8/10)
Gatunek: Metalcore
Długość: 0:44:05
Data wydania: 20.09.2019r
Kraj: USA
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal prowadzący (scream), okazjonalnie czyste wokale: Tim Lambesis  ;  Gitara prowadząca i tylne wokale: Nick Hipa  ;  Gitara rytmiczna, tylne wokale i keyboard: Phil Sgrosso  ;  Gitara basowa, czyste wokale  : Josh Gilbert  ;  Perkusja: Jordan Mancino
Wytwórnia: Nuclear Blast
Pozycja w dyskografii: 7
Najlepsze utwory: Shaped by Fire ; Undertow ; Take What's Left
Zalety: ciężar ; szybkość ; dużo killerów ; solówki gitarowe
Wady:
Dodatkowy komentarz: Gigant metalcore i pozycja obowiązkowa dla każdego fana gatunku gdyż charakteryzują się stałą, wysoką formą. Trochę po wydaniu Awakened w 2012 roku ich wokalista Tim Lambesis poszedł do więzienia za próbę wynajęcia zabójcy, który miałby zabić jego żonę (chodziło o typowy amerykański rozwód kiedy to żona chce odebrać mężowi wszystko co posiada oraz dodatkowo domaga się alimentów jednak mimo wszystko zdecydowanie jego czyn niewybaczalny) a reszta zespołu po przyjęciu na stanowisko wokalisty Shane'a Blay'a zaczęła występować jako Wovenwar. Kiedy dowiedziałem się, że Tim po wyjściu z więzienia i dogadaniu się z resztą As I Lay Dying planuje kolejną płytę obawiałem się typowego powrotu po latach czyli mało ciekawego albumu wydanego aby o sobie przypomnieć i nachapać się dodatkowej kasy. Na szczęście kiedy Shaped By Fire ujrzało światło dzienne szybko okazało się jednak, że grupa nadal jest w doskonałej formie a utwory tradycyjnie są świeże, mocne, szybkie, energetyczne ale i wpadające w ucho. Niby trochę schematyczne co jest cechą gatunkową czyli cięższe zwrotki ze screamami i melodyjniejsze refreny z czystym wokalem ale zupełnie to nie przeszkadza a w zasadzie to na tym polega cały urok gdyż robią to co dobrze im wychodzi i na co liczą fani.


21. Upon A Burning Body "Southern Hostility" (8/10)
Gatunek: Deathcore / Groove Metal / Metalcore
Długość: 0:31:09
Data wydania: 06.06.2019r
Kraj: USA
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal: Danny Leal  ;  Gitara prowadząca: Ruben Alvarez  ;  Gitara basowa: Joe Antonellis  ;  Perkusja: Tito Felix
Wytwórnia: Seek And Strike
Pozycja w dyskografii: 5
Najlepsze utwory: Burn ; Soul Searcher
Zalety: ciężar ; szybkość ; moc ; motoryczne riffy ; solówki
Wady:
Dodatkowy komentarz: Przyznam, że pierwsze dwie płyty jakoś do mnie zbytnio nie trafiały, ot taki niezbyt ciężki deathcore, wprawdzie nie typowy jak setki innych ale i tak nie robili na mnie wrażenia i nieraz przynudzali. Wszystko zaczęło się zmieniać na trzecim krążku The World Is My Enemy Now kiedy to udało im się wypracować unikalny styl będący połączeniem deathcore i metalcore z odrobiną groove metalu, do tego, co słuszne postanowili zrezygnować z dłużyzn, monotonii i przynudzania co miało na nich bardzo dobry wpływ i tak ze średniaków stali się bardzo dobrzy, utrzymując przy tym poziom również na następnym krążku. Teraz wydali Southern Hostility, płytę co do której miałem wysokie oczekiwania, które zdecydowanie udało im się spełnić przy czym dokonali małej zmiany brzmienia i teraz w zasadzie groove metal występuje na równi z deathcore za to metalcore jest ledwo słyszalny od czasu do czasu. Otrzymaliśmy więc ciężki, mocny, solidny krążek pełen growli, bujających, motorycznych riffów i solówek. Jeśli chodzi o kwestię czystych wokali to jest ich już mniej niż poprzednio a w warstwie wokalnej przeważają różne growle i screamy.


22. Spoil Engine "Renaissance Noire" (8/10)
Gatunek: Groove Metal
Długość: 0:44:05
Data wydania: 15.11.2019r
Kraj: Belgia
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal: Iris Goessens  ;  Gitara prowadząca i rytmiczna: Steven "Gaze" Sanders  ;  Gitara basowa:  ;  Perkusja: Dave De Loco
Wytwórnia: Arising Empire
Pozycja w dyskografii: 5
Najlepsze utwory: Venom ; Golden Cage ; Storms of Tragedy
Zalety: ciężar ; szybkość ; energia
Wady:
Dodatkowy komentarz: Na pierwszych trzech płytach przypominali gorszą i uproszczoną wersję Machine Head i tak po prawdzie niezbyt to było interesujące, jednak wszystko się zmieniło kiedy ówczesnego wokalistę zastąpiła Iris Goessens. Jak to często bywa zmiana wokalu zmienia wszystko przy czym tak jak zazwyczaj jest to zmiana na gorsze (jak w Drowning Pool czy Scar Symmetry) to w tym przypadku jest na odwrót a Spoil Engine zaczęło żyć nowym życiem już nie jako niezbyt udany klon bardzo dobrego i kultowego zespołu ale jako bardzo dobry zespół z własnym brzmieniem, nadal groove metalowym jednak tym razem z pewnymi wpływami metalcore. Nówka jest kontynuacją drogi objętej poprzednio a więc mamy do czynienia z mocnym, szybkim, energicznym albumem pełnym growli ale i ze sporą ilością czystych wokali. Jakbym miał się do czegoś przyczepić to tylko do złego wyboru utworów na single gdyż w obu występują specyficzne czyste wokale, które można by nazwać EMO cleanem czyli czymś w postaci czystych ale lekko krzyczanych i płaczliwych, mocno kojarzących się z Bring Me The Horizon. Kiedy natrafiłem na nie na youtube miałem poważne obawy co do Renaissance Noire ale na szczęście więcej już takich cleanów tam nie ma a sam krążek zdecydowanie polecam.
https://www.youtube.com/watch?v=s0UJwAAmxAM


23. [In Mute] "Chaos Breeder" (8/10)
Gatunek: Melodic Death Metal
Długość: 0:37:01
Data wydania: 15,11.2019r
Kraj: Hiszpania
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal: Vanja Obscure (Vanja Plavšić)  ;  Gitara prowadząca i rytmiczna: Cristóbal Galán, Mike   ;  Gitara basowa: Pedro Saz  ;  Perkusja: Adrián Perales
Wytwórnia: Art Gates Records
Pozycja w dyskografii: 3
Najlepsze utwory: A Beautiful Disaster ; EcceTorment ; Depth of Suffering
Zalety: ciężar ; szybkość ; idealne połączenie niskich, mocnych growli i czystych wokali
Wady:
Dodatkowy komentarz: Początkowo wszystko wskazywało, że to jeden z tych dość dobrych kapel, które jednak nie są ani oryginalne ani się nie wybijają z tłumu: debiut z męskim, mało ciekawym wokalem a muzycznie typowy melodeath z tych cięższych (trochę jak bardzo wczesne Arch Enemy), później EPka i druga płyta z mocnym kobiecym wokalem (brzmienie bardziej jak Arch Enemy z Angelą ale z mocniejszym głosem), ale nadal tylko na szóstkę. Kiedy dowiedziałem się, że szykują kolejną nastawiałem się na kontynuację tej drogi... a tym czasem zostałem pozytywnie zaskoczony. W sumie to do ich największych wad zaliczała się monotonia a niski growl wokalistki sam w sobie robił wrażenie, jednak kiedy we wszystkich utworach brzmiał podobnie to wywoływało to znużenie. Wychodzi na to, że się zorientowali i tym razem popracowali nad tą kwestią: wokalistka Steffi odeszła a jej miejsce zajęła serbska wokalistka Vanja Obscure (Vanja Plavšić) z równie mocnym growlem ale jednocześnie z bardziej zróżnicowanym głosem a dodatkowo jeszcze dodali urozmaicenie w postaci czystych męskich wokali jednego z gitarzystów. Tutaj ciekawostka: zazwyczaj gdy w zespole śpiewa kobieta i mężczyzna to on zajmuje się growlami czy screamami a ona czystymi tutaj jednak jest odwrotnie co już samo w sobie zaczęło ich wyróżniać. Same utwory również bardziej się różnią od siebie a dzięki dokonanym zmianom od razu udało im się wznieść na bardzo wysoki poziom.


24. Abigail Williams "Walk Beyond the Dark" (8/10)
Gatunek: Atmospheric Black Metal
Długość: 0:55:49
Data wydania: 15.11.2019r
Kraj: USA
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal, gitara prowadząca i gitara rytmiczna: Ken Sorceron
            Muzycy sesyjni: Gitara prowadząca i rytmiczna: Aamonael, Justin McKinney   ;  Gitara basowa: Bryan O' Sullivan  ;  Perkusja: Mike Heller  ;  Wiolonczela:  Chris "Kakophonix" Brown
Wytwórnia: Blood Music
Pozycja w dyskografii: 5
Najlepsze utwory: Sun and Moon ; Black Waves ; The Final Failure
Zalety: ciężar ; klimat : złożoność i rozbudowanie utworów
Wady:
Dodatkowy komentarz: Zaczynali od symphonic black metalu z elementami deathcore po czym, po dwóch płytach przerzucili się na atmospheric black metal. Przez zespół przewinęło się bardzo wielu muzyków, którzy jednak często dołączali tylko na chwilę udzielając się przy nagraniu jednej płyty albo i nie. Jedynym muzykiem będącym w nim nieprzerwanie od początku jest wokalista Ken Sorceron a w zasadzie to w chwili obecnej jest on w ogóle jedynym stałym członkiem więc na potrzeby Walk Beyond the Dark musiał wynająć muzyków sesyjnych. Od poprzedniczki sprzed czterech lat zaszło trochę zmian w brzmieniu: wtedy była wyraźnie zauważalna blackowa tendencja do sztucznego pogarszania jakości tak by muzyka brzmiała brudno, nieczysto, mgliście, ze zlewającymi się ze sobą instrumentami i ledwo słyszalnymi z pomiędzy nich wokalami, zupełnie tak jakby puszczać sobie muzykę z kasety magnetofonowej nagrywanej dziesięć lat temu, odtwarzanej dziesiątki razy po czym zakopanej w ziemi na pięć lat. Wiem, że fani black metalu lubią takie rzeczy ja jednak wolę bardziej wyraziste i przejrzyste granie więc mnie to jakoś nie przekonywało (tutaj warto wspomnieć iż jeszcze wcześniejsza płyta charakteryzowała się bardziej wyrazistym brzmieniem a to na poprzedniczce było chyba tak na próbę zrobione). Natomiast nówka jest już taka jak lubię: można przysłuchać się pracy poszczególnych instrumentów a wokale są zrozumiałe i do tego bardziej zróżnicowane gdzie oprócz skrzeków są growle i miejscami cleany. Oczywiście to cały czas atmospheric black metal z charakterystyczną surowością, skrzekami i pracą perkusji oraz klimatem tyle, że bardziej urozmaicony i z lepszym masteringiem.


25. Ex Libris - Ann - Chapter 2 Anastasia Romanova (8/10) 
Gatunek: Progressive Symphonic Metal
Długość: 0:20:38
Data wydania: 15.03.2019r
Kraj: Holandia
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal: Dianne Van Giersbergen  ;  Gitara prowadząca i rytmiczna: Bob Wijtsma  ;  Gitara basowa: Luuk Van Gerven  ;  Perkusja: Harmen Kieboom  ;  Keyboard: Koen Stam
Wytwórnia: Brak
Płyt w dyskografii: 2, obecnie wydali swoją drugą EPkę
Najlepsze utwory: The Courtship
Zalety: wokal Dianne ; złożoność i różnorodność utworów ; epickość
Wady:
Dodatkowy komentarz: Za wokal odpowiada tu znana z Xandria Dianne Van Giersbergen, która to po odejściu z tego ostatniego miała więcej czasu na pracę ze swoim macierzystym zespołem. Postanowili stworzyć album koncepcyjny podzielony na trzy części: pierwszy wyszedł w zeszłym roku i zawiera trzy utwory opowiadające o Anne Boleyn, druga wydana teraz, również z trzema trackami poświęcona jest Anastazji Romanowej a trzecia, nie wiadomo jeszcze o kim pod koniec lata tego roku. Pierwsze na co zwróciłem uwagę to okładka płyty i jak poprzednia była dobrze zrobiona to tutaj widać niezbyt umiejętne obchodzenie się z photoshopem, na szczęście działa tu powiedzenie "nie sądź płyty po okładce" gdyż jej zawartość jest bardzo dobra i sporo lepsza od tej z Chapter 1. Co ostatnio poszło nie tak? Zespół niepotrzebnie postanowił ograniczyć symfoniczny metal na rzecz progresywnego, który w ich wydaniu tak po prawdzie nigdy mnie do końca nie przekonywał, z kolei gotyckie wokale nie są specjalnością Dianne i ograniczały one jedynie jej możliwości. Za to teraz proporcje dali odwrotne co wyszło na dobre gdyż instrumentaliści mogą po prostu grać bez zbędnego kombinowania za to Dianne w pełni wykorzystuje swoje zdolności śpiewając swoimi pięknymi wysokimi, operowymi wokalami a jej partie kojarzą się z tymi z Xandria. Wszystko jest tutaj jak należy i jedyną wadą jest epkowa długość licząca 20 minut co pozostawia pewien niedosyt ale po Chapter 3 Ann będzie wreszcie kompletne i będzie można już zawsze ogarniać ją całościowo.


26. Dimlight "A Symphony of Horrors" (8/10) 
Gatunek: Symphonic Metal
Długość: 0:30:33
Data wydania: 25.02.2019r
Kraj: Grecja
Język tekstów: angielski
Skład: To po prostu aktualny skład, nie znalazłem informacji dotyczących tego konkretnego albumu
Wokal (czysty): Mora Hecate  ;  Wokal (growl) i Gitara rytmiczna: Peter Invoker  ;  Gitara prowadząca i basowa: Nikolas Perlepe  ;  Perkusja: Jim  ;  Orkiestracja: Apostolis
Wytwórnia:
Pozycja w dyskografii: 5
Najlepsze utwory: Horror Unfurls Its Wings ; The Black Soul of Irkala Kar ; Palace of the Elder Ones
Zalety: klimat : epickość : orkiestra symfoniczna ; porywające wokale
Wady:
Dodatkowy komentarz: Dimlight nagle postanowili wydać kolejną płytę choć od poprzedniej minęło ledwie pięć miesięcy, było to na tyle nagłe, że większość portali muzycznych się nie zorientowało i dopiero trochę po premierze zaczęli uzupełniać informacje o zespole na swoich stronach im poświęconych. Kolejnym zaskoczeniem jest również sama zawartość płyty bo jak na co dzień tworzą mieszankę symphonic death metalu i gothic metalu to tym razem nie uświadczymy tu ani death ani gothic metalu. Pomimo iż na siłę można to określić jako symphonic metal to po prawdzie i metalu tu zbytnio nie ma gdyż na A Symphony of Horrors nie znajdziemy typowego dla niego instrumentarium, zamiast tego wykorzystano orkiestrę symfoniczną za to jeśli chodzi o wokal to występuje tu praktycznie wyłącznie kobiecy, wysoki operowy głos i gdzieniegdzie męski. Kolejną cechą charakterystyczną jest budowa utworów i pomimo iż niby jest ich tu dziesięć i to dość krótkich to jednak jeden płynnie przechodzi w drugi więc w zasadzie można to uznać za jeden, półgodzinny i mocno rozbudowany. Jako, że rzadko wychodzę poza ramy metalu to miałem pewne wątpliwości co do tego czy w ogóle się z tym zapoznawać jednak postanowiłem to zrobić i to była dobra decyzja bo to naprawdę dobry album i udowadnia jedynie oczywisty fakt: bardzo dobry zespół u szczytu formy (która póki co utrzymuje się od początku istnienia grupy) obojętnie za co by się nie zabrał, stworzy coś wyjątkowego.


27. In Mourning "Garden of Storms" (8/10)
Gatunek: Progressive Melodic Death Metal
Długość: 0:50:31
Data wydania: 04.10.2019r
Kraj: Szwecja
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal i gitara: Tobias Netzell  ;  Gitara prowadząca i rytmiczna oraz wokal: Björn Pettersson  ;  Gitary: Tim Nedergård  ;  Gitara basowa: Sebastian Svalland  ;  Perkusja: Joakim Strandberg-Nilsson
Wytwórnia: Agonia Records
Pozycja w dyskografii: 5
Najlepsze utwory: Yields of Sand ; Hierophant ; Magenta Ritual
Zalety: ciężar ; klimat ; złożoność i rozbudowanie utworów
Wady:
Dodatkowy komentarz: Mają dosyć charakterystyczny styl, w którym oprócz progressive i melodic death metalu da się wychwycić pewien posmak doom metalu. W wokalu przeważają growle i screamy przy czym na pierwszych dwóch albumach sporadycznie występowały cleany, na trzecim był jeden utwór w całości z czystym wokalem za to na kolejnej jak i najnowszej jest ich już więcej, po trochę w prawie każdym utworze. Trzymają stałą bardzo wysoką formę.


