Kolejny muzyczny rok za nami, więc najwyższy
czas na już kolejne, (tym razem jubileuszowe, gdyż to już moje dziesiąte
roczne) wielkie podsumowanie wszystkich przesłuchanych przede mnie płyt a o
tym, co było, najlepsze, bardzo dobre, dobre, dość dobre, średnie czy poniżej
średniej dowiecie się już za chwilę. Najpierw zacznę jednak od tego, że i tym
razem pobiłem własny rekord a więc powtarza się pewna tendencja: trzy lata temu
sprawdziłem pięćdziesiąt sześć pozycji, dwa lata temu sześćdziesiąt, rok temu
wyszło ich aż siedemdziesiąt trzy a tym razem dobiłem do dziewięćdziesięciu
jeden. Nadal poszerzałem horyzonty muzyczne sprawdzając rzeczy z klimatów,
jakie wcześniej raczej omijałem jak i dawałem szanse mało znanych grupom, które
robiły dobre wrażenie a są mało znane tylko ze względu na brak możliwości
wybicia się z powodu konkurencji w postaci dużej ilości znanych, popularnych i
lubianych gigantów danego gatunku. Ogólnie mogę uznać zeszły rok za dosyć udany
pod względem muzycznym gdyż trafiło się czternaście dziewiątek i dwadzieścia
jeden ósemek jednak zdecydowanie dominowały po prostu dobre płyty, które
wprawdzie nie wywoływały zachwytów, ale przyjemnie się ich słuchało, sporo było
dość dobrych jak i pewna ilość rozczarowań. Tym, co na pewno w pierwszej chwili
zwraca na siebie uwagę to brak maksymalnych ocen, a ostatnim rokiem, w którym
wystąpiło coś takiego był 1999 czyli dwadzieścia lat temu (rankingi publikuję
od 2010 roku jednak mam też, tworzone później i nigdzie niewrzucane
wcześniejsze zestawienia w postaci list płyt). Szkoda, bo tak to wszystko się
dobrze prezentuje jednak do tego, aby moje roczne podsumowanie było pełne
zabrakło tego jednego, ale bardzo ważnego elementu. Niektórych nowych
czytelników moich podsumowań mogą zaskakiwać ogólnie dość wysokie oceny i
praktycznie brak bardzo niskich, ale spowodowane jest to wcześniejszą ostrą
selekcją zespołów do zapoznania i jak coś od razu sprawia wrażenie średniaka to
w ogóle nie tracę na to czasu, grupa musi mieć to coś, co przyciągnie moją
uwagę i ostatecznie wychodzi na to, iż słucham głównie najlepszych o stałej
formie gdzie rozczarowanie sprowadza się zwykle do dania szóstki czy piątki, co
znaczy, że i tak dany krążek nadal jest lepszy od tych, jakie wydają odrzucone
na starcie kapele. Co do miejsca zamieszczenia podsumowania to pozostaje mi
tylko wkleić zdanie z tego zeszłorocznego, wcześniejszego i jeszcze
wcześniejszego: ekipa portalu Last.fm gdzie zwykle zamieszczałem moje
rankingi znowu zawiodła na całej linii pokazując cały swój nieprofesjonalizm i
nadal pomimo usilnych starań i obietnic nie dali rady przywrócić opcji
"dzienników", które to wyłączyli niby na chwilę podczas swoich
nieudanych zabaw w wprowadzanie nowego wyglądu jeszcze w kwietniu 2015 roku.
Wiem, że aż trudno uwierzyć w tak wielki poziom nieprofesjonalizmu, ale pomimo
minięcia kolejnego roku oni nadal nie byli w stanie tego zrobić, chyba już w
ogóle zrezygnowali ze starań, bo po ich zmianie wyglądu nie tylko spadła
funkcjonalność portalu i jest on brzydszy to jeszcze ludzie masowo zaczęli
stamtąd odchodzić. Co do formy to zastosowałem nowszy system z ograniczeniem
opisów na rzecz wypisania wszystkich najważniejszych danych w celu zwiększenia
przejrzystości. Mała informacja wyjaśniająca punkt pozycja w dyskografii: jako,
że zespoły wydają różne rzeczy, które można podzielić na longplaye, EPki,
demówki, splity, płyty świąteczne, takie z coverami czy the best of co może
wprowadzać zamieszanie, postanowiłem brać tu pod uwagę praktycznie wyłącznie
oficjalne płyty długogrające a jeżeli akurat ktoś wypuścił mini album to
napisałem o tym odpowiednią informację. Po małym wstępie zapraszam już
wszystkich do przeczytania mojego rankingu płyt sprawdzonych w 2019 roku a
wcześniej dla przypomnienia opis mojej skali ocen:
1. Kompletna tragedia, nie uznaję oceny 0 i niższych więc kryją się one pod oceną czyli, że mogą się znaleźć to co można równie dobrze oznaczać kompletny syf, który można by określić np jako -50/10 jak i prawdziwe 1, w każdym razie lepiej się trzymać od tego z daleka. Generalnie w rankingach nie występuje bo zwyczajnie nie słucham czegoś takiego.
2. Tragedia ale ma jakieś minimalne zalety. Co do występowania podobnie jak wyżej.
3. Da się posłuchać ale raczej szkoda na to czasu gdyż to nieprzyjemne dla ucha. Jako, że płyty oceniam po kilkukrotnym odsłuchaniu a coś co można by tak ocenić nie jest miłe dla ucha to również zwykle omijam takie krążki więc i w rankingach zwykle się ich u mnie nie spotyka.
4. Album poniżej średniej, można posłuchać, ma swoje zalety ale jednak wad jest więcej.
5. Typowy średniak, nie rani uszu ale też raczej nie wywołuje pozytywnych odczuć czyli wad i zalet po równo.
6. Całkiem dobry, odczucia przy odsłuchiwaniu jak najbardziej pozytywne jednak mogłoby być lepiej.
7. Dobra płyta, ta ocena jest u mnie najczęściej spotykana. Generalnie wszystko jest w porządku i słucha się tego przyjemnie.
8. Bardzo dobra i na pewno warta polecenia, coś co wyróżnia się z tłumu poziomem.
9. Płyta wyjątkowa, czymś zachwycająca np. pięknem, klimatem, ciężarem czy techniką, podczas słuchania nie wyłapuje się wad i ma się ochotę do niej często wracać.
10. Genialna, ma wszystko to co poprzednia ocena ale i coś więcej, album do którego, zawsze chętnie się wraca, ma się ochotę śledzić teksty podczas słuchania, taki który od razu przychodzi na myśl gdy słyszy się pytanie w stylu "wymień swoje ulubione płyty".
1. Borknagar "True North" (9/10)
Gatunek: Progressive Black Metal / Folk Metal
Długość: 0:59:12
Data wydania: 27.09.2019r
Kraj: Norwegia
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal i gitara basowa: Simen Hestnæs aka ICS Vortex ; Gitara prowadząca: Jostein Thomassen ; Gitara rytmiczna: Øystein G. Brun ; Perkusja: Bjørn Dugstad Rønnow ; Keyboard i wokal: Lars A. Nedland
Wytwórnia: Century Media Records
Pozycja w dyskografii: 11
Najlepsze utwory: The Fire That Burns ; Wild Father's Heart ; Voices
Zalety: klimat ; zapadające w pamięć wokale ; miejscami ciężar urozmaicający muzykę
Wady:
Dodatkowy komentarz: Od początku łączyli szybkość i brutalność progressive black metalu z miękkością i melodyjnością folk metalu stosując przy tym zarówno skrzeczane jak i czyste wokale, przy czym z biegiem czasu łagodność coraz bardziej zaczęła przeważać nad ciężarem. W przypadku True North blackowych motywów pozostało już dosyć niewiele i w zasadzie występują one może w trzech utworach za to dominuje lekkie klimatyczne granie z wyrazistym, przejmującym, czystym wokalem. Ciekawostka: Kiedy po wydaniu drugiej płyty odszedł od nich główny wokalista Kristoffer "Garm" Rygg (Ulver, Arcturus) jego miejsce zajął Simen Hestnæs aka ICS Vortex (co ciekawe w Arcturus miała miejsce ta sama sytuacja) jednak po dwóch płytach odszedł zostając zastąpiony przez Andreasa Hedlunda aka Vintersong. ICS Vortex powrócił do zespołu cztery płyty później jednak tym razem jako basista odpowiadający za tylne wokale, natomiast po wydaniu poprzedniczki, Vintersong po wielu latach i wielu płytach opuścił go a głównym wokalistą (pozostając jednocześnie basistą) ponownie został Simen Hestnæs.