28. Periphery "Periphery IV - Hail Stan" (8/10) 
Gatunek: Progressive Metal / Djent
Długość: 1:03:58
Data wydania: .2019r
Kraj: USA
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal: Spencer Sotelo  ;  Gitara prowadząca i rytmiczna: Mark Holcomb  ;   Gitara, gitara basowa i programowanie: Misha "Bulb" Mansoor  ;  Gitara rytmiczna i tyle wokale: Jake Bowen  ;  Perkusja: Matt Halpern
Wytwórnia: Entertainment One Music
Pozycja w dyskografii: 6
Najlepsze utwory: Blood Eagle ; Follow Your Ghost ; Satellites
Zalety: ciężar ; szybkość ; złożoność i zróżnicowanie utworów
Wady:
Dodatkowy komentarz: Ich raczej nie trzeba nikomu przedstawiać bo to jeden z prekursorów gatunku znanego jako djent mający na koncie (pomimo czwórki w nazwie albumu) już sześć płyt. Początkowo tworzyli djent jednak na poprzedniczce, jak to często bywa w tym gatunku przerzucili się bardziej na progressive metal, co generalnie kontynuują. Generalnie gdyż jednak tym razem postanowili tu wrzucić motywy wykorzystane na wcześniejszych pozycjach w dyskografii jak i dodać coś nowego czym są elementy math metalu. Oznacza to, że należy się tu spodziewać dużego zróżnicowana a więc chwilami przypominają Papa Roach (lekkie, melodyjne, alternative metalowe granie z czystymi, wysokimi wokalami) a innym razem Meshuggah (szybkie, rwane riffy, screamy i miejscami nawet growle), za to zwykle można tu uświadczyć metalu progresywnego z posmakiem djentu od czasu do czasu. Ciekawostką jest tu pewne parodiowanie stylistyki black metalowej w tytule płyty, okładce i tytule jednego utworu CHVRCH BVRNER więc jakby ktoś nie wiedział z jakim zespołem ma do czynienia mógłby się nabrać.


29. Motionless In White "Disguise" (8/10)
Gatunek: Industrial Metal / Metalcore
Długość: 0:42:35
Data wydania: 07.06.2019r
Kraj: USA
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal: Chris "Motionless" Cerulli  ;  Gitara prowadząca: Ryan Sitkowski  ;  Gitara rytmiczna: Ricky "Horror" Olson  ;  Gitara basowa: Justin Morrow  ;  Perkusja: Vinny Mauro
Wytwórnia: Roadrunner Records
Pozycja w dyskografii: 6
Najlepsze utwory: Disguise ; Headache ; Thoughts & Prayers
Zalety: ciężar ; szybkość ; łączenie ze sobą różnych gatunków ; sporo killerów ; chwytliwość
Wady:
Dodatkowy komentarz: Motionless in White to naprawdę bardzo dobry, oryginalny i warty uwagi band, który od czasu debiutu trzyma stałą, wysoką formę co potwierdzają najnowszym albumem. Przepisem na sukces oprócz oczywiście talentu muzyków jest umiejętne mieszanie różnych gatunków muzyki metalowej i tak można u nich wyłapać metalcore, industrial metal, nu metal i alternative metal, które na płytach występują w różnych proporcjach dzięki czemu każda brzmi inaczej. Na Disguise podobnie jak na poprzednich dwóch dominuje industrial metal z metalcorem a więc jest szybko i energetycznie ze sporą ilością elektroniki, czystych wokali jak i screamów. Wizualnie mogą zniechęcać ze względu na emo image jednak nie można dać się temu zwieść gdyż nadrabiają to naprawdę wyjątkową muzyką i zdecydowanie ich polecam wszystkim fanom średnio ciężkiego grania.


30. Jinjer "Macro" (8/10)
Gatunek: Groove Metal / Math Metal / Progressive Metal
Długość: 0:41:12
Data wydania: 25.10.2019r
Kraj: Ukraina
Język tekstów: angielski ; jeden utwór częściowo po rosyjsku
Skład: Wokal: Tatiana Shmailyuk  ;  Gitara prowadząca i rytmiczna: Roman Ibramkhalilov  ;  Gitara basowa: Eugene Abdukhanov  ;  Perkusja: Vladislav Ulasevish
Wytwórnia: Napalm Records
Pozycja w dyskografii: 3
Najlepsze utwory: On the Top ; Retrospection ; Home Back
Zalety: ciężar ; technika ; różnorodność brzmień
Wady:
Dodatkowy komentarz: Początkowo łączyli groove metal z progressive metalcore choć na poprzednim krążku można było wychwycić miejscami również czystszy progressive metal. Na początku roku wydali EPkę Micro, która wprawdzie nie była specjalnie interesująca jednak od razu można było zauważyć iż zespół ewoluuje bardziej w stronę math metalowego, technicznego grania, wręcz można by stwierdzić inspirowanie się Meshuggah. Macro jest kontynuacją stylu z EPki przy czym znajdujący się tu materiał jest zdecydowanie lepszy i spokojnie mogę stwierdzić, że to najlepsza, najbardziej zróżnicowana i najdojrzalsza płyta jaką wydali.


31. Northlane "Alien" (8/10)
Gatunek: Progressive Metalcore
Długość: 0:43:29
Data wydania: 02.08.2019r
Kraj: Australia
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal: Marcus Bridge  ;  Gitara prowadząca: Jon "Jonny" Deiley  ;  Gitara rytmiczna: Josh Smith  ;  Gitara basowa: Brendon Padjasek  ;  Perkusja: Nic Pettersen
Wytwórnia: Rise Records ; UNFD
Pozycja w dyskografii: 5
Najlepsze utwory: Bloodline ; Freefall ; Sleepless
Zalety: ciężar ; moc ; energia ; klimat
Wady:
Dodatkowy komentarz: Po bardzo dobrym debiucie poziom zaczynał się stopniowo obniżać aż dotarli do ledwie dobrej płyty Mesmer i myślałem, że muzycy są już wypaleni i niczym już nie zaskoczą. Na szczęście okazało się jednak iż chłopaki ostro wzięli się do pracy co dało bardzo dobre efekty. Grupa przez lata modyfikowała swoje brzmienie na co wpływ miała również zmiana wokalu po drugim krążku i stopniowo przechodzili z agresywniejszej muzyki w wolniejszą, lżejszą i bardziej progresywną a Alien jest po części takim przeglądem i podsumowaniem ich twórczości gdyż są tu utwory w stylu z każdej z poprzednich płyt przy czym znalazły się na niej również takie z niestosowanymi wcześniej pomysłami i rozwiązaniami co sprawia iż całość jest bardzo dynamiczna i zróżnicowana. Co więc można tu znaleźć? Na krążku są szybkie, agresywne utwory z połamanymi riffami rodem z debiutu, takie wolniejsze, klimatyczniejsze bardziej progressive metalowe nieraz zahaczające wręcz o ambient jak i takie bardziej w stylu industrial metal a nawet podchodzące pod czystszą elektronikę. Wokalnie też jest spora różnorodność i tak mamy różne czyste wokale i screamy, screamo a w jednym tracku nawet coś co można by już lekkim growlem nazwać. Lubię gdy kapele mnie pozytywnie zaskakują kiedy to nagle wychodzą z kryzysu z czymś tak dobrym i pomysłowym.


32. The Offering "Home" (8/10) 
Gatunek: Progressive Melodic Death Metal / Power Metal
Długość: 0:52:02
Data wydania: 02.08.2019r
Kraj: USA
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal: Alexander Vice  ;  Gitara: Nishad George  ;  Gitara basowa: Spencer Metala  ;  Perkusja: Steve Finn
Wytwórnia:
Pozycja w dyskografii: 1
Najlepsze utwory: Lovesick ; Glory ; Home
Zalety: ciężar ; moc ; energia ; solówki gitarowe ; zróżnicowane i rozbudowane riffy
Wady:
Dodatkowy komentarz: EPka była po prostu dobra ale dopracowali trochę swój styl, przede wszystkim dodali więcej progresywnych elementów i więcej energii co ulepszyło ich brzmienie. Na płycie mamy dużo dość skomplikowanych szybkich wyższych jak i wolniejszych i cięższych riffów oraz solówki gitarowe za to w wokalu wysokie power metalowe cleany jak i growle czyli krótko mówiąc cechy gatunków składowych ale oryginalnie wymieszanych ze sobą.


33. Unprocessed "Artificial Void" (8/10) 
Gatunek: Djent / Progressive Metal
Długość: 0:58:26
Data wydania: 09.08.2019r
Kraj: Niemcy
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal, Gitara: Manuel Gardner Fernandes  ;  Gitary: Christoph Schultz, Christopher Talosi  ;  Gitara Basowa: David Levy  ;  Perkusja: Leon Pfeifer
Wytwórnia: Long Branch Records
Pozycja w dyskografii: 3
Najlepsze utwory: Prototype ; Fear ; Abandoned
Zalety: technika ; klimat ; chwytliwość
Wady:
Dodatkowy komentarz: Zespół, którego muzyka obraca się wokół rejonów djent, progressive metal, progressive metalcore z odrobiną ambientu. To zdecydowanie jeden z najlepszych w tych klimatach (nie zdarzyło mi się jeszcze dam im notę poniżej 8/10) i mocno zróżnicowany gdyż utwory potrafią być zarówno wolniejsze i klimatyczniejsze z łagodnym czystym wokalem jak i szybkie, pełne screamów i połamanych riffów przy czym najczęściej mamy tu do czynienia z rozbudowanymi trackami pełnymi zmian tempa i oba elementy przechodzą płynnie z jednego w drugi (warto tu dodać iż jednak te wolniejsze i klimatyczniejsze granie przeważa). Opisałem ogólnie zespół a to dlatego, że oni od samego początku trzymają się swojego stylu więc nówka wykazuje te same cechy co chociażby zeszłoroczny krążek przy czym co najważniejsze nie ma się tu wrażenia wtórności czy powtarzalności.


34. Kobra And The Lotus "Evolution" (8/10)
Gatunek: Heavy Metal / Alternative Metal
Długość: 0:40:17
Data wydania: 20.09.2019r
Kraj: Kanada
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal: Kobra Paige  ;  Gitara: Jasio Kulakowski, Ronny Gutierrez  ;  Gitara basowa: Brad Kennedy;  Perkusja: Marcus Lee
Wytwórnia: Napalm Records
Pozycja w dyskografii: 6
Najlepsze utwory: Evolution ; We Come Undone ; In the End
Zalety: energia ; szybkość ; wokal Kobry Paige ; chwytliwość
Wady:
Dodatkowy komentarz: Początkowo tworzyli muzykę z pogranicza hard rocka i heavy metalu, następnie skoncentrowali się na bardziej czystym heavy metalu po czym dołożyli do niego alternative metal. Na Prevail I i II tym co najbardziej zwracało uwagę była zmiana brzmienia i tak wyższe wirtuozerskie riffy zostały w większości zastąpione prostszymi jednak bardziej mięsistymi a jednocześnie bardziej została wyeksponowana gitara basowa. Poprzedniczka była nieco gorsza tak jakby zespół trochę nierówno porozkładał utwory na obie części krążka w wyniku czego na drugą część przypadły te trochę gorsze teraz jednak wrócili do bardzo dobrego grania. Ostatnio też chwilami w refrenach za bardzo skręcali w stronę popu, teraz jednak na szczęście postanowili się trzymać może i nie ciężkiej ale metalowej strony mocy.


35. Fleshgod Apocalypse "Veleno" (8/10) 
Gatunek: Symphonic Technical Death Metal
Długość: 0:51:44
Data wydania: 24.05.2019r
Kraj: Włochy
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal,  gitara prowadząca i perkusja: Francesco Paoli ;  Gitara basowa i czyste wokale: Paolo Rossi  ;  Pianino i orkiestracja: Francesco Ferrini
            Muzycy sesyjni:   Wokal (sopran): Veronica Bordacchini  ;  Gitara prowadząca i rytmiczna: Fabio Bartoletti
Wytwórnia: Nuclear Blast
Pozycja w dyskografii: 5
Najlepsze utwory: Carnivorous Lamb ; Absinthe ; The Day We'll Be Gone
Zalety: ciężar ; szybkość ; moc ; technika ; epickość
Wady:
Dodatkowy komentarz: Od ostatniej płyty doszło do pewnych zmian w składzie kapeli i tak odeszli wokalista Tommaso Riccardi oraz główny gitarzysta Cristiano Trionfera jednak zamiast nich nie przyjęto nikogo innego a po prostu perkusista Francesco Paoli przejął ich obowiązki. Zresztą jego wokale nie są niczym nowym gdyż przed debiutanckim albumem to właśnie on był głównym wokalistą a po przyjęciu Tomasso skoncentrował się na perkusji. jego wokal jest nieco niższy jednak nie aż tak dobry co łatwo zauważyć i przez co jednak nie brzmią już aż tak dobrze jak na poprzednich trzech krążkach przy czym należy pamiętać, że nadal prezentują bardzo wysoki poziom. W ich muzyce oprócz typowych zalet symphonic technical death metalu zawsze ceniłem różnorodność, którą dodatkowo powiększają występujące od czasu do czasu męskie i kobiece czyste wokale, jeden zupełnie inny, lekki balladowy utwór głównie z głosem Veronicii jak i kolejny, tradycyjnie zamykający album w całości wykonany na pianinie.


36. Cellar Darling "The Spell" (7/10) 
Gatunek: Folk Metal / Alternative Metal / Progressive Metal
Długość: 1:03:22
Data wydania: 22.03.2019r
Kraj: Szwajcaria
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal, lira korbowa, flet i syntezator: Anna Murphy  ;  Gitara: Ivo Henzi  ;  Gitara basowa:  ;  Perkusja: Merlin Sutter
Wytwórnia: Nuclear Blast
Pozycja w dyskografii: 2
Najlepsze utwory: Death ; The Spell ; Freeze
Zalety: różnorodność brzmień : rozbudowane utwory ; klimat
Wady:
Dodatkowy komentarz: Grupa została założona w 2016 roku przez byłą wokalistkę Eluveitie Annę Murphy a teraz wydali swój drugi krążek. Ich muzyka jest trudna do zdefiniowania gdyż jest to swoista mieszanka różnych gatunków, przede wszystkim Folk metal i alternative metalu ale wyłapać się również da gothic metal w z stylu Lacuna Coil jak i progressive metal. Nówka poziomem i stylem nie odbiega od debiutu czyli to bardzo dobre i dość zróżnicowane granie z wyrazistym, naprawdę ładnym i urokliwym wokalem. W zasadzie różnica polega na tym, że na debiucie było więcej gothic metalu a Anna chwilami wręcz brzmiała jak Cristina Scabbia, więcej też było ocierania się chwilami o pop za to teraz zdecydowanie bardziej i częściej wybija się progresywny metal.


37. Tool "Fear Inoculum" (7/10)
Gatunek: Progressive Metal
Długość: 1:19:14
Data wydania: 30.08.2019r
Kraj: USA
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal: Maynard James Keenan  ;  Gitara: Adam Jones  ;  Gitara basowa: Justin Chancellor   ;  Perkusja i syntezator: Danny Carey
Wytwórnia: RCA Records
Pozycja w dyskografii: 5
Najlepsze utwory: Neuma ; 7empest
Zalety: klimat ; złożoność i rozbudowanie utworów
Wady: monotonia
Dodatkowy komentarz: Ten raczej wszystkim dobrze znany gigant progresywnego metalu już od lat obiecywał wydanie następcy 10,000 Days jednak później podanych gdzieś informacji nikt nie potwierdzał i tak czas mijał, apetyt na płytę rósł ale tej nie było i tak minęło 13 lat. W tym roku jednak w końcu najpierw pojawiło się kolejne mgliste info o krążku po czym jednak ustalona została data premiery oraz wydany został singiel z tytułowym utworem więc wyglądało na to iż tym razem to już jest pewne i faktycznie 30 sierpnia światło dzienne ujrzała płyta Fear Inoculum. Od razu można rozpoznać cechy zespołu czyli charakterystyczne, unikalne brzmienie oraz długie porozbudowywane utwory gdzie z siedmiu umieszczonych na płycie sześć ma ponad dziesięć minut co z kolei przekłada się na sporą długość całego materiału liczącego typowo toolowo godzinę i dziewiętnaście minut. Zaletą na pewno jest brak krótkich, irytujących zapychaczy jakie wcześniej wciskali w których można usłyszeć płacz niemowlaka, jakieś bzyczenie, czy gadaninę po niemiecku i ogólnie całość jest bardziej spójna niż wcześniej... i tu właśnie ujawnia się największa wada nowego krążka bo tą spójność często można bardziej określić jako monotonię. Dawniej pomimo przeważającego dość wolnego klimatycznego grania byli bardziej dynamiczni i często potrafili nagle wyskoczyć z szybszymi, mocniejszymi riffami, podobnie bywało też z wokalem, który był naprawdę różnorodny za to teraz trochę za dużo grania w jednym tempie. Szkoda bo od technicznej strony prezentuje się wszystko bardzo dobrze, naprawdę słychać ogromny talent muzyków i zasłużyliby na wyższą ocenę jednak ze względu na ogólny odbiór musiałem dać taką jaką dałem. Wprawdzie nie ma to wpływu na moją notę gdyż oceniam zawsze samą muzykę to jednak warto tu wspomnieć o bardzo brzydkim chwycie jaki zastosował zespół. Jak wiadomo muzyka wydawana na CD zwykle jest w dwóch wersjach: zwykłej gdzie znajduje się tylko płyta, pudełko i wkładka z tekstami za w miarę przystępną cenę oraz droższa wersja z różnymi dodatkami dzięki czemu każdy może zdecydować, którą woli. Za to Tool są tak pewni swojej popularności i tego, że zawsze znajdzie się pełno ludzi, którzy wydadzą każde pieniądze na ich nowy, długo oczekiwany longplay, że nie dali możliwości wyboru a jedyna dostępna zaraz po premierze fizyczna jego postać była w wersji wyjątkowo ekskluzywnej za kosmiczną kwotę 360zł. Można by pomyśleć, że z czasem cena spadnie a tym czasem wtedy najwyraźniej była to i tak cena promocyjna a obecnie można ją nabyć w zależności od sklepu od 424 do 535 zł. Tym gestem muzycy pokazali, że liczą się dla nich najbogatsi i najbardziej fanatyczni fani pokazując jednocześnie pozostałym środkowy palec, którym zostaje wyłącznie wersja cyfrowa krążka. Pewnie za jakiś czas (wcześniej była mowa o grudniu ale chyba zmienili plany albo to była plotka) wydadzą zwykłą postać za normalne pieniądze kiedy już się nachapią pieniędzy od bogatych desperatów ale tak czy inaczej gest bardzo brzydki tym bardziej, że to nawet nie jest genialny album na maksymalną dziesiątkę tylko zwykła siódemka.


38. Opeth "In Cauda Venenum" (7/10)
Gatunek: Progressive Rock
Długość: 1:09:56
Data wydania: 27.09.2019r
Kraj: Szwecja
Język tekstów: w zależności od wersji językowej angielski lub szwedzki
Skład: Wokal i gitara: Mikael Åkerfeldt  ;  Gitara prowadząca i tylne wokale: Fredrik Åkesson  ;  Gitara basowa: Martín Méndez  ;  Bębny i perkusja: Martin "Axe" Axenrot  ;  Keyboard, melotron, pianino i tylne wokale: Joakim Svalberg
Wytwórnia: Moderbolaget ; Nuclear Blast
Pozycja w dyskografii: 13
Najlepsze utwory: Lovelorn Crime ; The Garroter
Zalety: klimat ; złożoność i rozbudowanie utworów ; wokale Mikaela Åkerfeldta 
Wady: miejscami monotonia i zamulanie
Dodatkowy komentarz: Trzynasty album szwedzkiego giganta ogólnie mówiąc progressive metalu przy czym początkowo dużo było u nich wpływów black, death i folk metalowych, następnie trochę płyt w stylu progressive death metal po czym na Heritage przerzucili się nagle na progressive rock z wpływami jazz fusion i od tego momentu bez przerwy spotykają się z hejtem w wykonaniu dawnych fanów niemogących się pogodzić ze zmianą stylu. W sumie bezsensowna sprawa, że ludzie tak bardzo ich hejtują za niegranie jak dawniej, że nie są w stanie dostrzec zalet nowego brzmienia i tak wprawdzie już nie ma szybszych mocnych riffów i growli jednak warto docenić jak zwykle dobre czyste, spokojne wokale Mikaela Åkerfeldta i klimatyczną, rozbudowaną warstwę instrumentalną. Przyznam, że samo Heritage jest mocno średnie ze względu na przesadzoną ilość słynącego z zamulania jazz fusion później jednak to dopracowali (w sensie, że ograniczyli jego ilość) i już trzymali się na stałym, dobrym poziomie. Nówka generalnie jest podobna do poprzedniczek przy czym jest wolniejsza i ogólnie mniej dynamiczna choć są też eksperymenty z wykorzystaniem większej ilości elektroniki i chóralnych śpiewów od czasu do czasu. Tak dla jasności napiszę, że wprawdzie osobiście nie jestem wrogiem ich nowej twórczości jednak mimo wszystko muszę stwierdzić iż środkowa część ich dyskografii jest zdecydowanie lepsza i bardziej dynamiczna. Jako ciekawostkę dodam jeszcze, że In Cauda Venenum został wydany w dwóch wersjach językowych: angielskiej (tego języka trzymali się od początku swojej kariery) oraz szwedzkiej.


39. Slipknot "We Are Not Your Kind" (7/10) 
Gatunek: Nu Metal
Długość: 1:03:38
Data wydania: 09.08.2019r
Kraj: USA
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal: Corey Taylor  ;  Gitara prowadząca: Mick Thomson  ;  Gitara basowa: Alex Venturella  ;  Gitara rytmiczna: James Root  ;  Perkusja i dodatkowe wokale: Shawn "Clown" Crahan  ;  Perkusja: Jay Weinberg, Lars Mitch  ;  Keyboard, sample: Craig "133MHz" Jones  ; 
Gramofony: Sid Wilson
Wytwórnia: Roadrunner Records
Pozycja w dyskografii: 6
Najlepsze utwory: Unsainted ; Not Long for This World
Zalety: ciężar ; moc ; szybkość ; duża różnorodność
Wady: album się chwilami dłuży z powodu utworów zapychaczy ; miejscami brzmienie za bardzo złagodzone przez nadmiar elektroniki
Dodatkowy komentarz: Tego zespołu raczej nikomu nie muszę przedstawiać gdyż to jeden z tych gigantów metalu, którzy są kojarzeni przynajmniej z nazwy nawet przez ludzi siedzących w innych klimatach. Pomimo wydawania płyt od 1999 roku mają ich na koncie ledwie sześć gdyż w przeciwieństwie do wielu nie robią tego regularnie co dwa czy trzy lata a od 2008 roku częstotliwość jeszcze spadła i tak teraz było trzeba czekać aż pięć lat. Prawdę mówiąc to single jakoś nie nastrajały mnie specjalnie optymistycznie bo wprawdzie były dobre ale jednak z jednej strony w przypadku dawnych rozwiązań (brzmienie gitar, growle, tempo) miałem odczucie wtórności a nowe (spora ilość czystych wokali, elektronika) nie przekonywały do końca a kiedy mogłem wreszcie posłuchać We Are Not Your Kind okazało się... że jednak większa część albumu jest w takim stylu i takiej jakości jak te single. Oprócz tego trafiło się też trochę ballad jak i utworów gdzie elektroniki jest tak dużo, że zagłusza pracę instrumentów przez co czuć tu niedobór ciężaru i mocy. Ponownie Slipknot wydali płytę trwającą godzinę wypełnioną aż czternastoma utworami co akurat w przypadku nówki jak i reszty dyskografii uważam za wadę bo przez to chwilami się dłuży i lepszym rozwiązaniem była by większa selekcja przy wyborze tego co trafi na krążek dzięki czemu było by mniej ale lepszego materiału.


40. Lindemann "F & M" (7/10)
Gatunek: Industrial Metal / Experimental Metal
Długość: 0:43:11
Data wydania: 22.11.2019r
Kraj: Niemcy
Język tekstów: niemiecki
Skład: Wokal: Till Lindemann  ;  Wszystkie instrumenty: Peter Tägtgren
Wytwórnia: Universal Music Group ; Vertigo Records
Pozycja w dyskografii: 2
Najlepsze utwory: Ich Weib Es Nich ; Allesfresser
Zalety: szybkość ; różnorodność
Wady: w wolniejszych utworach za bardzo wybija się kanciasty niemiecki
Dodatkowy komentarz: Debiut był po angielsku ze spójną zawartością w stylu industrialnego metalu jednak nieco różniący się od tego co muzyk tworzy z Rammstein za to utwory z F & M (Frau und Mann) w zasadzie dzielą się na dwa typy gdzie pierwszy to tracki w stylu lżejszych jego macierzystego bandu, które spokojnie mogły by być dołączone do ich ostatniego krążka, natomiast drugi typ to takie bardziej eksperymentalne, wolniejsze, ze stonowanymi typowymi instrumentami ale z wykorzystaniem tych klasycznych jak gitara akustyczna, fortepian czy akordeon. Te pierwsze fajne, co do drugich to niektóre też ale w innych trochę mi przeszkadza ten wyeksponowany kanciasty niemiecki. Podsumowując poziom podobny jak tegorocznej płyty Rammstein przy czym F & M zdecydowanie bardziej zapada w pamięć i więcej się tu dzieje. Ciekawostka: Pierwszym singlem był utwór Mathematik w którym zarówno Till jak i zaproszony gościnnie raper Haftbefehl rapowali i muszę przyznać, że wyjątkowo niemiło się tego słuchało powodując u mnie poważne obawy co do nadchodzącego albumu, na szczęście jednak okazało się iż nie jest on częścią podstawowej jego edycji a jedynie występuje jako bonus srack (ale w wersji bez Haftbefehl) na Deluxe Edition. Druga ciekawostka: Lindemann zajmuje się wokalem za to za wszystkie instrumenty odpowiada multiinstrumentalista Peter Tägtgren będący aktualnie członkiem Hypocrisy i The Abyss oraz były członek Marduk, Bloodbath, Pain, Lock Up (z Wielkiej Brytanii), War (ze Szwecji) i Sordin.


41. ISON "Inner - Space" (7/10) 
Gatunek: Ethereal / Ambient / Drone
Długość: 1:01:13
Data wydania: 25.08.2019r
Kraj: Szwecja
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal, gitara i keyboard: Heike Langhans  ;  Wokal, gitara, gitara basowa i keyboard: Daniel Änghede
Wytwórnia: Brak
Pozycja w dyskografii: 3
Najlepsze utwory: Radiance ; Equals
Zalety: klimat ; przestrzenność warstwy instrumentalnej ; wokale Heike
Wady: monotonia
Dodatkowy komentarz: Szwedzki projekt w którego skład wchodzą Heike Langhans oraz Daniel Änghede, którzy obecnie są również członkami doom metalowego Draconian (Heike jest wokalistką a Daniel gitarzystą). Samo ISON tworzą mieszankę ambientu, drone i ethereal czyli w zasadzie to nie metal a bardziej muzyka elektroniczna jednak klimatem przypomina atmospheric doom metal (który sam w sobie często ma sporo elektroniki) więc w sumie tu pasuje. Inner - Space klimatem wpasowuje się w to co prezentowali wcześniej czyli bardzo wolną, chłodną, klimatyczną, przestrzenną muzykę. Tytuły płyt, niektórych utworów jak i oficjalne wizualizacje do nich na youtube nawiązują do przestrzeni kosmicznej i faktycznie czuć coś takiego w tym co tworzą. Jeśli chodzi o zawartości krążków to zauważyłem jednak, że im krótsze tym lepsze i tak debiut mający 35 minut dostał ode mnie maksymalną ocenę, drugi mający 42 minuty dostał ósemkę za to nówka mająca godzinę, siódemkę a jest to związane po prostu z tym, że im dłuższe płyty tym ich zawartość bardziej rozwlekła i monotonniejsza chwilami. W jednym utworze po raz pierwszy w dyskografii pojawiły się skrzeczane wokale a to za sprawą gościnnego udziału Neige z francuskiego zespołu Alcest (który swoją drogą brzmi bardzo dobrze i chętnie bym ich słuchał gdyby nie fakt tworzenia głównie po francusku czyli języku, którego nie potrafię słuchać) co od razu przywołuje skojarzenia z norweskim projektem Sylvaine. ISON to idealny zespół na wyciszenie się lub gdy ma się szczególną ochotę na wolne klimaty przy czym należy pamiętać, że raczej nie trafią do osoby w zbyt pogodnym, żywiołowym nastroju czy też gdy jest się zdenerwowanym.


42. Shokran "Ethereal" (7/10) 
Gatunek: Progressive Metal / Metalcore
Długość: 0:41:20
Data wydania: 08.02.2019r
Kraj: angielski
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal: Andrew Ivashchenko  ;  Gitara: Dmitry Demyanenko  ;  Gitara basowa: Valery Youshkevich  ;  Perkusja: Michael Isaev
Wytwórnia:
Pozycja w dyskografii: 2
Najlepsze utwory: Ascention ; Conquerors ; Destiny Crucified
Zalety: ciężar ; chwytliwość ; złożoność utworów
Wady: chwilami za lekko i melodyjnie
Dodatkowy komentarz: Zaczynali od tworzenia dobrego choć mało oryginalnego progressive metalcore z elementami mathcore'u gdzie większość utworów opierała się na tym samym schemacie a utwory zwykle nie przekraczały długością trzech minut co poprawili na drugiej płycie gdzie muzyka była bardziej zróżnicowana i oryginalniejsza a tracki dłuższe. W tym roku wydali trzeci krążek gdzie zaszły kolejne zmiany, przede wszystkim teraz to bardziej progresywny metal, metalcore'u jest dużo mniej za to mathcore nie ma wcale i dzięki temu zabiegowi ich muzyka jeszcze bardziej odeszła od schematyczności będącej kiedyś ich główną wadą (przy czym i tak zawsze bronili się jakością). Kolejna zmiana zaszła w wokalu i jak kiedyś było dość sporo growli to teraz już ich nie ma, za to czystych wokali jest teraz prawie tyle samo co screamów, niby można by pomyśleć, że ulegli komercjalizacji i chwilami faktycznie robi się za lekko jednak na szczęście cleany przeważnie są dobre i konkretne a nie wciśnięte na siłę aby tylko złagodzić brzmienie.


43. Oh, Sleeper "Bloodied / Unbowed" (7/10)
Gatunek: Metalcore
Długość: 0:40:17
Data wydania: 12.07.2019r
Kraj: USA
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal (scream) i gitara rytmiczna: Micah Kinard  ;  Wokal (czysty), gitara prowadząca i basowa : Shane Blay  ;  Perkusja: Zac Mayfield
Wytwórnia: Solid State Records
Pozycja w dyskografii: 4
Najlepsze utwory: Two Chips ; The Island
Zalety: zróżnicowane jak na metalcore ; chwytliwość
Wady:
Dodatkowy komentarz: Amerykański zespół wykonujący metalcore, który ze względu na teksty otrzymał tag christian metalcore. Prawdę mówiąc pierwsze trzy albumy jakoś mnie nie przekonały ze względu na wtórność oraz dlatego, że jakoś cięższe elementy nie były dość ciężkie a lżejsze w sumie mogłyby być nieco lepsze. Z tego też powodu niezbyt wyczekiwałem czwartego krążka a informacje o jego opóźnieniach też mnie jakoś nie irytowały i nie smuciły jednak warto o nich wspomnieć dla porządku. Trzecie w dyskografii Children of Fire wyszło w 2011, później były jakieś dwie EPki i o nich ucichło aż w 2017 pojawiła się informacja iż album Bloodied / Unbowed pojawi się w 12 grudnia a kiedy nastał ten dzień... nie było ani albumu ani informacji dlaczego jej nie ma. W 2018 nastąpiła powtórka: zapowiedź płyty na grudzień a w dzień premiery cisza tyle tylko, że po kilku dniach pojawił się jedynie singiel po czym znowu nastała cisza. W tym roku jednak Bloodied / Unbowed zostało nareszcie wydane i co ciekawe pozytywnie mnie zaskoczyło. Nowy materiał jest zróżnicowany i całkiem oryginalny jak na metalcore, tym razem nie silili się specjalnie na ciężar za to dopracowali lżejsze elementy a czysty wokal Shane'a Blay'a zaczął nieznacznie przeważać co uważam za dobry pomysł gdyż już wcześniej swoje możliwości pokazał w kapeli Wovenwar (jeśli ktoś nie zna to jest to skład As I Lay Dying z Shane'em zamiast Tima Lambesisa) gdzie się udzielał podczas gdy Oh, Sleeper miało przerwę.


44. Swallow the Sun "When A Shadow Is Forced Into The Light" (7/10) 
Gatunek: Doom Metal
Długość: 0:52:30
Data wydania: 25.01.2019r
Kraj: Finlandia
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal: Mikko Kotamäki  ;  Gitara prowadząca: Juha Raivio  ;  Gitara rytmiczna: Juho Räihä  ;  Gitara basowa: Matti Honkonen  ;  Perkusja: Juuso Raatikainen  ;  Keyboard i pianino: Jaani Peuhu
Wytwórnia: Century Media Records
Pozycja w dyskografii: 7
Najlepsze utwory: Upon The Water ; Stone Wings ; Clouds On Your Side
Zalety: klimat ; miejscami ciężar
Wady:
Dodatkowy komentarz: Swallow The Sun to klasa sama w sobie i jeden z najlepszych zespołów w doom metalu więc czekałem na nich ze zniecierpliwieniem przy czym spodziewałem się zapowiadanej wcześniej kontynuacji Songs From the North. W 2015 roku wydali części I, II i III po czym mieli po jakimś czasie wypuścić IV i V jednak nastała cisza a teraz powrócili z zupełnie nowym materiałem. When A Shadow Is Forced Into The Light przyniosło ze sobą zmianę brzmienia: wcześniej w warstwie wokalnej dominowały death growle a czysty był raczej dodatkiem, teraz za to, to one przeważają a do tego growle są teraz zwykle wyższe za to bardziej skrzeczące. Podobna zmiana nastąpiła w warstwie instrumentalnej i jak wcześniej dużo było mięsistych, wolnych, ciężkich riffów to teraz przeważa lżejsze klimatyczne granie. Ogólnie to album odstaje nieco od reszty dyskografii i jak wcześniej bliżej im było do death/doomu (a debiut nim był) to teraz bardziej można by ich już określić jako atmospheric doom metal jednak na szczęście wspomniane zmiany nie odbiły się zbytnio na jakości muzyki i to to samo dobre Swallow The Sun co dawniej.