2. Soen
"Lotus" (9/10)
Gatunek: Progressive Metal / Progressive Rock
Długość: 0:54:09
Data wydania: 1.02.2019r
Kraj: Szwecja
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal: Joel Ekelöf
; Gitara: Kim Platbarzdis ;
Gitara basowa: Stefan Stenberg
; Perkusja: Martin Lopez
Wytwórnia: Silver Lining Music
Pozycja w dyskografii: 4
Najlepsze utwory: Martyrs ; Pepance ; Lunacy
Zalety: klimat ; złożoność utworów
Wady:
Dodatkowy komentarz: Zaczęli
od bardzo wysokiego poziomu i każda ich kolejna płyta była lepsza od
poprzedniej a Lykaia sprzed dwóch lat dostała ode mnie maksymalną ocenę i
wysokie miejsce na mojej liście "najlepsze z najlepszych" więc miałem
ogromne oczekiwania względem Lotus i czekałem na nią ze zniecierpliwieniem. W
końcu nadeszła data premiery i już przy pierwszym odsłuchaniu od razu można
zauważyć iż Soen nadal są w doskonałej formie, wprawdzie nie przebili Lykaia no
bo to było by bardzo trudne przy tak wysoko zamieszczonej poprzeczce jednak w
dyskografii mogę umieścić ją na równi z jej poprzedniczką czyli Tellurian.
Jeśli chodzi o zawartość krążka to generalnie zespół trzyma się swojego stylu
czyli wolnego, klimatycznego progressive metalowego grania kojarzącego się z
Tool przy czym z biegiem czasu powoli się od tego oddalają dopracowując własny
niepowtarzalny styl. Skoro już jestem przy temacie pewnych zmian to warto
wspomnieć o tych, które się pojawiły a pierwszą z nich jest kontynuacja tego co
zaczęli płytę temu czyli większe wplatanie progresywnego rocka do swojej muzyki
i jak dawniej gitary grały na równym poziomie to teraz znalazło się sporo
złagodzeń w utworach a tytułowe Lotus to w zasadzie całe jest w takim stylu co
prawdę mówiąc lekko mnie niepokoi bo nie chciałbym aby w przyszłości za bardzo
szli w kierunku jeszcze lżejszych brzmień. Z drugiej jednak strony chwilami w
utworach zdarzają się momenty gdzie riffy robią się bardziej mięsiste i
wyraziste co razem z pierwszą wspomnianą przed chwilą zmianą czyni Lotus
wprawdzie najlżejszym ale i najbardziej zróżnicowanym albumem w dyskografii.
3. Fit For An Autopsy "The Sea of Tragic Beasts" (9/10)
Gatunek: Progressive Deathcore
Długość: :0:43:52
Data wydania: 25.10.2019r
Kraj: USA
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal: Joe Badolato ; Gitara prowadząca i rytmiczna: Will Putney, Tim Howley ; Gitara prowadząca i rytmiczna: Pat Sheridan ; Gitara basowa: Peter "Blue" Spinazola ; Perkusja: Josean Orta
Wytwórnia: Nuclear Blast
Pozycja w dyskografii: 5
Najlepsze utwory: The Sea of Tragic Beasts ; Birds of Prey ; Napalm Dreams
Zalety: ciężar ; szybkość ; technika ; zróżnicowane jak na deathcore
Wady:
Dodatkowy komentarz: Początkowo brzmieniem nie wyróżniali się specjalnie z tłumu przy czym ich muzykę zawsze się dobrze słuchało, później jednak zaczęli nieco ją urozmaicić, głównie poprzez dorzucanie miejscami riffów kojarzących się z kapelą Gojira oraz stosowaniem od czasu do czasu emocjonalnych screamów i cleanów co osiągnęło apogeum na genialnym albumie The Great Collapse z 2017 roku, który niektórzy tagowali nawet jako gojiracore. Na The Sea of Tragic Beasts poszli jednak w nieco inną stronę a mianowicie dość mocno ograniczyli ilość breakdownów i niskich growli, inspiracja Gojirą nie jest już tak ewidentna, natomiast zwiększyli melodyjność oraz ilość screamów i czystych wokali. Brzmienie zostało odświeżone i trochę zmodyfikowane odbiegając od wcześniejszej twórczości jednak tym co nie zmieniło się od poprzedniego krążka jest bardzo wysoki poziom albumu. Zastanawiałem się czy lepsza jest nówka czy poprzedniczka: na poprzedniej były trzy wyjątkowo dobre utwory, tutaj z tego poziomu jest jeden jednak The Sea of Tragic Beast jako całość prezentuje się nieco lepiej a więc wychodzi na to, że jednak to tegoroczny album mogę uznać za najlepszy w ich dyskografii.
4. Eluveitie
"Ategnatos" (9/10)
Gatunek: Melodic Death Metal / Folk Metal
Długość: 1:00:20
Data wydania: 04.04.2019r
Kraj: Szwajcaria
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal prowadzący, Flażolet, Mandola i uilleann pipes:
Chrigel Glanzmann ; Wokal, Harfa, Mandola: Fabienne Erni ;
Gitara prowadząca: Rafael Salzmann
; Gitara rytmiczna: Jonas
Wolf ;
Gitara basowa: Kay Brem ; Perkusja: Alain Eckermann ;
Lira korbowa:
Michalina Malisz ; Skrzypce i Wokal: Nicole Ansperger ;
Dudy, Flet, Gitara: Matteo Sisti
Wytwórnia: Nuclear Blast
Pozycja w dyskografii: 8
Najlepsze utwory: Ategnatos ; Black Water Dawn ; The Slumber
Zalety: ciężar ; szybkość ; bogactwo brzmień
Wady:
Dodatkowy komentarz: Ich
raczej nikomu nie trzeba przedstawiać gdyż są jednym z najbardziej znanym i
rozpoznawalnych zespołów łączących melodic death metal z folk metalem a to co
tworzą można określić jako szwedzką szkołę melodeathu (pochodzą ze Szwajcarii
ale brzmienie kojarzy się chociażby z Dark Tranquility czy At The Gates) z
dodatkowym typowo folkowym instrumentarium i kobiecymi czystymi wokalami.
Zwykle twórcy folk metalu za bardzo koncentrują się na tych ludowych klimatach
przez co ich muzyka jest zwyczajnie za lekka i za mało konkretna a nadmiar
flecików i skrzypiec dość szybko zaczyna mnie irytować a w Eluveitie cenię to,
że to jednak po prostu ciekawe urozmaicenie do porządnego metalowego grania. Po
wydaniu sześciu albumów odeszła od nich wokalistka Anna Murphy, która założyła
następnie Cellar Darling a na jej miejsce przyjęto Fabienne Erni a jako, że
Anna oprócz wokalu zajmowała się również grą na lirze korbowej na czym Fabiene
najwidoczniej się nie zna, to przyjęło dodatkowo Michalinę Malisz. Swoją drogą
to ciekawa sprawa bo Michalina początkowo była youtuberką, która grając na
lirze tworzyła covery metalowych utworów co zwróciło uwagę Eluveitie i tak
nagle z youtube powędrowała do światowej sławy kapeli. Tutaj warto wspomnieć iż
grupa oprócz płyt w opisanym przeze mnie stylu wydała również dwie typowo
folkowe i to właśnie na drugiej z nich w 2017 roku zadebiutowały obie panie. W
tym roku zostało wydane Ategnatos będące muzyczną kontynuacją krążka Origins z
2014 roku i od razu można stwierdzić, że obie nowe idealnie się wpasowały w
styl, oczywiście od razu słychać iż Fabienne ma zupełnie inni głos i sposób
śpiewania niż Anna jednak jednocześnie zdecydowanie da się tu rozpoznać typowy
styl z którego zasłynęli. Kolejną stałą jest bardzo wysoki poziom wykonania, to
jedna z tych grup na które zawsze można liczyć, jak widać nawet po tak
poważnych zmianach jak przyjęcie nowej wokalistki.