45. Cult of Luna "A Dawn to Fear" (7/10)
Gatunek: Post-Metal / Atmospheric Sludge Metal
Długość: 1:19:10
Data wydania: 20.09.2019r
Kraj: Szwecja
Język tekstów: angielski
Skład: Gitara i wokal: Fredrik Kihlberg, Johannes Persson ; Keyboard i wokal: Kristian Karlsson ; Gitara basowa: Andreas Johansson ; Bębny: Thomas Hedlund ; Perkusja: Magnus Líndberg
Wytwórnia: Metal Blade Records
Pozycja w dyskografii: 8
Najlepsze utwory: The Silent Man ; A Dawn to Fear ; The Fall
Zalety: ciężar ; klimat ; złożoność utworów
Wady: Monotonia
Dodatkowy komentarz: Ci szwedzcy giganci post-metalu właśnie wydali swoją ósmą płytę jednocześnie powracając do wcześniejszego brzmienia gdyż ostatni Mariner był bardziej połączeniem stylów ich i Julie Christmas z którą współpracowali. A Dawn to Fear jest wolne, klimatyczne, ciężkie i ponownie pełne mocnych ale też nacechowanych emocjami screamów oraz od czasu do czasu występującymi czystymi wokalami. Jeśli chodzi o wady to występuje tu niestety typowa dla nich jak i ogólnie dla post-metalu monotonia za którą zawsze (oprócz Mariner) obniżałem im oceny.


46. Demon Hunter "War" (7/10) 
Gatunek: Metalcore / Alternative Metal
Długość: 0:42:14
Data wydania: 01.03.2019r
Kraj: USA
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal: Ryan Clark  ;  Gitara prowadząca: Patrick Judge  ;  Gitara rytmiczna: Jeremiah Scott  ;  Gitara basowa: Jonathan "Jon" Dunn  ;  Perkusja: Timothy "Yogi" Watts
Wytwórnia: Solid State Records
Pozycja w dyskografii: 9
Najlepsze utwory: On My Side ; Lesser Gods
Zalety: ciężar ; moc ; energia ; szybkość ; chwytliwość
Wady:
Dodatkowy komentarz: W tym roku Demon Hunter postanowili wydać dwie płyty których zawartość różni się od siebie i już po tytułach można się domyślić na czym te różnice polegają. War jest cięższa przy czym spodziewałem się, że aby bardziej odróżniać się od Peace będzie najcięższa i bez czystych wokali a tym czasem jest po prostu w typowym stylu Demon Hunter czyli mieszanką metalcore i alternatywnego metalu, z przewagą screamu nad cleanami i po prostu teraz nie dawali już tutaj ballad. Kto zna zespół ten nie będzie zaskoczony brzmieniem ani poziomem, kto nie zna temu polecam zapoznać się z dyskografią wszystkim lubiącym taki lżejszy metalcore.


47. Beast In Black "From Hell With Love" (7/10) 
Gatunek: Heavy Metal / Power Metal
Długość: 0:43:15
Data wydania: 08.02.2019r
Kraj: Finlandia
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal: Yannis Papadopoulos  ;  Gitara prowadząca i tylne wokale: Anton Kabanen  ;  Gitara rytmiczna: Kasperi Heikkinen  ;  Gitara basowa: Máté Molnár  ;  Perkusja: Atte Palokangas
Wytwórnia: Nuclear Blast
Pozycja w dyskografii: 2
Najlepsze utwory: Cry out for a Hero ; Sweet True Lies ; This Is War
Zalety: szybkość ; energia ; chwytliwość
Wady: chwilami podchodzi pod pop ; chwilami za dużo elektroniki
Dodatkowy komentarz: Płyta poziomem i cechami charakterystycznymi utrzymana jest w tym samym stylu co poprzednia i podobnym do poprzedniego bandu gitarzysty, którym jest Battle Beast a więc szybka, energetyczna i bardzo chwytliwa muzyka z pogranicza heavy i power metalu jednak raczej bez typowo gatunkowej wirtuozerii za to z elektronicznymi ozdobnikami. Nowością są tu dwa utwory w stylu power metalowej ballady ale te akurat mnie nie przekonują i jak to często bywa przy takich rzeczach trochę za bardzo zalatują popem i mam nadzieję iż nie będą się w przyszłości już w coś takiego bawić.


48. Soilwork "Verkligheten" (7/10) 
Gatunek: Melodic Death Metal
Długość: 0:50:24
Data wydania: 11.01.2019r
Kraj: Szwecja
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal: Björn "Speed" Strid  ;  Gitara prowadząca, rytmiczna i basowa oraz pianino: David Andersson  ;  Gitara prowadząca i rytmiczna: Sylvain Coudret  ;  Perkusja: Bastian Thusgaard  ;  Keyboard: Sven Karlsson
Wytwórnia: Nuclear Blast America
Pozycja w dyskografii: 11
Najlepsze utwory: Full Moon Shoals ; Needles and Kin
Zalety: ciężar ; szybkość ; chwytliwość
Wady: Jak na nich muzyka uległa uproszczeniu ; powtarzanie schematów ; trochę za dużo czystego wokalu 
Dodatkowy komentarz: To ciągle to samo Soilwork jednak jednocześnie czuć w tym pewną zmianę: instrumentalnie jakby się nieco uprościło a solówek, których było sporo jest teraz niewiele, kolejna zmiana dotyczy wokalu i jak wcześniej clean stanowił z 25% wszystkich wokali to teraz doszedł już jakoś do 65% a więc to zdecydowanie najlżejsza płyta jaką wydali. Oczywiście pomimo tego wszystkiego Soilwork nadal trzymają stały, dość wysoki poziom zresztą oni już przyzwyczaili słuchaczy do tego, że ich muzyka może ulegać pewnym zmianom ale jakość nie ulega większym zmianom.


49. Killswitch Engage "Atonement" (7/10) 
Gatunek: Metalcore
Długość: 0:39:06
Data wydania: 16.08.2019r
Kraj: USA
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal: Jesse Leach  ;  Gitara prowadząca i tylne wokale: Adam Dutkiewicz  ;  Gitara rytmiczna: Joel Stroetzel  ;  Gitara basowa: Mike D'Antonio  ;  Perkusja: Justin Foley
Wytwórnia: Metal Blade Records ; Sony Music Entertainment
Pozycja w dyskografii: 8
Najlepsze utwory: Unleashed ; I Am Broken Too
Zalety: ciężar ; szybkość ; chwytliwość
Wady: wtórność ; schematyczność
Dodatkowy komentarz: Zespół, który zdecydowanie można zaliczyć do metalcoreowej czołówki najlepszych, dwie ich płyty trafiły na moją listę najlepszych z najlepszych a jedną z nich Alive or Just Breathing uznaję za najlepszą w gatunku. Pierwsza połowa dyskografii to dobry przykład na to jak powinien brzmieć porządny metalcore, niestety potem trochę obniżyli loty i spadła oryginalność a nówka jest kontynuacją tej drogi. Niby nadal brzmią dobrze ale coś się zmieniło, przede wszystkim od trzech krążków czyli od powrotu Jessego Leacha jako wokalisty wpadli w jakąś schematyczność a sporo utworów brzmi trochę zbyt podobnie do siebie. Kolejna sprawa to ciężar: dawniej byli naprawdę mocni, wprawdzie sporo u nich cleanów ale nadrabiali to agresywnymi riffami i screamami teraz jednak czystego wokalu (chwilami bardziej brzmią jak inny band Jessego i gitarzysty Adama Dutkiewicza Times of Grace, w który są bardzo silne wpływy alternative metalu) jest więcej za to te cięższe elementy jakoś nie przekonują a w zasadzie to po prostu są bardzo typowe, nie wybijają się a raczej po prostu są. Jako ciekawostkę mogę podać, że w jednym utworze gościnnie wystąpił ich były wokalista Howard Jones, w innym z kolei wokalista thrash metalowego bandu Testament, Chuck Billy. Podsumowując gdyby to był np. debiutancki krążek jakiejś innej kapeli to Atonement mógłbym uznać za dobry start itp. jednak w przypadku Killswitch Engage, po prostu dobry album jest raczej pewnym rozczarowaniem gdyż ich miejsce jest raczej w pierwszej dziesiątce rocznego rankingu a nie gdzieś na dalekiej pozycji w pobliżu jego środka.


50. Olya Manevskaya "11 minutes" (7/10) 
Gatunek: Thrash Metal
Długość: 0:26:23
Data wydania: 12.06.2019r
Kraj: Rosja
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal: Olya Manevskaya ;  Gitara prowadząca, rytmiczna, basowa i Perkusja: Evgen Tsibulin
Wytwórnia:
Pozycja w dyskografii: 1 (Epka)
Najlepsze utwory: Go Fight ; 11 Minutes
Zalety: ciężar ; szybkość ; energia ;  chwytliwość
Wady: Miejscami wokale nie do końca przekonują.
Dodatkowy komentarz: Debiutancki krążek rosyjskiej wokalistki z Nowosybirska, której przy jego tworzeniu pomagał multiinstrumentalista Evgen Tsibulin (jednak oficjalnie nie jest członkiem projektu) będący na co dzień gitarzystą death metalowego Dehydrated. Gatunek na płycie można określić jako thrash metal przy czym jak na taki jest dość lekki, ze sporą ilością czystych wokali więc fani typowego dla niego, surowego grania raczej nie będą zadowoleni. Osobiście mogę stwierdzić, że wokalistka ma potencjał co szczególnie widać w tytułowym utworze a trwający 26 minut 11 minutes szybko wpada w ucho jednak nad wokalem, zarówno screamami jak i cleanem mogłaby jeszcze trochę popracować aby nabrał większej wyrazistości i głębi.


51. Rammstein "Rammstein" (7/10) 
Gatunek: Industrial Metal
Długość: 0:46:25
Data wydania: 17.05.2019r
Kraj: Niemcy
Język tekstów: niemiecki
Skład: Wokal: Till Lindemann  ;  Gitara prowadząca i tylne wokale: Richard Z. Kruspe  ;  Gitara rytmiczna: Paul H. Landers  ;  Gitara basowa: Oliver "Ollie" Riedel  ;  Perkusja: Christoph "Doom" Schneider  ;  Keyboard: Christian "Flake" Lorenz
Wytwórnia: Spinefarm Records
Pozycja w dyskografii: 7
Najlepsze utwory: Zeig Dich ; Weit Weg
Zalety: różnorodność ; chwytliwość
Wady: za mało energii, ciężaru i szybkości ; za dużo gadanego wokalu
Dodatkowy komentarz: Ostatnia płyta zespołu wyszła w 2009 roku i od tamtego czasu kilka razy chodziły słuchy o czymś nowym od nich jednak na słuchach się kończyło. Kiedy więc na początku roku ponownie pojawiły się takie informacje niezbyt chciało mi się wierzyć jednak po ustaleniu tytułu (jakże oryginalnego bo Rammstein) i daty premiery zaczęło wyglądać na to, że tym razem naprawdę coś zupełnie nowego od nich ujrzy światło dziennie. Zastanawiałem się następnie jak będzie się prezentował nowy materiał bo niby po Sehnsucht i Mutter z płyty na płytę zaczęli się stopniowo pogarszać z drugiej jednak strony minęło 10 lat więc mogliby brzmieć w dowolny sposób i równie dobrze jakby się uparli mogliby przestawić się na thrash metal czy na elektronikę więc zamiast snuć domysły lepiej było cierpliwie poczekać przy czym nie spodziewałem się zachwytów. W końcu nadszedł czas gdy wreszcie mogłem sprawdzić nówkę i pierwszą obserwacją było to, że pomimo upływu czasu zmian nie ma zbyt wielu i łatwo rozpoznać z jaką kapelą mamy do czynienia przy czym trzeba pamiętać iż w swojej twórczości czerpią inspirację z różnych źródeł więc same utwory dość mocno różnią się od siebie i tak w jednym jest dużo elektroniki, w innym słychać motoryczne riffy jak na pierwszych płytach, w innym intro kojarzące się w metalem symfonicznym a jeszcze inny jest balladą z wybijającą się gitarą klasyczną. Różnorodność na pewno jest zaletą, niestety bez wad się nie obyło a największą z nich jest za mała ilość industrialnego metalu w tym industrialnym metalu jak i za mała ilość energii, ciężaru i szybkości a wspomniane przeze mnie motoryczne riffy tak częste na pierwszych trzech albumach tutaj występują przez chwilę w trzech utworach a tak to jednak głównie jest melodyjne granie ze sporą ilością typowej elektroniki i to samo z wokalem, który jest zwykle śpiewny lub co gorsze dość często gadany a że przy tym po niemiecku to i kanciasty. Kolejną wadą jest brak killerów z których zawsze słynęli i których nie raz bywało po kilka na płytę (oprócz tej nudnej ostatniej przed przerwą). Podsumowując: album ogólnie jest dobry jednak jak na dziesięcioletnie planowania i rozważania to trochę za mało i mogli by trochę rzeczy poprawić i dopracować a tak to Rammstein na pewno jest lepsze od Liebe ist fuer alle da i Rosenrot jednak pozostaje w tyle za resztą dyskografii.


52. Lacuna Coil "Black Anima" (7/10)
Gatunek: Gothic Metal
Długość: 0:45:15
Data wydania: 11.10.2019r
Kraj: Włochy
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal: Cristina Scabbia, Andrea Ferro  ;  Gitara prowadząca i rytmiczna: Diego "Didi" Cavalotti  ;  Gitara basowa i keyboard: Marco Coti Zelati   ;  Perkusja: Ryan Blake Folden
Wytwórnia: BRX Studio
Pozycja w dyskografii: 9
Najlepsze utwory: Layers Of Time ; Veneficium
Zalety: różnorodność ; chwytliwość ; miejscami ciężar
Wady: miejscami wtórność
Dodatkowy komentarz: Kilka razy w ciągu swojej działalności modyfikowali nieco brzmienie, na początku bardziej typowy gothic metal, później zaczęli iść w stronę popu po czym zaczęli stosować bardziej mięsiste riffy, ciągle jednak trzymali się czystych wokali żeńskich i męskich jednak na poprzednio wydanej Delirium nagle i niespodziewanie nabrali ciężaru: pojawiły się screamy a wraz z nimi riffy rodem z metalcore'u. Black Anima generalnie jest kontynuacją tej drogi przy czym z jednej strony jest więcej lekkich elementów ale z drugiej te cięższe są mocniejsze a riffy miejscami bardziej kojarzą się z math metalem niż metalcore'm. Poziom jest jednak nieco niższy niż ostatnio gdyż miejscami czuć lekką wtórność, partie Cristiny nie zawsze przekonują a w dwóch utworach występuje chwilami coś co bardziej można nazwać miauczeniem niż śpiewaniem. Ciekawostką jest nowy image https://planetrock.ru/files/2019/07/lacuna-coil-black-anima-2019-band-1.jpg ponadto z zespołu odeszło dwóch gitarzystów będących tam od czasów drugiej płyty: odpowiedzialny za gitarę prowadzącą Marco "Maus" Biazzi oraz za rytmiczną Cristiano "Pizza" Migliore a zastąpił ich obu Diego "Didi" Cavalotti. 


53. The Old Dead Tree "The End" (7/10)
Gatunek: Gothic Metal
Długość: 0:22:40
Data wydania: 06.12.2019r
Kraj: Francja
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal: Manuel Munoz  ;  Gitara: Gilles Moinet  ;  Gitara basowa: Vincent Danhier  ;  Perkusja: Raphaël Antheaume
Wytwórnia: Season of Mist
Płyt w dyskografii: 3, obecnie wydali pierwszą EPkę
Najlepsze utwory: Someone Should Know (The Truth) ; The End Again
Zalety: klimat ; dosyć oryginalne brzmienie
Wady:
Dodatkowy komentarz: Wydali trzy płyty a ostatni utwór ostatniej z nich brzmiał This is now farewell i faktycznie niedługo potem zakończyli działalność i przez 12 lat była cisza. Trwało to do tego roku kiedy to zapowiedzieli coś nowego, tym czymś okazała się 22 minutowa EPka zawierająca 5 zupełnie nowych utworów w rozpoznawalnym już stylu czyli dość lekki, depresyjny gothic metal z przejmującymi czystymi wokalami oraz gdzieniegdzie screamami. Ciekawostka: tytuł EPki jak i ostatniego na niej utworu The End Again nie sugeruje nowego początku tylko raczej przypomnienie o sobie w celu kolejnego pożegnania a szkoda bo zawsze tworzyli dobrą muzykę co zresztą ponownie udowodnili.


54. Ex Libris "Ann - Chapter 3 Anne Frank" (7/10)
Gatunek: Progressive Symphonic Metal
Długość: 0:20:41
Data wydania: 15.11.2019r
Kraj: Holandia
Język tekstów: angielski ; niemieckojęzyczne mówione wstawki
Skład: Wokal: Dianne Van Giersbergen  ;  Gitara prowadząca i rytmiczna: Bob Wijtsma  ;  Gitara basowa: Luuk Van Gerven  ;  Perkusja: Harmen Kieboom  ;  Keyboard: Koen Stam
Wytwórnia: Brak
Pozycja w dyskografii: 2, obecnie wydali trzecią EPkę.
Najlepsze utwory: The Raid
Zalety: wokal Dianne ; złożoność i różnorodność utworów ; epickość
Wady: Typowo EPkowy niedosyt spowodowany małą długością.
Dodatkowy komentarz: Grupa pochodząca z Holandii tworząca progressive symphonic metal w której za wokal odpowiada była już wokalistka dobrze znanego i popularnego zespołu Xandria. Postanowili stworzyć album koncepcyjny podzielony na trzy części: pierwszy wyszedł w zeszłym roku i zawiera trzy utwory opowiadające o Anne Boleyn, druga wydana została w marcu tego roku, również z trzema trackami poświęcona jest Anastazji Romanowej a trzecia i ostatnia, Annelies Marie "Anne" Frank. Jeżeli chodzi o zawartość to jest ona lepsza od chapter 1 jednak trochę gorsza od chapter 2, które opisywałem wyżej za to brzmienie ponownie jest bardziej symfoniczne niż progresywne co mnie cieszy gdyż Dianne najlepiej się przy takim sprawdza. Wszystko jest tutaj jak należy i jedyną wadą jest epkowa długość licząca 20 minut co pozostawia pewien niedosyt. Jako, że to już ostatnia część składowa to album "Ann" jest wreszcie kompletny i można go już zawsze ogarniać całościowo i wyszło na to iż ogółem ma on długość jednej godziny a po wyciągnięciu średniej z ocen wychodzi również 7/10.


55. Brutus "Nest" (7/10)
Gatunek: Post-hardcore / Post-metal
Długość: 0:42:12
Data wydania: 29.03.2019r
Kraj: Belgia
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal i perkusja: Stefanie  ;  Gitara: Stijn Vanhoegaerden  ;  Gitara basowa: Peter Mulder
Wytwórnia: Sargent House
Pozycja w dyskografii: 2
Najlepsze utwory: War ; Space
Zalety: szybkość ; energia
Wady: trochę za mało oryginalni a utwory nie raz nieco za proste i za krótkie
Dodatkowy komentarz: Nówka utrzymana jest w tym samym stylu i na tym samym poziomie co debiut czyli to dobre, szybkie energetyczne granie z przewagą czystych wokali nad tymi krzyczanymi. Warto tu zwrócić uwagę na to, że w zespole jest trzech muzyków a za wszystkie wokale odpowiada tu kobieta pełniąca jednocześnie funkcję perkusistki. Ciekawostka: To jeden z tych zespołów o mało oryginalnej nazwie, której nie można ochronić prawami autorskimi więc każdy może się tak nazwać co skutkuje istnieniem kilku bandów ją posiadających, m.in. norweski wykonujący stoner metal, holenderski tworzący brutal death metal, egipski łączący deathcore z thrash metalem czy gujański melodic death metalowy.


56. Alunah "Violet Hour" (7/10)
Gatunek: Stoner Doom Metal
Długość: 0:42:55
Data wydania: 11.10.2019r
Kraj: Wielka Brytania
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal: Siân Greenaway  ;  Gitara: Dean Ashton  ;  Gitara basowa: Dan Burchmore  ;  Perkusja: Jake Mason
Wytwórnia: Heavy Psych Sounds
Pozycja w dyskografii: 5
Najlepsze utwory: Dance of Deceit ; Lake of Fire
Zalety: kontrast: ciężka warstwa instrumentalna i lekki, spokojny wokal ; klimat
Wady: chwilami się dłuży
Dodatkowy komentarz: Niby siedzą w tych samych klimatach co wcześniej wspominany Monolord to jednak pomimo, że na pierwszy rzut ucha brzmią podobnie to mają inne podejście do gatunku, przede wszystkim grają prościej oraz wolniej a utwory jak i albumy są krótsze i jest tu więcej wokali. Początkowo było w nich więcej stoner metalu jednak z czasem ilość doom metalu się zwiększała aż do poprzedniej Solennial po którym ówczesna, towarzysząca im od początku kariery wokalistka Sophie Day odeszła z kapeli a jej miejsce zajęła Siân Greenaway. Jak to zwykle bywa to spowodowało pewną zmianę, która polegała na ponownym lekkim zwiększeniu ilości stoner metalu i przyspieszeniu muzyki. Co ciekawe wokalnie nie czuć większej różnicy a więc Siân dobrze się wpasowała a ogólnie klimat i charakterystyczne ciężkie brzmienie oraz poziom zostały zachowane.


57. Blackbriar "Our Mortal Remains" (7/10)
Gatunek: Gothic Metal
Długość: 0:21:06
Data wydania: 18.12.2019r
Kraj: Holandia
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal: Zora Cock  ;  Gitara prowadząca i rytmiczna: Bart Winters, Robin Koezen  ;  Gitara Basowa: Frank Akerman  ;  Perkusja: René Boxem  ;  Keyboard: Ruben Wijga
Wytwórnia: Brak
Pozycja w dyskografii: 3 (same Epki)
Najlepsze utwory: The Rooster's Crow ; Beautiful Delirium
Zalety: chwytliwość ; wokal Zory
Wady: Jak to EPka jest trochę za krótka co pozostawia pewien niedosyt ; trochę za mało gitar i energii a za dużo lekkości, powolności i fortepianu.
Dodatkowy komentarz: Istnieją od 2014 roku jednak póki co wydali jedynie dwa single i trzy EPki w tym najnowszą w tym roku. To zwraca na siebie uwagę to fakt, że z czasem łagodnieją: na pierwszym singlu były lekkie screamy, kojarzące się nieco z Marią Brink z In This Moment z których jednak na EPkach wokalistka, Zora Cock zrezygnowała. Obie EPki prezentowały bardzo wysoki poziom przy czym druga znowu trochę lżejsza i nieco gorsza i ten trend się utrzymuje gdyż nówka jest wolniejsza, mniej gitarowa i mniej energetyczna, za to co do poziomu to niestety zeszli do po prostu dobrego. Czegoś tutaj trochę zabrakło, sam wokal nadal robi wrażenie ale ogólnie jakoś mniej ciekawie się zrobiło i chyba sami to zauważyli dodając na koniec najlepszy utwór z pierwszej EPki jednak znowu w lżejszej i wolniejszej wersji orkiestrowej co jakoś nie robi na mnie jakoś specjalnego wrażenia i na pewno nie dorównuje oryginalnej.


58. M.O.R.O.N "Dom" (7/10)
Gatunek: Metalcore
Długość: 0:35:55
Data wydania: 17.10.2019r
Kraj: Polska
Język tekstów: polski
Skład: Wokal: Maciek Friedrich  ;  Gitara prowadząca i rytmiczna: Przemo Wiśniewski, Piotrek Sokołowski  ;  Gitara basowa i chórki: Jarek Fuśnik  ;  Perkusja: Rafał Mianowicz
Wytwórnia:
Pozycja w dyskografii: 5 (piąta ogółem oraz drugi longplay)
Najlepsze utwory: Inny ; Ściana
Zalety: ciężar ; polskie teksty
Wady: za dużo instrumentalnych lub gadanych przerywników ; brak killerów
Dodatkowy komentarz: Wykonują metalcore jednak zdecydowanie różnią się od całej masy kapel z USA czy Australii, do tego teksty są po polsku co dodatkowo dodaje im unikatowości. Instrumentalnie są dosyć melodyjni jednak w warstwie wokalnej w zasadzie występują wyłącznie screamy. Dom wypada dobrze jednak nie aż tak jak zawartość trzech wcześniejszych EPek a to za sprawą powciskania pomiędzy konkretne utwory instrumentalnych przerywników jak i samych utworów, które po prostu nie są aż tak dobre. Ciekawostka: Ta płyta tak samo jak i reszta ich dyskografii została udostępniona do darmowego pobrania przez zespół na ich stronie więc każdy może się z nią zapoznać http://moron.pl/muzyka/dom co jest ciekawym podejściem w czasach pogoni za kasą.


59. Baroness "Gold & Grey" (7/10) 
Gatunek: Sludge Metal / Progressive Rock
Długość: 1:00:32
Data wydania: 14.06.2019r
Kraj: USA
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal, gitara prowadząca i rytmiczna: John Baizley  ;  Gitara prowadząca i tylne wokale: Gina Gleason  ;  Gitara basowa, keyboard i okazjonalnie tylne wokale: Nick Jost  ;  Perkusja: Sebastian Thomson
Wytwórnia: Abraxan Hymns
Pozycja w dyskografii: 5
Najlepsze utwory: I'm Already Gone ; Pale Sun
Zalety: klimat ; kilka wybijających się utworów
Wady: miejscami przymulaste fragmenty ; krótkie utwory zapychacze
Dodatkowy komentarz: To jeden z bardziej znanych artystów metalowych i zwykle nawet jak ktoś ich nie słuchał to i tak gdzieś słyszał nazwę. Stałym motywem jest wrzucanie kolorów do tytułów płyt oraz dawanie na okładki, obrazów namalowanych przez ich wokalistę Johna Baizley'a. Zespół generalnie trzyma się również swojego stylu w klimatach sludge metal / progressive metal / progressive rock przy czym ich albumy zdecydowanie różnią się ciężarem i tak czasem jest więcej mocniejszych riffów i screamów a innym razem z kolei dominuje lekkie progressive rockowe granie. Wydane cztery lata temu Purple należało do tych cięższych, teraz z kolei muzycy doszli do wniosku, że czas znowu na coś lżejszego a więc otrzymaliśmy godzinną płytę z siedemnastoma lekkimi, raczej wolnymi utworami ze stonowanymi gitarami i wyłącznie czystymi wokalami. Grupa charakteryzuje się jeszcze jedną cechą a mianowicie mniej więcej równym poziomem dyskografii z lekką tendencją wzrostową: zaczynali od średniego Red Album, dalej, po drodze było dość dobre Blue Records, dochodząc w końcu do po prostu dobrych Yellow & Green, Purple i Gold & Grey więc tak naprawdę niezbyt rozumiem dlaczego są aż tak znani i popularni. Taka jest właśnie nówka: ogólnie wszystko poprawnie, chwilami jest coś więcej i chciałoby się dać wyższą ocenę jednak z drugiej strony zdarzają się też bardziej przymulaste fragmenty, które wzajemnie znoszą się z tymi najlepszymi a efektem tego jest tradycyjna już ocena.


60. Liv Sin "Burning Sermons" (7/10)
Gatunek: Heavy Metal
Długość: 0:39:24
Data wydania: 06.09.2019r
Kraj: Szwecja
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal: Liv Jagrell  ;  Gitara prowadząca i rytmiczna: Patrick Ankermark, Christoffer Bertzell  ;  Gitara basowa: Tommie Winther  ;  Perkusja: Per Bjelovuk
Wytwórnia: Despotz Records
Pozycja w dyskografii: 2
Najlepsze utwory: Blood Moon Fever ; Ghost in the Dark
Zalety: szybkość ; energia ; różnorodność brzmień
Wady:
Dodatkowy komentarz: Grupę założyła znana z rozwiązanego już Sister Sin, wokalistka Liv Jagrell a Liv Sin wyraźnie jest muzyczną kontynuacją tego co tworzył macierzysty band czyli taki dość klasycznie brzmiący heavy metal z wpływami hard rocka. Liv charakteryzuje się naprawdę dobrym, mocnym, drapieżnym czystym wokalem ale sprawdza się również w wolniejszych utworach, często też zdarza jej się śpiewać czymś podchodzącym pod lekko skrzeczane screamy a jeśli chodzi o resztę muzyków to się idealnie wpasowują w jej możliwości dzięki czemu ogólnie styl grupy jest taki jak ich wokalistka czyli energetyczny, dynamiczny i zapadający w pamięć. Nowa płyta jest kontynuacją tego co zaprezentowali na debiucie więc nie ma zbytnio sensu dodatkowo się tu osobno rozpisywać, na pewno warto wspomnieć, że w jednym utworze gościnnie wystąpił Bjoern "Speed" Strid.


61. Betraying The Martyrs "Rapture" (7/10)
Gatunek: Symphonic Deathcore
Długość: 0:41:06
Data wydania: 13.09.2019r
Kraj: Francja
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal (growl i scream): Aaron Matts  ;  Wokal (tylne growle i screamy oraz clean) i Keyboard: Victor Guillet   ;  Gitara prowadząca: Steeves Hostin  ;  Gitara rytmiczna: Baptiste Vigier  ;  Gitara basowa: Valentin Hauser  ;  Perkusja: Boris Le Gal
Wytwórnia: Sumerian Records
Pozycja w dyskografii: 4
Najlepsze utwory: Parasite ; The Sound Of Letting You Go
Zalety: ciężar ; moc ; szybkość ; zróżnicowane jak na deathcore
Wady: schematyczność ; wtórność
Dodatkowy komentarz: Zauważyłem u nich pewien trend polegający na naprzemiennym wydawaniu bardzo dobrych, wybijających się z tłumu albumów na dziewiątkę i po prostu typowo dobrych na siódemkę. Na Rapture generalnie mamy kontynuację ich stylu przy czym elementów symfonicznych i czystego wokalu jest nieco mniej, za to więcej screamów a niskich growli tyle co wcześniej. Za największą wadę mogę tu uznać schematyczność utworów, które brzmią jak należy jednak ciągle pozostaje wrażenie, że już słyszałem coś bardzo podobnego wiele razy, dodatkowo zmniejszenie ilości symfonicznych wstawek nieco bardziej ich zbliżyło do tradycyjnego deathcore a szkoda bo właśnie zawsze ceniłem ich unikalność.


62. Frantic Amber "Bellatrix" (7/10) 
Gatunek: Melodic Death Metal
Długość: 0:45:34
Data wydania: 23.08.2019r
Kraj: Szwecja
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal: Elizabeth Andrews  ;  Gitara prowadząca: Mio Jäger  ;  Gitara rytmiczna: Milla Olsson   ;  Gitara basowa: Madeleine Gullberg Husberg  ;  Perkusja: Mac Dalmanner
Wytwórnia: GMR Music Group
Pozycja w dyskografii: 2
Najlepsze utwory: Lagertha ; Joshitai
Zalety: ciężar ; moc ; szybkość
Wady: chwilami lekko monotonne
Dodatkowy komentarz: Wykonują melodic death metal przy czym brzmieniem bardziej przypominają Arch Enemy niż Soilwork czy In Flames. Za wokal odpowiada charyzmatyczna Elizabeth Andrews, która śpiewa stosując wysokie i niskie growle, skrzeczane screamy oraz bardzo okazjonalnie czyste wokale (czytaj może razem przez minutę na płytę). Debiut był wydany w 2015 roku i od tamtego czasu muzycy (kobiety i jeden mężczyzna) dokonali drobnych ale zauważalnych zmian brzmienia. Wcześniej stosowali bardziej melodyjne, rozbudowane riffy a wokale były bardziej zróżnicowane z przewagą skrzeczanych teraz natomiast postawili na ciężar i szybkość, utwory są bardziej podobne do siebie za to wokalnie dużo więcej niskich growli przez co chwilami podchodzą prawie pod death metal. Na krążek nie trafił zeszłoroczny singlowy kawałek Gráinne Mhaol a szkoda bo dobry był. Czy zmiany były dobre? W sumie coś za coś, różnorodność kosztem ciężaru i w zasadzie poziom muzyki się zbytnio nie zmienił aczkolwiek debiut uważam za nieco lepszy.


63. Battle Beast "No More Hollywood Endings" (7/10)
Gatunek: Power Metal / Hard Rock
Długość: 0:45:47
Data wydania: 22.03.2019r
Kraj: Finlandia
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal: Noora Louhimo  ;  Gitara prowadząca i tylne wokale: Joona Björkroth  ;  Gitara rytmiczna: Juuso Soinio  ;  Gitara basowa i tylne wokale: Eero Sipilä  ;  Perkusja: Pyry Vikki  ;  Keyboard i tylne wokale: Janne Björkroth
Wytwórnia: Nuclear Blast
Pozycja w dyskografii: 5
Najlepsze utwory: No More Hollywood Endings ; The Golden Horde
Zalety: chwytliwość ; energia
Wady: uproszczone riffy często skryte pod warstwą melodii ; za dużo klasycznego hard rocka ; zalatywanie popem
Dodatkowy komentarz: Przez trzy płyty tworzyli heavy metal z domieszką power metalu i hard rocka jednak kiedy odszedł od nich ich gitarzysta Anton Kabanen by założyć Beast in Black styl BB na kolejnym krążku zaczął bardziej przesuwać się w kierunku power metalowym za to w tym roku poszli o krok dalej i heavy metalu praktycznie już tu nie ma za to teraz bardzo wyraźnie słychać klasyczny hard rock rodem z lat 80' jak i nieraz popowe wstawki w refrenach. Słychać, że to ten sam band ale jednak coś się zmieniło na gorsze, po prostu za mało konkretnego grania i dawnych, charakterystycznych riffów (w zasadzie to jedynym utworem w dawnym, dobrym stylu jest The Golden Horde) a za dużo lekkości i tego archaicznie brzmiącego hard rocka. Tak dobry zespół raczej nie mógłby nagle zacząć tworzyć kiczu i faktycznie No More Hollywood Endings nadal można nazwać dobrym jednak zdecydowanie obrali niewłaściwy kierunek i obawiam się o ich przyszłość.