5. Devin Townsend "Empath" (9/10)
Gatunek: Progressive Metal / Avant-Garde Metal
Długość: 1:14:12
Data wydania: 29.03.2019r
Kraj: Kanada
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal, gitara prowadząca, gitara rytmiczna, gitara basowa, keyboard, programowanie i produkcja: Devin Townsend ; Gitara basowa: Nathan Navarro ; Perkusja i bębny: Morgan Ågren, Samus Paulicelli, Anup Sastry
Dodatkowe wokale: Elliot Desgagnés ; Dodatkowe gitary: Ryan Dahle ; Chór: Elektra Women's Choir ; Dodatkowy wokal w Genesis i Borderlands: Ché Aimee Dorval ; Dodatkowy wokal w Hear Me i Here Comes the Sun: Anneke van Giersbergen ; dodatkowy wokal w Hear Me: Chad Kroeger
Wytwórnia: Inside Out ; HevyDevy
Pozycja w dyskografii: jako Devin Townsend: 9 ; Ogólnie: 19
Najlepsze utwory: Genesis ; Hear Me ; Singularity
Zalety: bogactwo brzmień ; złożoność i rozbudowanie utworów ; epickość
Wady:
Dodatkowy komentarz: Devin Townsend w swojej solowej twórczości przez lata przyzwyczajał ludzi do tego, że jest perfekcjonistą otwartym na eksperymenty a wszystko co wydaje prezentuje wysoki poziom. Pomimo, że to wszystko solowe płyty wydawał je jako Devin Townsend, The Devin Townsend Band, Devin Townsend Project i Casualties of Cool przy czym pod tymi pierwszymi nazwami wychodziły dawniej bo pomiędzy 1996 a 2007 jednak w tym roku postanowił wypuścić nówkę ponownie jako po prostu Devin Townsend. Tak naprawdę w tym przypadku to nie ma większego znaczenia gdyż każdy album jest inny od pozostałych, nie ma stania w miejscu, odcinania kotletów czy odgrzewania kuponów tylko ciągle eksperymenty i łączenie ze sobą różnych elementów (zazwyczaj jednak podstawą jest progresywny metal) na różne sposoby więc nawet jeśli gatunki występujące na dwóch z nich są takie same to i tak albumy brzmią inaczej. Empath zdecydowanie należy do tych z nich na których mnogość tych różnych elementów składowych jest naprawdę wysoka, chyba nawet największa w dyskografii do tego zrobiona z dużym rozmachem. Co więc dokładnie tutaj znajdziemy? Jest tu progresywny metal, progresywny rock, metal symfoniczny, technical death metal, orkiestra, chór, elektronika, musical a nawet kogut a więc dla każdego coś dobrego i nie ma mowy o przeroście formy nad treścią gdyż wszystko to zostało idealnie ze sobą połączone tworząc jedną całość, która najlepiej określa termin Avant-garde Metal. Tak w zasadzie gdybym czysto obiektywnie chciał wybrać płytę roku pod względem technicznym to musiałbym ją za nią uznać ale po prostu wyższe w rankingu pozycje mają pewne cechy dzięki, którym Devin trafił na czwarte miejsce. W tym miejscu muszę wspomnieć, że krążek nie jest najłatwiejszy w odbiorze więc potrzeba klika razy dobrze się z nim osłuchać gdyż na samym początku może się wydawać nieco chaotyczny. Jeszcze jedna sprawa: nie od dziś wiadomo, że sam muzyk cierpi na chorobę afektywną dwubiegunową i od razu można zauważyć, że podczas nagrywania albumu był na jakimś skrajnym etapie manii co tłumaczyłoby aż tak wielką różnorodność oraz wręcz zwariowane kolorowe teledyski pełne różnych motywów jak kot latający po kosmosie i jego przygody czy stadion na którym słonie grają na bębnach itp. W zasadzie to gdybym nie wiedział o jego dwubiegunówce to chyba bym podejrzewał bycie pod wpływem LSD czy czegoś podobnego podczas ich tworzenia.
6. Latitudes "Past Island" (9/10)
Gatunek: Atmospheric Sludge Metal / Post-Metal
Długość: 0:43:36
Data wydania: 05.04.2019r
Kraj: Wielka Brytania
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal, gitara, syntezator: Adam Symonds ; Gitara prowadząca i rytmiczna: Adam Crowley ; Gitara prowadząca i rytmiczna oraz syntezator: Tim Blyth ; Gitara basowa: Jon Lyon ; Perkusja: Mike Davis
Wytwórnia: Debemur Morti Productions
Pozycja w dyskografii: 4
Najlepsze utwory: Underlie ; Moorland Is the Sea ; Part Island
Zalety: ciężkie i klimatyczne brzmienie instrumentów połączone z łagodnym, smutnym wokalem
Wady:
Dodatkowy komentarz: Poprzednie płyty ominąłem ze względu na niedobory wokalu a dokładnie to na debiucie pojawia się on jedynie w jednym utworze a na kolejnych dwóch tylko w trzech. Niektórzy uwielbiają instrumentalne albumy więc może by im się spodobały ale dla mnie są one niedopracowane i niedokończone a szkoda bo gdyby tylko dograli brakujące wokale to te wcześniejsze pozycje w dyskografii mogłyby okazać się równie genialne i klimatyczne co nówka.
7. Frozen Crown
"Crowned in Frost" (9/10)
Gatunek: Power Metal
Długość: 0:47:52
Data wydania: 22.03.2019r
Kraj: Włochy
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal: Giada
"Jade" Etro ; Gitara prowadząca: Talia Bellazecca ;
Gitara basowa: Filippo Zavattari
; Perkusja: Alberto Mezzanotte ;
Keyboard, gitara rytmiczna i dodatkowy wokal (czysty i growle): Federico Mondelli
Wytwórnia: Scarlet Records
Pozycja w dyskografii: 2
Najlepsze utwory: Arctic Gales ; Battles in the Night ; Crowned in
Frost
Zalety: wokal Giady ; szybkość ; chwytliwość ; energia
Wady:
Dodatkowy komentarz: Włoska
power metalowa kapela, która swoim zeszłorocznym debiutem wywalczyła sobie
miejsce w pierwszej piątce mojego ostatniego rankingu, maksymalną ocenę oraz
miejsce w rankingu "najlepsze z najlepszych". Miałem pewne obawy czy
skoro tak szybko pojawili się z kolejnym to czy nie będzie to jakiś zbiór bonus
tracków, które raczej im zaszkodzą niż pomogą w karierze jednak na szczęście
okazało się, że to zupełnie nowy materiał dorównujący poprzedniemu. Od razu
można rozpoznać ich charakterystyczny styl czyli power metal, któremu energii i
prędkości nadają blasty oraz wokale charyzmatycznej wokalistki Giady
"Jade" Etro a miejscami również ciężaru melodeathowa stylistyka i
growle Federico Mondelli przy czym tych ostatnich jest akurat mniej niż na
poprzedniczce a i ostatnio były raczej dodatkowym smaczkiem.
8. Holy Tide
"Aquila" (9/10)
Gatunek: Progressive Metal / Power Metal
Długość: 1:08:47
Data wydania: 28.06.2019r
Kraj: Włochy
Język tekstów: angielski ; w jednym utworze zwrotka po niemiecku
Skład: Wokal: Fábio Caldeira
; Gitara prowadząca i rytmiczna:
Gustavo Scaranelo ; Gitara basowa: Joe Caputo ;
Perkusja: Michael Brush
Wytwórnia: My Kingdom Music
Pozycja w dyskografii: 1
Najlepsze utwory: Exodus ; Chains of Enoch ; Lamentation
Zalety: złożoność i rozbudowanie utworów ; chwytliwość
Wady:
Dodatkowy komentarz: Debiutancki
krążek włoskiego bandu wykonującego mieszankę progressive metalu i power metalu
a dodatkowo gdzieniegdzie można usłyszeć klasyczne instrumenty a nawet
orkiestrę. W bardzo dobry sposób łączą zalety gatunków czyli mamy do czynienia
z rozbudowanymi, nieschematycznymi utworami w których można podziwiać naprawdę
dobrą pracę instrumentów i wyłącznie czyste, zapadające w pamięć zróżnicowane
wokale a dodatkowe instrumenty stanowią ciekawe urozmaicenie.