64. Frosthelm "Pyrrhic" (7/10) 
Gatunek: Blackened Thrash Metal
Długość: 0:39:30
Data wydania: 23.03.2019r
Kraj: USA
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal: Bernard Pfliger  ;  Gitara prowadząca: Billy Zahn  ;  Gitara rytmiczna: Dakota Irwin  ;  Gitara basowa: Jim Cherry  ;  Perkusja: Brian Helm
Wytwórnia: Revenger Records
Pozycja w dyskografii: 2
Najlepsze utwory: A Gift of Razors ; The Sorceress ; Pyrrhic II Looming Dusk
Zalety: ciężar : szybkość : klimat ; rozbudowane utwory
Wady:
Dodatkowy komentarz: Frosthelm w 2015 roku wydali swój debiut w klimatach blackened thrash metal, który jednak pomimo iż chwilami wykazywał ukryty potencjał muzyków, był monotonny i mocno wtórny. Myślałem, że skoro po tym niepowodzeniu gdzieś zniknęli to zapewne zakończyli karierę muzyczną jak to nieraz bywa a tym czasem okazało się iż nie tylko się nie rozpadli to jeszcze nagrali nowy album. Miałem co do niego obawy a w zasadzie to wprost spodziewałem się raczej jakiegoś średniaka a tym czasem okazał się naprawdę pozytywnym zaskoczeniem więc wychodzi na to, że po wymianie gitarzysty przez lata pracowali nad sobą szlifując umiejętności z dobrym skutkiem. To nadal szybki i ciężki blackened thrash metal pełen thrashowych riffów i podchodzących pod blackowe, skrzeczanych wokali jednak tym razem zamiast monotonii jest klimat i bogactwo dźwięków a zamiast wtórności zaprezentowany został bardziej unikalny styl zespołu.
https://www.youtube.com/watch?v=o4msWHQLMBE 


65. Obey The Brave "Balance" (7/10) 
Gatunek: Metalcore
Długość: 0:25:58
Data wydania: 19.07.2019r
Kraj: Kanada
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal: Alex Erian  ;  Gitara prowadząca i rytmiczna: Greg Wood, Jon Campbell  ;  Gitara basowa: Miguel Lepage  ;  Perkusja: Stevie Morotti
Wytwórnia: Ic Music and Apparel Gmbh
Pozycja w dyskografii: 4
Najlepsze utwory: Reality Check ; Seeing Red
Zalety: szybkość ; chwytliwość
Wady: niezbyt oryginalni
Dodatkowy komentarz: Zespół wykonujący metalcore z elementami hardcore, założony przez Alexa Eriana znanego z deathcoreowego bandu Despised Icon. Obey The Brave jest sporo lżejsze a oprócz screamów pełno tutaj partii czystego wokalu zwłaszcza w refrenach więc zapewne został założony aby wokalista mógł się sprawdzić w innych klimatach. Jego wadą za czasów pierwszych dwóch płyt była okropna wtórność gdyż brzmieli jak setki innych grup na szczęście później popracowali nad sobą i wydali bardzo dobre Mad Season (nie żeby stali się oryginalni ale ich muzyka bardzo wpada w ucho) za to w tym roku wyszło Balance będące generalnie w tym samym dobrym stylu co poprzedniczka aczkolwiek nieco od niej gorsza a długość ledwie 25 minut pozostawia lekki niedosyt.


66. Whitechapel "The Valley" (7/10) 
Gatunek: Deathcore / Metalcore
Długość: 0:40:33
Data wydania: 29.03.2019r
Kraj: USA
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal: Phil Bozeman  ;  Gitara prowadząca: Ben Savage  ;  Gitara rytmiczna: Alex Wade  ;  Trzecia gitara: Zach Householder  ;  Gitara basowa: Gabe Crisp  ;  Perkusja: Ernie Iniguez
Wytwórnia: Metal Blade Records
Pozycja w dyskografii: 7
Najlepsze utwory: When a Demon Defiles a Witch ; Doom Woods
Zalety: ciężar ; szybkość ; łagodniejsze elementy dla urozmaicenia
Wady: pięć z sześciu utworów bardziej w dawnym stylu mogłoby być nieco cięższe i bardziej interesujące.
Dodatkowy komentarz: Zaczynali tworząc brutal deathcore przy czym nigdy nie przekonali mnie do końca gdyż wprawdzie ciężar muzyki jak i niskie growle Phila Bozemana robią wrażenie ale niestety byli bardzo monotonni nawet jak na ten gatunek przez co całą pierwszą piątkę płyt musiałem ocenić na 5/10 za to kolejna gdzie zaczęli eksperymentować wprawdzie jest bardziej zróżnicowana ale pododawane cleany nie zawsze przekonują za to od razu odczuwalny jest spadek mocy przez co ocena jest wyższa tylko o jeden. W tym roku wydane zostało The Valley i od razu można zauważyć, że kontynuują drogę obraną ostatnio przy czym teraz bardziej to przemyśleli i poukładali dzięki czemu nowy materiał jest bardziej spójny. Znalazły się tu dwie alternative metalowe ballady, dwa utwory bardziej w stylu kapeli Upon a burning body czyli coś pomiędzy deathcore a metalcore oraz sześć kolejnych brzmiących jak nieco złagodzone wersje ich dawnej twórczości a więc deathcore ale w zasadzie bez breakdownów i niskich growli, coś jak trzeci krążek Suicide Silence. Właśnie ta ostatnia cecha sprawiła, że ocena nie jest o jeden wyższa gdyż pięć z nich jednak ma niezbyt wiele do zaoferowania i są mocno podobne do siebie a przy tym nie wystarczająco ciężkie. W każdym razie mogę stwierdzić, że to najlepsza płyta w ich dorobku, która dodatkowo pokazuje ich potencjał do stworzenia w przyszłości czegoś jeszcze lepszego.


67. Combichrist "One Fire" (7/10)
Gatunek: Industrial Metal / Aggrotech
Długość: 0:50:57
Data wydania: 07.06.2019r
Kraj: Norwegia
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal Andy LaPlegua:  ;  Gitary i tylne wokale: Eric13   ;  Perkusja: Will Spodnick  ;  Bębny: Dane White
Wytwórnia: Out of Line
Pozycja w dyskografii: 8
Najlepsze utwory: Broken United ; Lobotomy
Zalety: Dobra mieszanka elektroniki i gitarowego grania ; energia
Wady: Druga połowa albumu mniej ciekawa i trochę się dłuży, głównie ze względu na występowanie gadanych wokali
Dodatkowy komentarz: Zaczynali od wykonywania czegoś zwanego aggrotech czyli generalnie muzyki elektronicznej w której jednak wokale nieraz przypominały te znane z industrial metalu. Później jednak wraz ze zwiększaniem ilości gitar w swojej muzyce coraz bardziej zaczęli zbliżać się do niego również instrumentalnie a poprzedni i jednocześnie najlepszy w dyskografii krążek This Is Where Death Begins już można określić jako mieszankę industrialnego metalu z agrrotech. Na uwagę zasługuje to jak Norwegowie połączyli elektronikę z metalem tak, że tworzy u nich jedną całość i doskonale do siebie pasuje a przecież niejeden zespół już poległ na próbach czegoś takiego. Nie mam na myśli dorzucania elektroniki do metalu bo to jest akurat dosyć powszechne gdyż przecież całe gatunki industrial metal i cyber metal na tym polegają, mam na myśli łączenie ich w proporcjach pół na pół co już jest trudniejsze. Na nówce, co mnie cieszy kontynuują tę drogę i jej pierwsza połowa spokojnie zasługuje na solidne 8/10, niestety w drugiej połowie jest trochę gorzej gdyż nieraz jest tu jakoś przymulaście, wolniej, mniej energetycznie i do tego często wchodzi gadany wokal za co musiałem obniżyć ocenę, na szczęście ostatnie dwa utwory znowu są bardzo dobre.


68. Ethereal Darkness "Smoke and Shadows" (7/10) 
Gatunek: Doom Metal / Melodic Death Metal
Długość: 0:51:39
Data wydania: 20.02.2019r
Kraj: Belgia
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal, gitara, gitara basowa i perkusja: Lars
Wytwórnia:
Pozycja w dyskografii: 1
Najlepsze utwory: Shrouded in Mourn ; Time
Zalety: ciężar ; klimat
Wady: trochę mało oryginalne granie
Dodatkowy komentarz: W zeszłym roku natrafiłem i dałem szansę belgijskiemu doom metalowemu zespołowi Fading Bliss i okazał się genialny więc gdy teraz trafiłem na premierowy krążek kolejnego postanowiłem też go sprawdzić. W Fading Bliss silne były wpływy gothic metalu, w Ethereal Darkness natomiast melodic death metal a więc możemy tu uświadczyć charakterystycznych melodeathowych dosyć malowniczych riffów jak i doomowego smutnego klimatu oraz ogólnej powolności muzyki. Wprawdzie nie jest to poziom wymienionych wcześniej rodaków jednak i tak warto poświęcić im wolną chwilę a w zasadzie jemu bo za wszystkie wokale (czyli różnego rodzaju growle i odrobinę czystego w jednym utworze) i instrumenty odpowiada tu jedna osoba przedstawiająca się jako po prostu Lars.


69. A Pale Horse Named Death "When the World Becomes Undone" (7/10) 
Gatunek: Gothic Doom Metal
Długość: 1:02:04
Data wydania: 19.01.2019r
Kraj: USA
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal i gitara: Sal Abruscato  ;  Gitara prowadząca i rytmiczna: Eddie Heedles, Joe Taylor  ;  Gitara basowa: Eric Morgan  ;  Perkusja: Johnny Kelly
Wytwórnia: Long Branch Records
Pozycja w dyskografii: 3
Najlepsze utwory: When The World Becomes Undone ; Dreams Of The End
Zalety: klimat ; wyrazisty wokal
Wady: momenty przymulania i przynudzania
Dodatkowy komentarz: Ta supergrupa powróciła po sześciu latach przerwy ze zmodyfikowanym brzmieniem gdyż dawniej stoner metal był u nich wyraźnie odczuwalny, szczególnie na debiucie i w zasadzie to tutaj często kojarzyli mi się z późniejszym Godsmack gdyby obedrzeć go z elementów nu i alternative metalu, druga płyta była już zdecydowanie mocniej gothic doom metalowa za to teraz stali się rasowymi reprezentantami tego gatunku. Muzyka na nówce jest tradycyjnie wolna i dość ciężka z charakterystycznym mocnym, spokojnym i chropowatym głosem Sala Abruscato a całość ogólnie jest dobra choć zdarzają się też przymulaste fragmenty za które zawsze nieco obniżałem im oceny.


70. Demon Hunter "Peace" (6/10) 
Gatunek: Alternative Metal
Długość: 0:46:07
Data wydania: 01.03.2019r
Kraj: USA
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal: Ryan Clark  ;  Gitara prowadząca: Patrick Judge  ;  Gitara rytmiczna: Jeremiah Scott  ;  Gitara basowa: Jonathan "Jon" Dunn  ;  Perkusja: Timothy "Yogi" Watts
Wytwórnia: Solid State Records
Pozycja w dyskografii: 10
Najlepsze utwory: Loneliness ; Recuse Myself
Zalety: trochę dobrych utworów, szczególnie ballady
Wady: za mało energii ;  za mała różnorodność
Dodatkowy komentarz: W tym roku Demon Hunter postanowili wydać dwie płyty których zawartość różni się od siebie i już po tytułach można się domyślić na czym te różnice polegają. Peace jest tą lżejszą a w zasadzie najlżejszą w całej dyskografii gdyż znalazły się na niej wyłącznie utwory w stylu lekkiego alternatywnego metalu oraz ballady do jakich chłopaki już przyzwyczaili słuchaczy przez lata a 98% wokalu to clean, za to scream pojawił się w jednym utworze na kilka sekund. Podobnie jak w większości czysto alternative metalowych płytach i tu mi brakuje jakiegoś urozmaicenia i mocniejszego akcentu a środkowe utwory zwyczajnie są oparte na jednym schemacie więc musiałem nieco obniżyć ocenę.


71. In Flames "I, the Mask" (6/10) 
Gatunek: Melodic Death Metal / Alternative Metal
Długość: 0:50:56
Data wydania: 01.03.2019r
Kraj: Szwecja
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal: Anders Fridén  ;  Gitara prowadząca: Björn Gelotte  ;  Gitara rytmiczna: Niclas Engelin  ;  Gitara basowa: Bryce Paul  ;  Perkusja: Joe Richard
Wytwórnia: Nuclear Blast
Pozycja w dyskografii: 13
Najlepsze utwory: We Will Remember ; In This Life
Zalety: Chwilami kojarzą się z samymi sobą z czasów świetności
Wady: wtórność ; mało ciężaru, szybkości i mocy
Dodatkowy komentarz: In Flames to gigant melodic death metalu i raczej jest niewielu ludzi, którzy by o nich nie słyszeli. W tym roku wydali już swoją trzynastą płytę przy czym w ostatnich latach obniżyli loty najpierw zajmując się głównie kopiowaniem własnych utworów z okresu największej świetności przypadającym od albumu Reroute to Remain do A Sense Of Purpose po czym na poprzednim krążku zabrali się za eksperymentowanie polegające na łączeniu melodeathu z alternatywnym metalem. Nówka jest kontynuacją tej drogi przy czym teraz zrobili mały krok wstecz i alternative metalu jest tu mniej a więc I, the mask jest po części eksperymentalna a po części odgrzewanym kotletem: słucha się tego dość dobrze co nie zmienia faktu, że uczucie wtórności i nieraz nadmiernej lekkości towarzyszy od początku do końca.


72. Tarja "In the Raw" (6/10) 
Gatunek: Symphonic Gothic Metal
Długość: 0:56:59
Data wydania: 30.08.2019r
Kraj: Finlandia
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal i Keyboard: Tarja Turunen  ;  Gitara: Alex Scholpp  ;  Gitara basowa: Doug Wimbish  ;  Perkusja: Mike Terrana  ;  Keyboard: Christian Kretschmer  ;  Wiolonczela: Max Lilja
Wytwórnia: Ear Music
Pozycja w dyskografii: 6
Najlepsze utwory: Dead Promises ; You And I
Zalety: klimat ; wokale Tarji
Wady: niektóre utwory zbyt typowe i schematyczne
Dodatkowy komentarz: Szósta solowa symphonic metalowa a dziewiąta ogółem (dwie płyty świąteczne i jedna klasyczna) fińskiej wokalistki Tarji Turunen znanej głównie z Nightwish w którym to przez wiele lat się udzielała. Na In The Raw podobnie jak wcześniej możemy usłyszeć lekką i dość wolną muzykę z pogranicza metalu gotyckiego i symfonicznego z pewnymi klasycznymi ozdobnikami. Przy nagrywaniu płyty zaproszono trzech muzyków, którzy udzielili się wokalnie w utworach Dead Promises (Björn "Speed" Strid z Soilwork), Goodbye Stranger (Cristina Scabbia z Lacuna Coil) oraz Silent Masquerade (Tommy Karevik z Kamelot). Utwór z Bjoernem jest jednym z nielicznych w twórczości Tarji w którym znalazły się screamy.


73. Bad Wolves "N.A.T.I.O.N" (6/10)
Gatunek: Groove Metal / Alternative Metal
Długość: 0:42:46
Data wydania: 25.10.2019r
Kraj: USA
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal: Tommy Vext   ;  Gitara prowadząca i tylne wokale: Doc Coyle  ;  Gitara rytmiczna: Chris Cain  ;  Gitara basowa i tylne wokale: Kyle Konkiel  ;  Perkusja: John Bocklin
Wytwórnia: Eleven Seven Music
Pozycja w dyskografii: 2
Najlepsze utwory: I'll Be There ; The Consumerist
Zalety: chwytliwość ; miejscami dobre połączenie ciężaru i lekkości
Wady: niespójność ; dość częste podchodzenie pod pop
Dodatkowy komentarz: Nówka utrzymana jest generalnie w tym samym stylu, tym co je różni jest pierwszy utwór mocno zainspirowany djentem oraz częstsze zahaczanie o pop. Największą wadą tak debiutu jak i obecnego krążka jest niespójność: gatunki składowe zamiast być dobrze wymieszane występują obok siebie przez co raz uświadczamy dość sporego ciężaru w postaci nisko strojonych gitar w połączeniu ze screamami czy growlami po czym nagle potrafią pojawić się słodkie melodyjki z łagodniutkim wokalem a więc fani wyłącznie mocnych czy lekkich brzmień nie będą zadowoleni natomiast ludzie słuchający i tego i tego ale z przewagą pierwszego tak jak ja zapewne tak czy inaczej będą mieli dość mieszane uczucia. Krótko mówiąc to pozycja głównie dla fanów alternatywnego metalu lubiących czasem też trochę cięższe rzeczy.


74. Voyager "Colours in the Sun" (6/10)

Gatunek: Progressive Metal
Długość: 0:42:44
Data wydania: 01.11.2019r
Kraj: Australia
Język tekstów: angielski ; w jednym utworze fragment po niemiecku
Skład: Wokal i keyboard: Daniel Estrin  ;  Gitara: Simone Dow, Scott Kay  ;  Gitara basowa: Alex Canion  ;  Perkusja: Ashley Doodkorte
Wytwórnia: Season Of Mist
Pozycja w dyskografii: 7
Najlepsze utwory: Colours ; Reconnected
Zalety: technika ; złożoność utworów
Wady: sporo drętwych, mało ciekawych, nieprzekonywujących wokali
Dodatkowy komentarz: Na początku największą zaletą było eksperymentowanie polegające na łączeniu progresywnego metalu z innymi gatunkami (chociażby folk metalem czy melodic death metalem) lub też wzorowanie się na innych przedstawicielach gatunku (np. niektóre utwory mocno kojarzą się z lżejszymi utworami Opeth ze środkowej części ich dyskografii), dodatkowo potrafili do utworów dodawać fragmenty tekstu w innych językach, np niemieckim czy rosyjskim. Później skoncentrowali się na swoim podstawowym gatunku z jednoczesnym stosowaniem bardziej technicznego grania czego efektem było najlepsze w dyskografii V. Następnie jednak chyba poszli w niewłaściwą stronę gdyż wprawdzie instrumentalnie się jeszcze ulepszyli i zaczęli grać jeszcze bardziej technicznie jednak przestali się skupiać na wokalu, który stał się jakiś drętwy, mało ciekawy i niezbyt przekonywał za co musiałem obniżyć ocenę poprzedniczce co niestety muszę zrobić również tym razem w dodatku jeszcze bardziej gdyż nadal kontynuują tę drogę a jedyną zmianą jest większa ilość elektroniki. Ciekawostka: w jednym utworze gościnnie wystąpił Einar Solberg czyli wokalista norweskiego Leprous.


75. Insomnium "Heart Like a Grave" (6/10)
Gatunek: Melodic Death Metal
Długość: 01:01:02
Data wydania: 04.10.2019r
Kraj: Finlandia
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal (growl) i gitara basowa: Niilo Sevänen  ;  Gitara prowadząca: Markus Vanhala  ;  Gitara rytmiczna i czysty wokal: Jani Liimatainen ;  Perkusja: Markus Hirvonen
Wytwórnia: Century Media Records
Pozycja w dyskografii: 8
Najlepsze utwory: Valediction ; Heart Like a Grave
Zalety: rozbudowane, malownicze riffy ; ciężar
Wady: wtórność ; monotonia
Dodatkowy komentarz: Fińska grupa tworząca melodeath znana ze stosowania rozbudowanych, malowniczych riffów będących ich znakiem rozpoznawczym. Ich albumy zwykle trwają około godziny i zawierają około dziesięciu rozbudowanych utworów, poprzedni krążek nieco odstawał od reszty (w pozytywnym sensie gdyż jest najlepszym w dyskografii) ale teraz wrócili do swojej sprawdzonej koncepcji. Ich muzyka nie jest najłatwiejsza w odbiorze gdyż to jeden z tych wyspecjalizowanych w jakiejś dziedzinie zespołów, które koncentrują się na jakimś elemencie jednak kosztem innych i potrzeba trochę czasu by się osłuchać i odpowiednio docenić a wielu zapewne nie podejdą w ogóle. W przypadku Insomnium zaletą są wspomniane riffy za to wadą jak to często bywa w takich przypadkach monotonia no bo oprócz malowniczych riffów zbyt dużo tu się nie dzieje. Jeśli chodzi o Heart Like a Grave to kontynuują tu to co zaczęli lata temu przy czym niestety jakoś ciężko mi się w to wgryźć, po prostu jest tu wyraźnie zauważalna wtórność a ich główna zaleta nie robi tu już takiego wrażenia jak wcześniej a w zasadzie odczuwam tu brak nowych pomysłów i kopiowanie samych siebie przez co musiałem bardziej obniżyć ocenę.


76. Infected Rain "Endorphin" (6/10)
Gatunek: Nu Metal / Metalcore
Długość: 0:40:35
Data wydania: 18.10.2019r
Kraj: Mołdawia
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal: Elena "Lena Scissorhands" Cataraga  ;  Gitara prowadząca i rytmiczna: Vadim "Vidick" Ozhog, Serghei Babici   ;  Gitara basowa: Vladimir Babici  ;  Perkusja: Eugen Voluta
Wytwórnia:
Pozycja w dyskografii: 4
Najlepsze utwory: Symphony of Trust ; Passerby
Zalety: ciężar ; szybkość ; bogactwo brzmień
Wady: wtórność ; brak killerów
Dodatkowy komentarz: Zaczęli bardzo dobrze z dwiema płytami, którym dałem dziewiątki i przyciągali uwagę zarówno ciężarem w postaci charakterystycznych riffów, wyrazistego basu oraz growli i screamów ich wokalistki Leny jak i sporą melodyjnością, głównie w chwytliwych refrenach. Później trochę złagodnieli, pojawiły się wpływy metalcore i obniżyli loty tworząc po prostu tak zwyczajnie dobrą muzykę i Endorphin jest kontynuacją tej drogi. Na pewno odczuwalny jest brak growli i spadek ciężkości warstwy instrumentalnej, screamów nadal jest sporo ale zauważyć można powtarzanie schematów, za to zwiększeniu uległa ilość elektroniki i spowolnień połączonych z łagodnymi wokalami.


77. The Last Ten Seconds of Life "Machina Non Grata" (6/10) 
Gatunek: Deathcore
Długość: 0:52:46
Data wydania: 11.01.2019r
Kraj: USA
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal prowadzący: John Robert C.  ;  Gitara i wokal: Wyatt McLaughlin  ;  Gitara basowa: Mike Menocker  ;  Perkusja: Christian Fisher
Wytwórnia:
Pozycja w dyskografii: 5
Najlepsze utwory: Soul Erased ; Return Me to the Ground
Zalety: ciężar ; moc : szybkość : sporo breakdownów i niskich growli
Wady: za długa płyta ze zbyt dużą ilością wtórnych utworów.
Dodatkowy komentarz: Amerykański deathcoreowy band wydający teraz swój piąty album przy czym ciągle coś u nich się zmienia: pierwsze dwie to dobry ale typowy deathcore, kolejna przynosi złagodzenie brzmienia i klimaty tak pomiędzy wcześniejszym graniem a metalcore czyli ogólnie średniak niebędący ani ciężki ani zróżnicowany. Tutaj następuje zmiana wokalu jak i modyfikacja brzmienia i można określić to jako mieszankę swojego stylu z nu metalem gdzie pojawiły się czyste wokale i nastąpił wzrost jakości znowu do dobrej. W tym roku wraz z nową płytą przyszły kolejne zmiany polegające na... powrocie do korzeni a więc znowu cleanów praktycznie nie ma za to sporo death growlu i breakdownów. Wszystko ładnie ale w tym momencie zespół popełnił jeden, bardzo poważny błąd: jak wiadomo płyty deathcoreowe nie bez powodu zwykle mają około 40 minut, po prostu muzycy wiedzą iż dłuższe byłyby męczące za to The Last Ten Seconds of Life postanowili wysilić się na 54 minuty. Jaki tego jest efekt? Oczywiście mniej więcej od połowy Machina Non Grata zaczyna nudzić i męczyć uszy tym bardziej, że władowali tu do tego aż czternaście utworów z czego większość dalszych jest zbyt podobna do siebie i dopiero na trzy utwory przed końcem jakość się podwyższa dzięki urozmaiceniu w postaci większej ilości czystego wokalu w jednym z nich i po prostu porządnego grania w kolejnym, za to ostatni znowu nudzi. Gdyby tylko skrócili całość do 40 minut poprzez wyrzucenie z czterech czy pięciu wtórnych tracków to ocena na pewno byłaby wyższa bo początek jest naprawdę dobry.


78. King 810 "Suicide King" (6/10) 
Gatunek: Nu Metal / Experimental Metal
Długość: 0:40:32
Data wydania: 25.01.2019r
Kraj: USA
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal: David Gunn  ;  Gitara: Andrew Beal  ;  Gitara basowa: Eugene Gill  ;  Perkusja: Andrew Workman
Wytwórnia:
Pozycja w dyskografii: 3
Najlepsze utwory: Braveheart ; God Is Watching ; Sing Me to Sleep
Zalety: ciężar ; ciekawe eksperymenty
Wady: sporo gadanych wokali
Dodatkowy komentarz: Styl zespołu przypomina nieco Slipknot przy czym tutaj cechą charakterystyczną jest to, że oprócz growli i cleanów są gadane, skandowane a chwilami nawet lekko rapowane wokale. Dochodzi do tego również eksperymentowanie na takim poziomie, że kilka utworów z jednej płyty potrafi być od siebie zupełnie różnych. Nówka stylem pasuje do poprzedniczek przy czym jest nieco krótsza i z jeszcze większą ilością eksperymentowania a więc da się tu usłyszeć bardziej typowe rapowanie, arabskie motywy, jakieś musicalowe elementy, coś w stylu przypominającym lekko Deftones, elektroniczne wstawki czy lekko zmienione elektronicznie kobiece i męskie głosy. Jeszcze jedną cechą zespołu jest to, że z czasem jednak poziom płyt wprawdzie lekko ale się obniża co też się nie zmieniło, przy czym muszę wspomnieć, że ze względu na te gadane wokale nigdy nie mogłem się do nich w pełni przekonać.


79. Despised Icon "Purgatory" (6/10)
Gatunek: Deathcore
Długość: 0:36:22
Data wydania: 15.11.2019r
Kraj: Kanada
Język tekstów: angielski ; jeden utwór po francusku
Skład: Wokal: Steve Marois, Alex Erian   ;  Gitara prowadząca: Eric Jarrin  ;  Gitara rytmiczna: Ben Landreville  ;  Gitara basowa: Sebastien Piché  ;  Perkusja: Alex Pelletier  ;  Sample i media: Yannick St-Amand
Wytwórnia: Nuclear Blast
Pozycja w dyskografii: 6
Najlepsze utwory: Purgatory ; Moving On
Zalety: ciężar ; szybkość
Wady: wtórność ; monotonia
Dodatkowy komentarz:  Brzmią nieco inaczej od typowych reprezentantów gatunku gdyż dość mocno słychać tu wpływy hardcore oraz stosują znaną z grindcore technikę wokalną zwaną pig squeal (czyli jak nazwa wskazuje wokaliście zdarza się kwiczeć jak prosiak) jednak nigdy nie mogłem się do końca do nich przekonać. Po czterech albumach zrobili sobie siedmioletnią przerwę po czym w 2016 roku powrócili z bardzo dobrą płytą a teraz wydali kolejną. Niestety na następcy Beast słychać spadek formy: krążek zaczyna się interesującą od oryginalnego intro oraz potężnego, szybkiego i technicznego tytułowego utworu po czym obniżają loty gdyż kolejne tracki są już w większości mniej ciężkie i brzmią prawie jednakowo przez co całość się dłuży chociaż album ma tylko 35 minut.


80. Hatefulmurder "Reborn" (6/10)
Gatunek: Death Thrash Metal
Długość: 0:35:49
Data wydania: 12.10.2019r
Kraj: Brazylia
Język tekstów: angielski ; jeden utwór po portugalsku
Skład: Wokal Angélica Bastos (aka Angélica Burns)  ;  Gitara prowadząca i tylne wokale: Renan Ribeiro Campos  ;  Gitara basowa: Felipe Modesto  ;  Perkusja: Thomás Martin
Wytwórnia:
Pozycja w dyskografii: 3
Najlepsze utwory: You Are Not the One ; Mindbreaker
Zalety: ciężar… ; szybkość
Wady: jednak tego ciężaru mogłoby być więcej ; mało energii ; monotonia
Dodatkowy komentarz: Debiut z męskim wokalem był zwykłym średniakiem ale sytuacja się zmieniła gdy Felipe Lameria odszedł a na jego miejsce przyszła Angelica Bastos, której wokal wprawdzie nie był aż taki mocny ale za to agresywniejszy i bardziej energiczny a w wyniku tej zmiany powstała bardzo dobra, poprzednia płyta. Teraz jednak na Reborn nastąpił jakiś spadek formy i zabrakło tu trochę energii i ciężaru a do tego materiał jest dosyć monotonny i mało wyrazisty. Szkoda bo sporo po nich oczekiwałem a tak to niestety muszę stwierdzić, że to jedno z większych rozczarowań tego roku. Ciekawostka: zwykle jeśli w zespole są męskie i żeńskie wokale a do tego występują cleany to odpowiada za nie kobieta, tutaj jednak jest odwrotnie i Angélica Bastos śpiewa tylko screamem a za czasem zdarzające się czyste wokale odpowiada gitarzysta Renan.


81. Abnormality "Sociopathic Constructs" (6/10) 
Gatunek: Brutal Death Metal
Długość: 0:32:47
Data wydania: 10.05.2019r
Kraj: USA
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal: Mallika Sundaramurthy  ;  Gitara prowadząca: Sam Kirsch  ;  Gitara rytmiczna: Jeremy Henry  ;  Gitara basowa: Josh Staples  ;  Perkusja: Jay Blaisdell
Wytwórnia: Metal Blade Records
Pozycja w dyskografii: 3
Najlepsze utwory: Transmogrification of the Echoborgs ; Dying Breed
Zalety: ciężar ; szybkość ; moc
Wady: Zdarzają im się momenty a nawet pojedyncze całe utwory monotonnego, chaotycznego grania. ; wokal nie zawsze przekonuje
Dodatkowy komentarz: Amerykański zespół wykonujący brutal death metal, który jest najbardziej znany z tego, że ich wokalistka, Mallika Sundaramurthy posługuje się brzmiącym jak męski growlem. To już ich trzeci krążek przy czym niestety da się tu zaobserwować pewną tendencję spadkową gdyż po dobrym debiucie druga płyta była nieco gorsza i miejscami się trochę dłużyła za to teraz ich wady się pogłębiły. Wprawdzie nadal są dość dobrzy jednak teraz częściowo jakby im zabrakło pomysłów i miejscami technikę grania zastąpiło chaotyczne napieprzanie w instrumenty z dodanym do tego monotonnym wokalem, który również nie zawsze brzmi tak dobrze jak dawniej.


82. I Declare War "Downcast" (6/10)
Gatunek: Deathcore
Długość: 0:15:59
Data wydania: 18.10.2019r
Kraj: USA
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal: Jamie Hanks  ;  Gitara prowadząca: Greg Kirkpatrick  ;  Gitara rytmiczna: John Winters  ;  Perkusja: Garon Howe
Wytwórnia:
Płyt w dyskografii: 6, obecnie wydali drugą EPkę
Najlepsze utwory: Grieve for No One ; Dark Blur
Zalety: Ciężar ; moc
Wady: monotonia ; wtórność
Dodatkowy komentarz: Generalnie gatunek jest mało zróżnicowany i cechy jakimi charakteryzuje się kapela jak i jej brzmienie nie odbiegają zbytnio od innych reprezentantów tego gatunku jednak na pewno zaliczają się do tych cięższych gdyż wyjątkowo dużo u nich breakdownów i niskich growli. EPka ma typową dla tych klimatów długość czyli piętnaście minut a zawiera pięć szybkich i mocnych ale mocno typowych, niewyróżniających się z tłumu utworów. To zdecydowanie nie jest I Declare War w najlepszej formie a dość wysoka ocena spowodowana jest tym, że przynajmniej oferuje to czego można się spodziewać po deathcore a przy tym całość jest zbyt krótka by zdążyć znudzić. Mini album pojawił się dwóch wersjach: z wokalem i instrumentalnej.


83. Jinjer "Micro" (6/10) 
Gatunek: Groove Metal / Progressive Metal / Math Metal
Długość: 0:20:14
Data wydania: 11.01.2019r
Kraj: Ukraina
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal: Tatiana Shmaylyuk  ;  Gitara: Roman Ibramhalilov  ;  Gitara basowa: Eugene Kostyuk  ;  Perkusja: Dmitriy Kim
Wytwórnia: Napalm Records
Płyt w dyskografii: 3, obecnie wydali drugą EPkę
Najlepsze utwory: Dreadful Moments ; Perennial
Zalety: ciężar ; szybkość ; technika ; różnorodność
Wady: wokal ; zespół nie ma tego czegoś co pozwoliłoby im uzyskiwać lepsze oceny.
Dodatkowy komentarz: Wykonują groove metal jednak w ich muzyce wcześniej sporo było progressive metalcore'u (choć nigdy na tyle dużo aby ich tak szufladkować co niestety wielu robiło) i ogólnie zwracali uwagę dość techniczną pracą instrumentów. Tym razem jednak zmodyfikowali brzmienie robiąc krok dalej w techniczną stronę tak, że oprócz groove metalu wyraźnie da się wyłapać inspirację math metalem, za to progressive metalcore'u tu już nie ma gdyż został zastąpiony przez posmak po prostu progresywnego metalu, który można usłyszeć w środkowych utworach. Co do oceny to jednak tak jak nigdy do końca mnie nie przekonywali to nadal się to nie zmieniło (przy czym wyjątek stanowi opisane sporo wyżej Macro), niby brzmi dobrze, niby to co tworzą jest różnorodne ale czegoś mi tu brakuje i jak tak myślę to chyba po prostu nie przepadam za wokalistką, która ma talent, charyzmę i pomysły ale dysponuje raczej pospolitym głosem.


84. Be Under Arms "Red Wave Is Coming" (6/10) 
Gatunek: Groove Metal
Długość: 0:44:40
Data wydania: 05.04.2019r
Kraj: Rosja
Język tekstów: angielski ; dwa utwory po rosyjsku
Skład: Wokal: Vladimir "Szandor" Nasonov , Anna Logachova (aka White Queen)   ;  Gitara: Stanislav Shtrikh  ;  Gitara basowa: Dmitriy Kashirin  ;  Perkusja: Denis Vinitskiy (aka John Doe)
Wytwórnia:
Pozycja w dyskografii: 4
Najlepsze utwory: Road To The Scaffold ; No-Go Zone
Zalety: ciężar ; zróżnicowane wokale
Wady: mało oryginalni ; dość mocny rosyjski akcent a i same wokale mogłyby być nieco lepsze ; dwa utwory po rosyjsku
Dodatkowy komentarz: Be Under Arms pomimo iż wydali już swój czwarty krążek pozostają raczej mało znanymi, wynika to z dwóch rzeczy: pierwszą jest kraj pochodzenia, po prostu raczej niewielu spogląda w stronę Rosji i ich twórczości kojarząc ją raczej z kiczem, tandetą i podróbkami niż czymś specjalnym, za to drugim powodem jest to, że... no cóż... pomimo ogólnie dobrej muzyki nadal brakuje im oryginalności i tego czegoś co przyciąga na dłużej uwagę. Tworzą groove metal a jak wiadomo tak generalnie artyści z tych klimatów mają tendencję do łączenia go z thrash metalem, metalcore, nu metalem lub alternative metalem a w ich przypadku jest to ten drugi przypadek czyli tradycyjnie instrumentalnie jest to dość prosty groove metal a wokalnie podchodzą raczej pod wspomniany metalcore. W zespole jest dwoje wokalistów, mężczyzna i kobieta, oboje stosują cleany, screamy i od czasu do czasu growle przy czym tu wychodzi pewna wada w postaci dość mocnego rosyjskiego akcentu chociaż większość tekstów jest po angielsku, poza tym wokale chociaż dobre mogły by być nieco lepsze. W ten sposób dochodzę do kolejnej wady, którą jest umieszczenie na krążku dwóch utworów w ich ojczystym języku którego to nie mogę słuchać i drażni mnie bardziej niż niemiecki.