9. Conflict
"Decision Code" (9/10)
Gatunek: Cyber Metal
Długość: 1:04:45
Data wydania: 18.11.2019r
Kraj: Rosja
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal: Anna ; Gitara: Rodion ;
Gitara basowa: Alexey ; Perkusja: Mikhail
Gościnnie: Wokal: Dave Lowmiller (utwór 4), Alex Blake (utwór 6),
Karsten "Jagger" Jäger (utwór 9), Burton C. Bell (utwór 10), Jayce
Lewis (utwór 11) ; Partie mówione: Roman Arsafes (utwór 1 i 8),
Mikhail "Vaarwel" Saveliev (utwór 12)
; Saksofon (utwór 5): Dmitriy Trifonov
; Skrzypce (utwór 9): Anna
Yerilina, Elizaveta Bazhenova ; Altówka (utwór 9): Elena Melkumova ;
Wiolonczela (utwór 9): Sabira Omurdzhanova
Wytwórnia:
Pozycja w dyskografii: 3
Najlepsze utwory: Decision Code ; Speechless ; Deadlock
Zalety: ciężar ; dobrze użyta elektronika ; udane featuringi ; dużo
killerów
Wady:
Dodatkowy komentarz: Debiut
był po rosyjsku co prawdę mówiąc mnie zniechęciło do sprawdzania go, z drugim
krążkiem za to się osłuchałem jednak mam co do niego trochę mieszane uczucia gdyż
z jednej strony zespół zdradza wysoki potencjał z porządną, dosyć techniczną
pracą instrumentów oraz dobrymi wokalami, zarówno czystymi jak i growlami
jednak z drugiej w utworach powstawiane są monotonne fragmenty, które w
połączeniu z faktem iż cały album trwa 1:10:00 powodował dłużenie się go przez
co musiałem obniżyć ocenę. Na Decision Code zalety są te same ale udało im się
wyeliminować wady a do tego znacząco urozmaicili krążek sporą ilością
gościnnych występów innych wokalistów: Dave Lowmiller z A Dark Halo, Karsten "Jagger" Jager z Disbelief, Burton C. Bell z Fear Factory oraz Alex Blake i Jayce
Lewis o których jednak nie znalazłem żadnych informacji aby się gdzieś
udzielali. Zaproszenie ich było doskonałym pomysłem gdyż te pięć utworów jest
najlepszymi na płycie a ich głosy idealnie się uzupełniają z wokalami Anny.
Pewnym wyjątkiem jest utwór The Architect z Burtonem gdyż tutaj to on odpowiada
za wszystkie wokale, zarówno czyste jak i growle a zespół gra pod niego przez
co brzmi bardziej jak lżejszy kawałek Fear Factory. W każdym razie nówka jest o
pięć minut krótsza od poprzedniczki ale się w ogóle nie dłuży i słucha się jej
z przyjemnością.
10. Monolord
"No Comfort" (9/10)
Gatunek: Stoner Doom Metal
Długość: 0:47:07
Data wydania: 20.09.2019r
Kraj: Szwecja
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal i gitara:
Thomas V Jäger ; Gitara basowa: Mika Häkki ;
Perkusja: Esben Willems
Wytwórnia: Relapse Records
Pozycja w dyskografii: 4
Najlepsze utwory: The
Bastard Son ; Alone Together ; No Comfort
Zalety: ciekawy kontrast:
ciężka warstwa instrumentalna i lekki, spokojny wokal ; klimat ; złożoność i rozbudowanie
utworów
Wady:
Dodatkowy komentarz: Pochodzą z Goteborgu podobnie jak wiele
innych bardzo dobrych i oryginalnych szwedzkich kapel a wykonują stoner doom
metal co faktycznie od razu słychać w ich brzmieniu: niski strój gitar jak w
stoner metalu jednak grają one bardzo wolno jak w doom metalu co jeszcze
bardziej zwiększa odczucie ciężaru. Warto tu wspomnieć iż warstwa
instrumentalna jest tu naprawdę wyszukana i rozbudowana, dużo bardziej niż u
przedstawicieli gatunków składowych. Jeśli chodzi o wokal to na pierwszych
dwóch krążkach był on raczej dodatkiem pojawiającym się od czasu do czasu, był
też mało zróżnicowany i towarzyszył mu specyficzny pogłos jednak od poprzednio
wydanej Rust postanowili nad nim więcej popracować dzięki czemu stał się lepszy
i jest go więcej co jeszcze bardziej ulepszyło to co tworzą. No comfort jest
jej kontynuacją i trzyma praktycznie równie wysoki poziom co można zauważyć już
od pierwszego usznego kontaktu z płytą.
11. Vintersea
"Illuminated" (9/10)
Gatunek: Progressive Melodic Death Metal
Długość: 0:39:02
Data wydania: 27.09.2019r
Kraj: USA
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal: Avienne Low
; Gitara prowadząca, rytmiczna i
tylne wokale: Riley Nix ; Gitara prowadząca i rytmiczna: Jorma
Spaniano ; Gitara basowa: Karl Whinnery ;
Perkusja: Jeremy Spencer
Wytwórnia: M-Theory Audio
Pozycja w dyskografii: 2
Najlepsze utwory: Old Ones ; Illuminated ; Fiery Tongue
Zalety: ciężar ale i piękno na zasadzie kontrastu ; bogactwo
brzmień ; złożoność utworów
Wady:
Dodatkowy komentarz: Po
przesłuchaniu debiutu łatwo wywnioskować, że mają swój unikatowy styl jak i
spory potencjał, którego jednak nie wykorzystali w pełni a krążek ma trochę wad
jak sztucznie poprzedłużane utwory z zamulającymi momentami i nie zawsze
przekonywujące wokale gdzie czasem cleanom wokalistki brakuje głębi za to
screamom i growlom mocy. W tym roku zostało wydane Iluminated i jak się od razu
okazuje zespół ostro nad sobą pracował eliminując wady w efekcie czego powstał
bardzo dobry i naprawdę warty uwagi album. Utwory są krótsze i jest ich mniej
niż ostatnio dzięki czemu uniknęli dłużyzn a muzyka ogólnie stała się dynamiczniejsza
i bardziej energetyczna. Poprawie uległy też wokale pochodzącej z Malezji
Avienne Low i teraz czyste brzmią pięknie a jednocześnie screamy i growle
nabrały siły i wyrazistości. Charakteryzują się dużą różnorodnością brzmień i
tak wprawdzie ogólnie jest to progressive melodic death metal jednak można tu
znaleźć elementy ambientu, death metalu, black metalu, symphonic metalu a w
jednym utworze udało im się dorzucić nawet partie saksofonowe. Co ciekawe jak
się spojrzy na ich wokalistkę: delikatną, śliczną Azjatkę ubierającą się często
w zwiewne sukienki https://i.ytimg.com/vi/RzloqSQ6_fg/maxresdefault.jpg to
trudno odgadnąć, że zajmuje się metalem a jeśli już to podejrzewało by się
raczej symphonic, gothic czy alternative metal a nie coś cięższego. Znaczy się
jak na melodeth grają dosyć lekko i fanom np Dark Tranquility raczej nie
podejdą jednak tak czy inaczej jest pewnym zaskoczeniem gdy ta delikatna osóbka
po początkowych spokojnych wokalach nagle zaczyna śpiewać screamem czy growlem.
12. Echoes of
Eternity "Ageless" (9/10)
Gatunek: Progressive Gothic Metal
Długość: 0:40:25
Data wydania: 05.01.2019r
Kraj: USA
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal: Francine Boucher
; Gitara prowadząca: Brandon
Patton ;
Gitara rytmiczna: Sam Young ; Perkusja: Kirk Carrison
Muzycy sesyjni: Gitara
basowa: Michael Canales
Wytwórnia:
Pozycja w dyskografii: 3
Najlepsze utwory: Ageless ; The Magician ; Invocation to Wenus
Zalety: klimat ; idealne połączenie progresywnej warstwy
instrumentalnej z delikatnością głosu Francine ; złożoność utworów
Wady:
Dodatkowy komentarz: Zespół
w 2007 roku wydał pierwszą płytę, drugą dwa lata później po czym gdzieś się
zgubili i nic nie było o nich słychać za to teraz powrócili po dziesięciu
latach przerwy w składzie z debiutu (oprócz basisty więc wzięli muzyka
sesyjnego) z nowym albumem. Brzmienie jest kontynuacją tego na czym skończyli
przed laty a więc jest to progressive gothic metal przy czym instrumentalnie
progresywny a wokalnie gotycki co sprawia iż są dosyć unikatowi na rynku
muzycznym gdyż niewielu decyduje się łączyć oba gatunki. Niechęć do tego
występuje zapewne ze względu na spore różnice pomiędzy nimi więc muzycy
obawiają się klęski ale Echoes of Eternity udowodnili, że jednak się da i
wprawdzie na początku można mieć wrażenie niedopasowania pracy instrumentów do
warstwy wokalnej lecz szybko okazuje się iż razem tworzą bardzo dobrą,
interesującą całość. Otrzymujemy muzykę dość skomplikowaną, zaawansowaną
technicznie i w miarę rozbudowaną (jednak długości utworów w porównaniu z typowo
progresywno metalowymi są dosyć krótkie) z łagodnymi, wyłącznie czystymi
wokalami Francine Boucher (tak, kobiece wokale w metalu progresywnym już same w
sobie nie są zbyt częste). W sumie to jedyną wadą jest tu długość krążka:
wprawdzie niby ma on 0:40:25 jednak pod koniec władowali trzy tracki z debiutu
w wersji demo a więc nowego materiału jest 0:26:31 czyli trochę mało po tak
długiej przerwie.
13. Meadows
End "The Grand Antiquation"
(9/10)
Gatunek: Symphonic Melodic Death Metal
Długość: 0:38:30
Data wydania: 08.03.2019r
Kraj: Szwecja
Język tekstów: angielski ; dwa utwory po szwedzku
Skład: Wokal: Johan "The Brute" Brandberg ;
Gitara prowadząca i rytmiczna:
; Gitara basowa: Mats Helli ;
Perkusja: Daniel Tiger ; Keyboard i Orkiestracja: Robin Mattsson
Wytwórnia:
Pozycja w dyskografii: 4
Najlepsze utwory: Devilution ; Storm of Perdition ; I Stilla Vemod
Vandra
Zalety: ciężar ; szybkość ; epickość
Wady:
Dodatkowy komentarz: To jeden z tych zespołów, którym wychodzi co
druga płyta i tak po dość, wtórnym i dłużącym się Sojourn wydali The Grand
Antiquation będące od niego o wiele lepsze i jednocześnie najlepsze w
dyskografii. Postanowili popracować nad swoimi wadami co dało bardzo dobry
efekt: wcześniej albumy były dłuższe jednak sporo było u nich zapychaczy więc
tym razem ograniczyli się do 38 minut za to naprawdę konkretnego materiału,
wcześniej sporo było monotonnego grania z równie jednostajnym wokalem a teraz
urozmaicili swoją muzykę większą ilością symfonicznych elementów dzięki czemu
zyskali również na epickości i dynamiczności a co najlepsze nie odbiło się to
na ciężarze gdyż symfonicznie jest głównie od strony instrumentalnej bo
charakterystycznych kobiecych wokali jest niewiele. Do poprzedniczki byli
raczej mało wyróżniającą się z tłumu kapelą ale teraz jednak udało im się wejść
na sporo wyższy poziom i wszystko brzmi tutaj lepiej niż wcześniej a więc
wyeliminowanie swoich wad okazało się być, co zresztą oczywiste, zmianą na
lepsze.
14. Sisters of
Suffocation "Humans Are Broken" (9/10)
Gatunek: Death Metal
Długość: 0:41:01
Data wydania: 01.03.2019r
Kraj: Holandia
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal: Els Prins
; Gitara: Simone Van Straten ;
Gitara basowa: Puck Wildschut
; Perkusja: Amber De Buijzer
Wytwórnia: Napalm Records
Pozycja w dyskografii: 2
Najlepsze utwory: The Machine ; Liar ; The Objective
Zalety: ciężar : moc : szybkość : uporządkowani jak na gatunek
Wady:
Dodatkowy komentarz: Ich
cechą charakterystyczną jest ich wokalistka Els Prins obdarzona bardzo dobrym
głosem o wielu możliwościach wśród których najbardziej uwagę przykuwa niski,
mocny, męskobrzmiący growl. Oczywiście warto wspomnieć, że reszta muzyków to w
większości również kobiety co na death metalowej scenie nie jest zbyt częste
gdyż z jakiegoś powody kobiety zabierające się za metal zwykle wybierają jego
alternatywną, symfoniczną lub gotycką odmianę. Materiał na EPce i debiucie to
dobre solidne granie jednak w tym roku wraz z Humans Are Broken wznieśli się na
jeszcze wyższy poziom i wszystko tu jest jeszcze lepsze: z jednej strony muzyka
jest szybka, ciężka i agresywna z jeszcze bardziej wyrazistymi growlami ale z
drugiej wszystko jest tu poukładane, dobrze dopracowane i jak na gatunek
zróżnicowane. Jeśli chodzi o wokale to dominują wyżej wspomniane death growle
jednak znaleźć tu można również ich lżejszą odmianę, podchodzenie pod skrzek
czy scream ale i gdzieniegdzie czysty wokal a nawet skandowanie. Oczywiście, to
tylko taki dodatkowy smaczek dla urozmaicenia i nie jest tego na tyle dużo aby
złagodzić brzmienie więc fani wyłącznie naprawdę ciężkich brzmień na pewno nie
powinni być zawiedzeni a co do fanów lżejszego grania... to jednak raczej nie
jest to muzyka dla nich.
15. The Dark
Element "Songs the Night Sings" (9/10)
Gatunek: Symphonic Power Metal
Długość: 0:55:55
Data wydania: 09.11.2019r
Kraj: Finlandia
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal: Anette Olzon
; Gitara i keyboard: Jani
Liimatainen ; Gitara basowa: Jonas Kuhlberg ;
Perkusja: Rolf Pilve
Wytwórnia: Frontiers Records
Pozycja w dyskografii: 2
Najlepsze utwory: When It All Comes Down ; To Whatever End ; Get
out of My Head
Zalety: chwytliwość ; dużo killerów ; epickość
Wady:
Dodatkowy komentarz: Debiut
sprzed dwóch lat był po prostu, tak zwyczajnie dobry i spodziewałem się czegoś
podobnego a tym czasem teraz muzycy jeszcze porządniej zabrali się do pracy w
wyniku czego nastąpiła znaczna poprawa pod każdym względem. Wcześniej było
wolniej i w zasadzie był to symphonic gothic metal teraz jednak nabrali
prędkości i epickości a krążek wypełniony jest killerami dzięki czemu bardzo
szybko wpada w ucho. Tym co tu też doceniam jest fakt, że pomimo lekkiego
grania jest to jednak metal podczas gdy wielu wykonawców z tych rejonów ma
tendencję do wpadania w pop jak Within Temptation czy Delain.
16. The Agonist
"Orphans" (8/10)
Gatunek: Melodic Death Metal / Progressive Metalcore
Długość: 0:43:00
Data wydania: 21.09.2019r
Kraj: Kanada
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal: Vicky
Psarakis ; Gitara prowadząca: Danny Marino ;
Gitara Rytmiczna: Pascal "Paco" Jobin ;
Gitara basowa: Chris Kells ; Perkusja: Simon McKay
Wytwórnia: Rodeostar Records
Pozycja w dyskografii: 6
Najlepsze utwory: In
Vertigo ; As One We Survive ; Orphans
Zalety: ciężar ; szybkość
; różnorodność ; dużo killerów
Wady:
Dodatkowy komentarz: Szósta płyta zespołu oraz trzecia z Vicky
Psarakis na wokalu, podkreślam to gdyż ta zmiana mocno wpłynęła na ich
brzmienie a początkowe The Agonist różni się od obecnego. Początkowo tworzyli
metalcore z pewnymi elementami deathcore, potem za to mieszankę melodic death
metalu i progressive metalcore. Z kolei płyty z konkretnymi wokalistkami
generalnie utrzymywane są w podobnym stylu i tak Orphans nie odbiega zbytnio
zawartością i poziomem od tego co prezentowali na wcześniejszych dwóch przy
czym nówka jest nieco lepsza i bardziej zróżnicowana gdyż Vicky ciągle stara
się ulepszać swój wokal i tak pojawiły się tu zarówno jej wyższe, bardziej
heavy metalowe wokale jak i miejscami głębsze growle jakich nie było u nich od
czasów płyt z Alissą White Gluz.
17. AngelMaker
"AngelMaker" (8/10)
Gatunek: Deathcore
Długość: 0:49:04
Data wydania: 31.05.2019r
Kraj: Kanada
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal: Mike Greenwood, Casey Tyson-Pearce ;
Gitara prowadząca i rytmiczna: Colton Bennett, Matt Perrin ; Gitara
basowa: Cole Rideout ; Perkusja: Jesse Price
Wytwórnia:
Pozycja w dyskografii: 2
Najlepsze utwory: The Veil ; Radiance in the Light of a Dying Sun ;
Ad Victorium
Zalety: ciężar ; moc ; szybkość ; solówki gitarowe ; niezwykle
zróżnicowany jak na deathcore
Wady:
Dodatkowy komentarz: Na
EPce i debiutanckim krążku w zasadzie tworzyli dosyć typowy deathcore jednak
tym razem urozmaicili swoją muzykę wypracowując przy tym własny, oryginalny
styl. Znajdziemy tutaj sporo różnych growli i screamów w tym podchodzące pod
skrzek, pig squeal ale również takie bardziej emocjonalne jakie można znaleźć w
twórczości Upon A Burning Body czy Fit For An Autopsy co jest naprawdę wielką
zaletą. W pojedynczych utworach trafiła się też deklamacja, skandowanie jak i
nawet odrobina czystego wokalu. Od strony instrumentalnej mamy do czynienia z
czymś co wykazuje zarówno cechy gatunku w którym siedzą jak i death metalu a
więc są breakdowny ale i szybkie, rozbudowane, techniczne riffy, miejscami
również takie melodyjniejsze a do tego dochodzą jeszcze solówki gitarowe.
Podsumowując pod względem różnorodności i skomplikowania przewyższają większość
deathcoreowych kapel a co najlepsze poczynione zmiany nie odbiły się na
ciężarze więc bardzo podoba mi się droga, którą obrali.
18. Leprous
"Pitfalls" (8/10)
Gatunek: Progressive Rock
Długość: 0:55:09
Data wydania: 25.10.2019r
Kraj: Norwegia
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal i keyboard:
Einar Solberg ; Gitara prowadząca, rytmiczna i tylne wokale:
Tor Oddmund Suhrke, Robin Ognedal ; Gitara basowa, tylne wokale i okazjonalnie
keyboard: Simen Børven ; Perkusja: Baard Kolstad
Wytwórnia: InsideOut Music
Pozycja w dyskografii: 6
Najlepsze utwory: Below ;
Foreigner ; The Sky Is Red
Zalety: klimat ; złożoność
i rozbudowanie utworów
Wady:
Dodatkowy komentarz: Początkowo wykonywali progressive metal przy
czym z tych lżejszych, na granicy z progresywnym rokiem podobnie jak to ma się
w przypadku np. Tool, Soen, Haken, Voyager czy Vuur czyli w zasadzie wyłącznie
z czystym wokalem. Od poprzedniego krążka Malina wykonali większy krok w stronę
progresywnego rocka a na Pitfalls już całkowicie się na niego przerzucili co
objawia się w postaci bardziej stonowanych gitar ukrytych pod wokalem, basem,
elektroniką i perkusją, które tylko gdzieniegdzie wychodzą na pierwszy plan,
natomiast same utwory są jeszcze spokojniejsze i nastawione na klimat niż
wcześniej.
19. Numenorean
"Adore" (8/10)
Gatunek: Post-Black Metal / Post-Metal
Długość: 0:43:27
Data wydania: 12.04.2019r
Kraj: Kanada
Język tekstów: angielski
Skład: Główny wokal: Brandon Lemley ;
Gitary i Wokal: Byron Lemley,
Roger LeBlanc ; Gitara basowa: Alex Kot; Perkusja: David Horrocks
Wytwórnia: Season Of Mist
Pozycja w dyskografii: 2
Najlepsze utwory: Nocebo ;
Coma ; Adore
Zalety: ciężar ; klimat
Wady:
Dodatkowy komentarz: Na debiucie z 2016 roku wykonywali
klimatyczny Post-Black metal i krążek ten był naprawdę bardzo dobry, należał do
czołówki najlepszych płyt czym naprawdę wysoko zawiesił im poprzeczkę. Drugi
miał wyjść we wrześniu zeszłego roku ale... po prostu nie wyszedł i już a grupa
zamilkła na wiele miesięcy po czym nagle w lutym podali datę premiery
przypadającą w kwietniu. Od razu można zauważyć, że eksperymentowali z brzmieniem
i tym razem jest to już mieszanka post-black metalu z post-metalem przy czym
mam tu na myśli jego lżejszą odmianę z wolnym tempem i czystymi wokalami,
chwilami da się również usłyszeć nieco progresywnego metalu. Co z tą poprzeczką
można by zapytać, czy ją przeskoczyli czy nie dali rady? Otóż Adore nie
przebiło ani nie dorównało Home przy czym to nadal bardzo dobra płyta. Można by
pomyśleć, że może eksperymenty nie były najlepszym pomysłem jednak w
rzeczywistości te nowe elementy dobrze tu pasują a to post-black metalowe
części nie są aż tak dobre jak poprzednio czyli chyba nie do końca mieli pomysł
na kolejny krążek, dokładnie w tych samych klimatach i stąd pomysł urozmaicenia
swojej muzyki co ostatecznie wyszło im na dobre.
20. As I Lay
Dying "Shaped by Fire" (8/10)
Gatunek: Metalcore
Długość: 0:44:05
Data wydania: 20.09.2019r
Kraj: USA
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal prowadzący (scream), okazjonalnie czyste wokale: Tim
Lambesis ; Gitara prowadząca i tylne wokale: Nick
Hipa ;
Gitara rytmiczna, tylne wokale i keyboard: Phil Sgrosso ;
Gitara basowa, czyste wokale :
Josh Gilbert ; Perkusja: Jordan Mancino
Wytwórnia: Nuclear Blast
Pozycja w dyskografii: 7
Najlepsze utwory: Shaped by Fire ; Undertow ; Take What's Left
Zalety: ciężar ; szybkość ; dużo killerów ; solówki gitarowe
Wady:
Dodatkowy komentarz: Gigant metalcore i pozycja obowiązkowa dla
każdego fana gatunku gdyż charakteryzują się stałą, wysoką formą. Trochę po
wydaniu Awakened w 2012 roku ich wokalista Tim Lambesis poszedł do więzienia za
próbę wynajęcia zabójcy, który miałby zabić jego żonę (chodziło o typowy
amerykański rozwód kiedy to żona chce odebrać mężowi wszystko co posiada oraz
dodatkowo domaga się alimentów jednak mimo wszystko zdecydowanie jego czyn
niewybaczalny) a reszta zespołu po przyjęciu na stanowisko wokalisty Shane'a
Blay'a zaczęła występować jako Wovenwar. Kiedy dowiedziałem się, że Tim po
wyjściu z więzienia i dogadaniu się z resztą As I Lay Dying planuje kolejną
płytę obawiałem się typowego powrotu po latach czyli mało ciekawego albumu
wydanego aby o sobie przypomnieć i nachapać się dodatkowej kasy. Na szczęście
kiedy Shaped By Fire ujrzało światło dzienne szybko okazało się jednak, że
grupa nadal jest w doskonałej formie a utwory tradycyjnie są świeże, mocne,
szybkie, energetyczne ale i wpadające w ucho. Niby trochę schematyczne co jest
cechą gatunkową czyli cięższe zwrotki ze screamami i melodyjniejsze refreny z
czystym wokalem ale zupełnie to nie przeszkadza a w zasadzie to na tym polega
cały urok gdyż robią to co dobrze im wychodzi i na co liczą fani.
21. Upon A Burning Body "Southern Hostility" (8/10)
Gatunek: Deathcore / Groove Metal / Metalcore
Długość: 0:31:09
Data wydania: 06.06.2019r
Kraj: USA
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal: Danny Leal
; Gitara prowadząca: Ruben
Alvarez ; Gitara basowa: Joe Antonellis ;
Perkusja: Tito Felix
Wytwórnia: Seek And Strike
Pozycja w dyskografii: 5
Najlepsze utwory: Burn ; Soul Searcher
Zalety: ciężar ; szybkość ; moc ; motoryczne riffy ; solówki
Wady:
Dodatkowy komentarz: Przyznam, że pierwsze dwie płyty jakoś do mnie
zbytnio nie trafiały, ot taki niezbyt ciężki deathcore, wprawdzie nie typowy
jak setki innych ale i tak nie robili na mnie wrażenia i nieraz przynudzali.
Wszystko zaczęło się zmieniać na trzecim krążku The World Is My Enemy Now kiedy
to udało im się wypracować unikalny styl będący połączeniem deathcore i
metalcore z odrobiną groove metalu, do tego, co słuszne postanowili zrezygnować
z dłużyzn, monotonii i przynudzania co miało na nich bardzo dobry wpływ i tak
ze średniaków stali się bardzo dobrzy, utrzymując przy tym poziom również na
następnym krążku. Teraz wydali Southern Hostility, płytę co do której miałem
wysokie oczekiwania, które zdecydowanie udało im się spełnić przy czym dokonali
małej zmiany brzmienia i teraz w zasadzie groove metal występuje na równi z
deathcore za to metalcore jest ledwo słyszalny od czasu do czasu. Otrzymaliśmy
więc ciężki, mocny, solidny krążek pełen growli, bujających, motorycznych
riffów i solówek. Jeśli chodzi o kwestię czystych wokali to jest ich już mniej
niż poprzednio a w warstwie wokalnej przeważają różne growle i screamy.
22. Spoil Engine
"Renaissance Noire" (8/10)
Gatunek: Groove Metal
Długość: 0:44:05
Data wydania: 15.11.2019r
Kraj: Belgia
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal: Iris Goessens ;
Gitara prowadząca i rytmiczna: Steven "Gaze"
Sanders ; Gitara basowa: ;
Perkusja: Dave De Loco
Wytwórnia: Arising Empire
Pozycja w dyskografii: 5
Najlepsze utwory: Venom ;
Golden Cage ; Storms of Tragedy
Zalety: ciężar ; szybkość
; energia
Wady:
Dodatkowy komentarz: Na pierwszych trzech płytach przypominali
gorszą i uproszczoną wersję Machine Head i tak po prawdzie niezbyt to było
interesujące, jednak wszystko się zmieniło kiedy ówczesnego wokalistę zastąpiła
Iris Goessens. Jak to często bywa zmiana wokalu zmienia wszystko przy czym tak
jak zazwyczaj jest to zmiana na gorsze (jak w Drowning Pool czy Scar Symmetry)
to w tym przypadku jest na odwrót a Spoil Engine zaczęło żyć nowym życiem już
nie jako niezbyt udany klon bardzo dobrego i kultowego zespołu ale jako bardzo
dobry zespół z własnym brzmieniem, nadal groove metalowym jednak tym razem z
pewnymi wpływami metalcore. Nówka jest kontynuacją drogi objętej poprzednio a
więc mamy do czynienia z mocnym, szybkim, energicznym albumem pełnym growli ale
i ze sporą ilością czystych wokali. Jakbym miał się do czegoś przyczepić to
tylko do złego wyboru utworów na single gdyż w obu występują specyficzne czyste
wokale, które można by nazwać EMO cleanem czyli czymś w postaci czystych ale
lekko krzyczanych i płaczliwych, mocno kojarzących się z Bring Me The Horizon.
Kiedy natrafiłem na nie na youtube miałem poważne obawy co do Renaissance Noire
ale na szczęście więcej już takich cleanów tam nie ma a sam krążek zdecydowanie
polecam.
https://www.youtube.com/watch?v=s0UJwAAmxAM
https://www.youtube.com/watch?v=s0UJwAAmxAM
23. [In Mute]
"Chaos Breeder" (8/10)
Gatunek: Melodic Death Metal
Długość: 0:37:01
Data wydania: 15,11.2019r
Kraj: Hiszpania
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal: Vanja Obscure (Vanja
Plavšić) ; Gitara prowadząca i rytmiczna: Cristóbal
Galán, Mike ; Gitara basowa: Pedro Saz ;
Perkusja: Adrián Perales
Wytwórnia: Art Gates Records
Pozycja w dyskografii: 3
Najlepsze utwory: A Beautiful Disaster ; EcceTorment ; Depth of
Suffering
Zalety: ciężar ; szybkość ; idealne połączenie niskich, mocnych
growli i czystych wokali
Wady:
Dodatkowy komentarz:
Początkowo wszystko wskazywało, że to jeden z tych dość dobrych kapel, które
jednak nie są ani oryginalne ani się nie wybijają z tłumu: debiut z męskim,
mało ciekawym wokalem a muzycznie typowy melodeath z tych cięższych (trochę jak
bardzo wczesne Arch Enemy), później EPka i druga płyta z mocnym kobiecym
wokalem (brzmienie bardziej jak Arch Enemy z Angelą ale z mocniejszym głosem),
ale nadal tylko na szóstkę. Kiedy dowiedziałem się, że szykują kolejną
nastawiałem się na kontynuację tej drogi... a tym czasem zostałem pozytywnie
zaskoczony. W sumie to do ich największych wad zaliczała się monotonia a niski
growl wokalistki sam w sobie robił wrażenie, jednak kiedy we wszystkich
utworach brzmiał podobnie to wywoływało to znużenie. Wychodzi na to, że się
zorientowali i tym razem popracowali nad tą kwestią: wokalistka Steffi odeszła
a jej miejsce zajęła serbska wokalistka Vanja Obscure (Vanja Plavšić) z równie
mocnym growlem ale jednocześnie z bardziej zróżnicowanym głosem a dodatkowo
jeszcze dodali urozmaicenie w postaci czystych męskich wokali jednego z
gitarzystów. Tutaj ciekawostka: zazwyczaj gdy w zespole śpiewa kobieta i
mężczyzna to on zajmuje się growlami czy screamami a ona czystymi tutaj jednak
jest odwrotnie co już samo w sobie zaczęło ich wyróżniać. Same utwory również
bardziej się różnią od siebie a dzięki dokonanym zmianom od razu udało im się
wznieść na bardzo wysoki poziom.
24. Abigail
Williams "Walk Beyond the Dark" (8/10)
Gatunek: Atmospheric Black Metal
Długość: 0:55:49
Data wydania: 15.11.2019r
Kraj: USA
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal, gitara prowadząca i gitara rytmiczna: Ken Sorceron
Muzycy sesyjni: Gitara prowadząca i
rytmiczna: Aamonael, Justin McKinney ;
Gitara basowa: Bryan O' Sullivan
; Perkusja: Mike Heller ;
Wiolonczela: Chris
"Kakophonix" Brown
Wytwórnia: Blood Music
Pozycja w dyskografii: 5
Najlepsze utwory: Sun and Moon ; Black Waves ; The Final Failure
Zalety: ciężar ; klimat : złożoność i rozbudowanie utworów
Wady:
Dodatkowy komentarz: Zaczynali
od symphonic black metalu z elementami deathcore po czym, po dwóch płytach
przerzucili się na atmospheric black metal. Przez zespół przewinęło się bardzo
wielu muzyków, którzy jednak często dołączali tylko na chwilę udzielając się
przy nagraniu jednej płyty albo i nie. Jedynym muzykiem będącym w nim
nieprzerwanie od początku jest wokalista Ken Sorceron a w zasadzie to w chwili
obecnej jest on w ogóle jedynym stałym członkiem więc na potrzeby Walk Beyond
the Dark musiał wynająć muzyków sesyjnych. Od poprzedniczki sprzed czterech lat
zaszło trochę zmian w brzmieniu: wtedy była wyraźnie zauważalna blackowa
tendencja do sztucznego pogarszania jakości tak by muzyka brzmiała brudno,
nieczysto, mgliście, ze zlewającymi się ze sobą instrumentami i ledwo
słyszalnymi z pomiędzy nich wokalami, zupełnie tak jakby puszczać sobie muzykę
z kasety magnetofonowej nagrywanej dziesięć lat temu, odtwarzanej dziesiątki
razy po czym zakopanej w ziemi na pięć lat. Wiem, że fani black metalu lubią
takie rzeczy ja jednak wolę bardziej wyraziste i przejrzyste granie więc mnie
to jakoś nie przekonywało (tutaj warto wspomnieć iż jeszcze wcześniejsza płyta
charakteryzowała się bardziej wyrazistym brzmieniem a to na poprzedniczce było
chyba tak na próbę zrobione). Natomiast nówka jest już taka jak lubię: można
przysłuchać się pracy poszczególnych instrumentów a wokale są zrozumiałe i do
tego bardziej zróżnicowane gdzie oprócz skrzeków są growle i miejscami cleany.
Oczywiście to cały czas atmospheric black metal z charakterystyczną surowością,
skrzekami i pracą perkusji oraz klimatem tyle, że bardziej urozmaicony i z
lepszym masteringiem.
25. Ex Libris -
Ann - Chapter 2 Anastasia Romanova (8/10)
Gatunek: Progressive Symphonic Metal
Długość: 0:20:38
Data wydania: 15.03.2019r
Kraj: Holandia
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal: Dianne Van Giersbergen ; Gitara prowadząca i rytmiczna: Bob
Wijtsma ; Gitara basowa: Luuk Van Gerven ;
Perkusja: Harmen Kieboom ; Keyboard: Koen Stam
Wytwórnia: Brak
Płyt w dyskografii: 2, obecnie wydali swoją drugą EPkę
Najlepsze utwory: The Courtship
Zalety: wokal Dianne ; złożoność i różnorodność utworów ; epickość
Wady:
Dodatkowy komentarz: Za
wokal odpowiada tu znana z Xandria Dianne Van Giersbergen, która to po odejściu
z tego ostatniego miała więcej czasu na pracę ze swoim macierzystym zespołem.
Postanowili stworzyć album koncepcyjny podzielony na trzy części: pierwszy
wyszedł w zeszłym roku i zawiera trzy utwory opowiadające o Anne Boleyn, druga
wydana teraz, również z trzema trackami poświęcona jest Anastazji Romanowej a
trzecia, nie wiadomo jeszcze o kim pod koniec lata tego roku. Pierwsze na co
zwróciłem uwagę to okładka płyty i jak poprzednia była dobrze zrobiona to tutaj
widać niezbyt umiejętne obchodzenie się z photoshopem, na szczęście działa tu
powiedzenie "nie sądź płyty po okładce" gdyż jej zawartość jest
bardzo dobra i sporo lepsza od tej z Chapter 1. Co ostatnio poszło nie tak?
Zespół niepotrzebnie postanowił ograniczyć symfoniczny metal na rzecz
progresywnego, który w ich wydaniu tak po prawdzie nigdy mnie do końca nie przekonywał,
z kolei gotyckie wokale nie są specjalnością Dianne i ograniczały one jedynie
jej możliwości. Za to teraz proporcje dali odwrotne co wyszło na dobre gdyż
instrumentaliści mogą po prostu grać bez zbędnego kombinowania za to Dianne w
pełni wykorzystuje swoje zdolności śpiewając swoimi pięknymi wysokimi,
operowymi wokalami a jej partie kojarzą się z tymi z Xandria. Wszystko jest
tutaj jak należy i jedyną wadą jest epkowa długość licząca 20 minut co
pozostawia pewien niedosyt ale po Chapter 3 Ann będzie wreszcie kompletne i
będzie można już zawsze ogarniać ją całościowo.
26. Dimlight
"A Symphony of Horrors" (8/10)
Gatunek: Symphonic Metal
Długość: 0:30:33
Data wydania: 25.02.2019r
Kraj: Grecja
Język tekstów: angielski
Skład: To po prostu aktualny skład, nie znalazłem informacji
dotyczących tego konkretnego albumu
Wokal (czysty): Mora Hecate ; Wokal
(growl) i Gitara rytmiczna: Peter Invoker
; Gitara prowadząca i basowa:
Nikolas Perlepe ; Perkusja: Jim
; Orkiestracja: Apostolis
Wytwórnia:
Pozycja w dyskografii: 5
Najlepsze utwory: Horror Unfurls Its Wings ; The Black Soul of
Irkala Kar ; Palace of the Elder Ones
Zalety: klimat : epickość : orkiestra symfoniczna ; porywające
wokale
Wady:
Dodatkowy komentarz: Dimlight
nagle postanowili wydać kolejną płytę choć od poprzedniej minęło ledwie pięć
miesięcy, było to na tyle nagłe, że większość portali muzycznych się nie
zorientowało i dopiero trochę po premierze zaczęli uzupełniać informacje o
zespole na swoich stronach im poświęconych. Kolejnym zaskoczeniem jest również
sama zawartość płyty bo jak na co dzień tworzą mieszankę symphonic death metalu
i gothic metalu to tym razem nie uświadczymy tu ani death ani gothic metalu.
Pomimo iż na siłę można to określić jako symphonic metal to po prawdzie i
metalu tu zbytnio nie ma gdyż na A Symphony of Horrors nie znajdziemy typowego
dla niego instrumentarium, zamiast tego wykorzystano orkiestrę symfoniczną za
to jeśli chodzi o wokal to występuje tu praktycznie wyłącznie kobiecy, wysoki
operowy głos i gdzieniegdzie męski. Kolejną cechą charakterystyczną jest budowa
utworów i pomimo iż niby jest ich tu dziesięć i to dość krótkich to jednak
jeden płynnie przechodzi w drugi więc w zasadzie można to uznać za jeden,
półgodzinny i mocno rozbudowany. Jako, że rzadko wychodzę poza ramy metalu to
miałem pewne wątpliwości co do tego czy w ogóle się z tym zapoznawać jednak
postanowiłem to zrobić i to była dobra decyzja bo to naprawdę dobry album i
udowadnia jedynie oczywisty fakt: bardzo dobry zespół u szczytu formy (która póki
co utrzymuje się od początku istnienia grupy) obojętnie za co by się nie
zabrał, stworzy coś wyjątkowego.
Gatunek: Progressive Melodic Death Metal
Długość: 0:50:31
Data wydania: 04.10.2019r
Kraj: Szwecja
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal i gitara: Tobias Netzell ;
Gitara prowadząca i rytmiczna oraz wokal: Björn Pettersson ;
Gitary: Tim Nedergård ; Gitara basowa: Sebastian Svalland ;
Perkusja: Joakim Strandberg-Nilsson
Wytwórnia: Agonia Records
Pozycja w dyskografii: 5
Najlepsze utwory: Yields of Sand ; Hierophant ; Magenta Ritual
Zalety: ciężar ; klimat ; złożoność i rozbudowanie utworów
Wady:
Dodatkowy komentarz: Mają
dosyć charakterystyczny styl, w którym oprócz progressive i melodic death
metalu da się wychwycić pewien posmak doom metalu. W wokalu przeważają growle i
screamy przy czym na pierwszych dwóch albumach sporadycznie występowały cleany,
na trzecim był jeden utwór w całości z czystym wokalem za to na kolejnej jak i
najnowszej jest ich już więcej, po trochę w prawie każdym utworze. Trzymają
stałą bardzo wysoką formę.
28. Periphery "Periphery
IV - Hail Stan" (8/10)
Gatunek: Progressive Metal / Djent
Długość: 1:03:58
Data wydania: .2019r
Kraj: USA
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal: Spencer Sotelo
; Gitara prowadząca i rytmiczna:
Mark Holcomb ; Gitara, gitara basowa i programowanie: Misha
"Bulb" Mansoor ;
Gitara rytmiczna i tyle wokale: Jake Bowen ;
Perkusja: Matt Halpern
Wytwórnia: Entertainment One Music
Pozycja w dyskografii: 6
Najlepsze utwory: Blood Eagle ; Follow Your Ghost ; Satellites
Zalety: ciężar ; szybkość ; złożoność i zróżnicowanie utworów
Wady:
Dodatkowy komentarz: Ich
raczej nie trzeba nikomu przedstawiać bo to jeden z prekursorów gatunku znanego
jako djent mający na koncie (pomimo czwórki w nazwie albumu) już sześć płyt.
Początkowo tworzyli djent jednak na poprzedniczce, jak to często bywa w tym
gatunku przerzucili się bardziej na progressive metal, co generalnie kontynuują.
Generalnie gdyż jednak tym razem postanowili tu wrzucić motywy wykorzystane na
wcześniejszych pozycjach w dyskografii jak i dodać coś nowego czym są elementy
math metalu. Oznacza to, że należy się tu spodziewać dużego zróżnicowana a więc
chwilami przypominają Papa Roach (lekkie, melodyjne, alternative metalowe
granie z czystymi, wysokimi wokalami) a innym razem Meshuggah (szybkie, rwane
riffy, screamy i miejscami nawet growle), za to zwykle można tu uświadczyć
metalu progresywnego z posmakiem djentu od czasu do czasu. Ciekawostką jest tu
pewne parodiowanie stylistyki black metalowej w tytule płyty, okładce i tytule
jednego utworu CHVRCH BVRNER więc jakby ktoś nie wiedział z jakim zespołem ma
do czynienia mógłby się nabrać.
29. Motionless In
White "Disguise" (8/10)
Gatunek: Industrial Metal / Metalcore
Długość: 0:42:35
Data wydania: 07.06.2019r
Kraj: USA
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal: Chris "Motionless" Cerulli ;
Gitara prowadząca: Ryan Sitkowski
; Gitara rytmiczna: Ricky
"Horror" Olson ; Gitara basowa: Justin Morrow ;
Perkusja: Vinny Mauro
Wytwórnia: Roadrunner Records
Pozycja w dyskografii: 6
Najlepsze utwory: Disguise ; Headache ; Thoughts & Prayers
Zalety: ciężar ; szybkość ; łączenie ze sobą różnych gatunków ;
sporo killerów ; chwytliwość
Wady:
Dodatkowy komentarz: Motionless in White to naprawdę bardzo dobry,
oryginalny i warty uwagi band, który od czasu debiutu trzyma stałą, wysoką
formę co potwierdzają najnowszym albumem. Przepisem na sukces oprócz oczywiście
talentu muzyków jest umiejętne mieszanie różnych gatunków muzyki metalowej i
tak można u nich wyłapać metalcore, industrial metal, nu metal i alternative
metal, które na płytach występują w różnych proporcjach dzięki czemu każda
brzmi inaczej. Na Disguise podobnie jak na poprzednich dwóch dominuje
industrial metal z metalcorem a więc jest szybko i energetycznie ze sporą