85. Ardours "Last Place on Earth" (5/10) 
Gatunek: Gothic Metal / Alternative Metal
Długość: 0:41:49
Data wydania: 09.08.2019r
Kraj: Włochy
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal: Mariangela „Mary” Demurtas  ;  Gitara prowadząca i basowa oraz keyboard: Kris Laurent  ;  Perkusja: Tarald Lie
Wytwórnia: Frontiers Records
Pozycja w dyskografii: 1
Najlepsze utwory: Last Place on Earth ; Last Moment
Zalety: chwytliwość
Wady: zbyt proste, typowe i wtórne.
Dodatkowy komentarz: Debiutancki album nowego zespołu znanej z Tristania wokalistki Mariangeli Demurtas wykonujący połączenie gothic i alternative metalu. Postanowiłem sprawdzić ich z ciekawości gdyż pierwsza płyta Tristanii na której wystąpiła (szósta w dyskografii, Rubicon) była bardzo dobra dzięki jej wokalom przy czym to, że na kolejnej już zaprezentowała się po prostu dość dobrze mogłoby z kolei sugerować iż jej forma mogła też bardziej spaść. W każdym razie zabrałem się za nich... i jak się okazało jednak chyba faktycznie jej forma nadal się obniża a dawniej wyraziste, szybko wpadające w ucho wokale stały się jakieś średnie i bardziej typowe. Warstwa instrumentalna również nie zachwyca, ot takie sobie proste i melodyjne granie podchodzące chwilami wręcz pod pop. To ten typ kapel, które można sobie włączyć aby grały w tle choć nie wywołują zbytnich wrażeń, ani dobrych ani złych w słuchaczu. Tak naprawdę nadziei na coś ciekawego narobił mi poniższy teledysk przy czym okazało się, że to najlepszy utwór na Last Place on Earth odbiegający nieco poziomem od reszty.


86. Korn "The Nothing" (5/10)
Gatunek: Nu Metal / Alternative Metal
Długość: 0:44:11
Data wydania: 13.09.2019r
Kraj: USA
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal: Jonathan Davis  ;  Gitara prowadząca, rytmiczna i tylne wokale: Brian "Head" Welch, James Christian "Munky" Shaffer   ;  Gitara basowa: Reginald "Fieldy" Arvizu  ;  Perkusja: Ray Luzier
Wytwórnia: Roadrunner Records
Pozycja w dyskografii: 13
Najlepsze utwory: Cold ; You'll Never Find Me
Zalety: dobre cięższe i szybsze elementy
Wady: za dużo irytującego czystego wokalu, wtórność
Dodatkowy komentarz: Tego zespołu raczej nikomu nie trzeba przedstawiać gdyż to jeden z najbardziej znanych metalowych artystów i jednocześnie ten, który zapoczątkował nu metal. Wprawdzie są bardzo znani jednak tworzą dość nierówną muzykę a w swojej twórczości na przestrzeni lat mieli wzloty jak i upadki przy czym okres szczytowej formy przypada na schyłek poprzedniego i początek tego wieku czyli płyty Issues, Untouchabless oraz Take A Look In The Mirror po czym nigdy więcej już się nie zbliżyli do tego poziomu. Po dobrym The Serenity of Suffering sprzed trzech lat teraz niestety nastąpił drastyczny spadek formy, przede wszystkim Jonathana Davisa, co było już mocno odczuwalne na jego zeszłorocznym solowym krążku. The Nothing jest mocno wtórne i lżejsze niż większość dyskografii (to już bardziej alternative metal niż nu metal) czego powodem zapewne była jego osobista tragedia gdyż niedawno zmarła mu żona (a właściwie to przedawkowała narkotyki więc niestety to śmierć na własne życzenie) jednak tu jest coś jeszcze a mianowicie coś się zmieniło w jego głosie. Dawniej zawsze dobrze brzmiał zarówno kiedy stosował cleany, screamy jak i growle, teraz jednak w przypadku tych pierwszych wyrobiła mu się jakaś nowa maniera wokalna przez co stały się jakieś irytujące a niestety to właśnie one zdecydowanie dominują na nówce przez co trudniej się ją słucha. Jego solowemu Black Labyrinth dałem ledwie czwórkę a The Nothing w zasadzie przed tym samym losem ratują te szybsze i cięższe fragmenty, których trochę się znalazło oraz pojedyncze, nie irytujące ale nawet wpadające w ucho refreny. Niestety to najgorsza płyta od czasu See You On The Other Side i Untitled czyli momentu gdy zaliczyli największy spadek formy w swojej dyskografii.


87. Novembers Doom "Nephilim Grove" (5/10)
Gatunek: Doom Metal
Długość: 0:53:04
Data wydania: 01.11.2019r
Kraj: USA
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal: Paul Kuhr  ;  Gitara prowadząca i rytmiczna: Lawrence Roberts, Vito Marchese  ;  Gitara basowa: Mike Feldman  ;  Perkusja: Garry Naples 
Wytwórnia: Prophecy Productions
Pozycja w dyskografii: 11
Najlepsze utwory: The Witness Marks ; Adagio
Zalety:
Wady: odcinanie kuponów czyli kopiują samych siebie z dawniejszych lat ; czyste wokale chwilami irytujące
Dodatkowy komentarz: Zespół wykonuje doom metal przy czym tak właściwie trudno ich jednoznacznie gdzieś przypisać gdyż zawsze tworzyli coś od gothic metalu, poprzez doom metal do death doomu i death metalu. Po opisie łatwo wywnioskować, że można u nich znaleźć zarówno growle jak i cleany a instrumentalnie bywa zarówno ciężko i szybciej jak i lekko i delikatnie. Ich początki mnie zbytnio nie przekonują gdyż nie wyróżniali się z tłumu, było dość monotonnie i stosowali gadane wokale, później czyli pomiędzy 2005 a 2011 rokiem przypada ich okres najwyższej formy w którym wydali cztery naprawdę bardzo dobre krążki za to potem nastąpił spadek formy w którym to z ocen w postaci dziewiątek i ósemek zeszli najpierw do szóstek a teraz nawet do piątki. Od trzech płyt mam wrażenie, że zamieszczają na nich jakieś niewypuszczane wcześniej bonus tracki z wcześniejszych lat: niby styl dobrze rozpoznawalny jednak po prostu w sporo gorszej wersji. Wszystko wskazuje na to iż skończyły im się pomysły na coś ciekawego a jednocześnie nie mają żadnych na zmianę stylu więc zwyczajnie kopiują samych siebie co zresztą z płyty na płytę im gorzej wychodzi.


88. Thy Art Is Murder "Human Target" (5/10) 
Gatunek: Deathcore
Długość: 0:38:32
Data wydania: 26/07.2019r
Kraj: Australia
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal: Chris "CJ" McMahon  ;  Gitara prowadząca: Andy Marsh  ;  Gitara rytmiczna: Sean Delander  ;  Gitara basowa: Kevin Butler  ;  Perkusja: Jesse Beahler
Wytwórnia: Nuclear Blast
Pozycja w dyskografii: 5
Najlepsze utwory: New Gods ; Make America Hate Again
Zalety: ciężar ; szybkość
Wady: wtórność ; muzyka nie tak ciężka jak kiedyś lecz typowo gatunkowa
Dodatkowy komentarz: Jakby prześledzić poziom ich muzyki to można zauważyć pewną prawidłowość: pierwsza EPka na 5/10, następnie tendencja wzrostowa do płyty Holy War a następnie stopniowy spadek formy aż do powrotu do 5/10 na nówce. Zwracali na siebie uwagę przede wszystkim ciężarem z dużą ilością breakdownów i niskich, miażdżących growli ale również dość sporym jak na gatunek zróżnicowaniem utworów, teraz jednak coś nie wyszło. Muzyka jakoś złagodniała, w żadnym razie nie mam tu na myśli czegoś w stylu dodania czystych wokali i melodii bo w to się nie bawią, chodzi mi o taki ogólny spadek mocy i niby jest jak było ale breakdownów i niskich growli jest dużo mniej. Kolejną wadą jest brak pomysłów na utwory i są one takie jakieś typowe i schematyczne przez co nudzą, wygląda to tak jakby Australijczycy zaprezentowali nam tu zbiór bonus tracków z czasów debiutu. Szkoda, liczyłem na niezły krążek a wyszedł z tego typowy, deathcoreowy średniak niewyróżniający się z tłumu.


89. The Murder of My Sweet "Brave Tin World" (4/10)
Gatunek: Symphonic Gothic Metal
Długość: 0:56:48
Data wydania: 06.12.2019r
Kraj: Szwecja
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal: Angelica Rylin  ;  Gitara: Christopher Vetter  ;  Gitara basowa: Patrik Janson  ;  Perkusja i Keyboard: Daniel Flores
Wytwórnia: Frontiers Records
Pozycja w dyskografii: 5
Najlepsze utwory: My Religion ; Worth Fighting For
Zalety:
Wady: nudne ; wtórne ; drętwe wokale
Dodatkowy komentarz: Pierwsza i druga płyta bardzo fajne, energetyczne z wpadającymi w ucho wokalami, potem jednak nastąpiła tendencja spadkowa. Chyba sami zauważyli, że skończyły im się pomysły na tworzenie czegoś w ich stylu więc zaczęli coś kombinować z progresywnymi i elektronicznymi dodatkami ale to nic dobrego nie przynosi a muzyka jest coraz bardziej drętwa, nudna i wtórna. Poprzedniczka była zwykłym średniakiem ale nówka okazała się być jeszcze gorsza i jedynie cztery utwory są nawet w porządku przy czym i tak wypadają blado w porównaniu z najgorszymi utworami z pierwszych dwóch płyt. Brave Tin World ma niecałą godzinę ale słuchanie tak mi się dłużyło, że miałem wrażenie jakby miało przynajmniej z dwie godziny.


90. Papa Roach "Who Do You Trust" (4/10)
Gatunek: Elektronic Rock
Długość: 0:38:30
Data wydania: 18.01.2019r
Kraj: USA
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal: Jacoby Dakota Shaddix  ;  Gitara: Jerry Allan Horton  ;  Gitara basowa: Tobin Joseph Esperance  ;  Perkusja: Tony Palermo
Wytwórnia: Eleven Seven Music
Pozycja w dyskografii: 10
Najlepsze utwory: The Ending ; Renegade Music
Zalety:
Wady: za dużo popu ; za dużo elektroniki ; za dużo suchego rapu ; miejscami wzorowanie się na Imagine Dragon
Dodatkowy komentarz:  To już jubileuszowa dziesiąta płyta i w ciągu tych lat kilka razy modyfikowali swoje brzmienie zaczynając od nu metalu z elementami rap metalu po czym zajęli się alternative metalem z posmakiem innych gatunków. Po ostatnim Crooked Teeth będącym częściowym powrotem do korzeni chłopaki najwidoczniej stwierdzili iż nadszedł czas na większe eksperyment... w wyniku czego powstało wielkie rozczarowanie zwane Who do you trust. Eksperyment polegał na pójściu złą drogą, którą już wielu podążyło polegającą na złagadzaniu brzmienia, dodaniu elektroniki i popowych wokali w stylu imagine Dragon czyli zespołu, którego nie cierpię oraz rapu jednak nie w takim energetycznym stylu jak na Infest tylko takiego suchego, nudnego jak chociażby na zeszłorocznym krążku grupy Otep. Płyta robi mylne dobre pierwsze wrażenie gdyż pierwsze trzy utwory brzmią wprawdzie lekko ale jednak dobrze i świeżo, niestety od singlowego i tytułowego Who do you trust poziom drastycznie się obniża i podwyższa się dopiero pod koniec.


91. Bring Me the Horizon "Amo" (3/10) 
Gatunek: Alternative Rock / Electropop
Długość: 0:52:00
Data wydania: 25.01.2019r
Kraj: Wielka Brytania
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal: Oliver "Oli" Sykes  ;  Gitara: Lee Malia  ;  Gitara basowa: Matt Kean  ;  Perkusja: Matt Nicholls  ;  Keyboard: Jordan Fish
Wytwórnia: Sony Music ; RCA
Pozycja w dyskografii: 6
Najlepsze utwory: Wonderful Life ; Why You Gotta Kick Me When I'm Down
Zalety:
Wady: za dużo popu ; za dużo elektroniki ; zbędne ozdobniki ; dużo nieciekawych, przeżartych komerchą utworów
Dodatkowy komentarz: Zaczynali jako deathcoreowy band, w tym stylu wyszła EPka i pierwsza płyta. Później trochę złagodnieli wykonując już mieszankę deathcore i metalcore dodając na kolejnej pozycji w dyskografii trochę elektroniki. W ten sposób wytworzyli swój własny styl i choć wielu ich hejtowało to mi się podobało i ceniłem za ciekawe eksperymenty... po czym w 2015 roku wyszło That's The Spirit gdzie wyraźnie coś poszło nie tak gdyż zrezygnowali z wszystkiego co było cięższe w ich muzyce zastępując to jeszcze większą ilością elektroniki i prawie popowymi czystymi wokalami. Prawdę mówiąc bardzo się do nich zniechęciłem bo gdyby chociaż dobrze im to wyszło jednak wyraźnie słychać iż chodziło o kasę a muzyka nie przekonywała. Wokalista Oliver Sykes tłumaczył się chorobą gardła przez którą nie mógł growlować ani śpiewać screamem ale to tylko bezsensowne tłumaczenia bo gdyby naprawdę chciał tworzyć cięższą muzykę to mógł zatrudnić dodatkowego growlera a sam zajął by się cleanem lub też mogli zmienić styl jak Avenged Sevenfold ciągle pozostając po metalowej stronie mocy. W każdym razie kiedy zapowiedzieli Amo i zaczęli wypuszczać single okazało się, że jeszcze bardziej się pogrążają w komercyjnym graniu w sam raz dla fanów fascynujących się również Bieberem czy Rihanną. Sprawdziłem jednak płytę z ciekawości, przywiązania do zespołu i chęci zrankingowania jej i teraz mogę ją opisać. Tak więc, jak wspomniałem jeszcze bardziej pogrążyli się w komerchę i jak poprzedniczkę od biedy można było określić jako alternative rock to teraz mamy go w połączeniu z electropopem. Czasem zdarzają się bardziej wyraźne gitary jednak nie mają mocy za to brzmią bardzo elektronicznie jak w późniejszym Linkin Park, są też delikatne próby śpiewania mocniejszym wokalem choć zawsze zagłuszone przez elektronikę aby fanów popu nie rozbolały ich bezglutenowe uszy. Jednak na Amo zdecydowanie dominuje elektropop choć miejscami da się wyłapać również pewne odniesienia do R'n'b czy innych rzeczy popularnych na vivie, 4fun.tv czy Eska TV. Oczywiście nie zabrakło ozdobników w postaci jakichś piskliwych, elektronicznie zmienionych głosików jak np. tak popularny w popie i dance "śpiew chomika", często nawet bez wokalu a po prostu wydające z siebie nic nieznaczące durne odgłosy jak lalala czy nanana. Początek płyty jest jeszcze znośny jednak tak po najlepszym na płycie utworze Wonderful Life (który i tak nie może się równać z najgorszymi z wcześniejszych) całość wywołuje coraz większe krwawienie uszu i znużenie, w sumie to jedyną zaletą nówki jest różnorodność jednak przy takim poziomie jaki teraz reprezentują to ich nie ratuje a Amo zdecydowanie mogę uznać za najgorszą płytę jaką przesłuchałem w 2019 roku a w zasadzie to najgorszą od wielu lat.

           To już oficjalnie koniec kolejnego rocznego podsumowania, dziękuję za uwagę i dotrwanie do końca, choć zapewne jak to bywa gdzieś w bliższej czy dalszej przyszłości zapoznam jakieś albumy z 2019 roku, których nie miałem możliwości poznać w zeszłym roku ze względu na ich ogromną ilość, płyty które mogły być tak dobre iż zmieniłyby wygląd tej listy, może i jakieś 10/10, których mi zabrakło, w każdym razie tradycyjnie nie będę go modyfikował gdyż nie ma sensu zbytnio oglądać się za siebie a obecny ranking najlepiej opisuje mój gust, zainteresowania i stopień wiedzy muzycznej z końca zeszłego już roku. Teraz czas otworzyć się na nowy 2019 rok i całe bogactwo nowych płyt i zespołów jakie on zaoferuje. Przewidywania co do następnego zestawienia? Pewnie można się spodziewać, że zespoły wydające coś w 2017 i 2018 roku zrobią to również w 2020. Może jakiś zespół z przeszłości nagle powróci w wielkim stylu? Może poznam coś nowego genialnego? Czas pokaże co z tego wyjdzie przy czym oczywiście największą nadzieję pokładam w nowych płytach od zespołów, które w ostatnim czasie dostawały ode mnie maksymalne oceny a najbardziej wyczekuję już zapowiedzianej płyty od The Ocean czyli bandu, którego cztery spośród pięciu ostatnich płyt otrzymało ode mnie maksymalne noty (pomiędzy nimi trafiła się jedna dziewiątka czyli również bardzo dobrze).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz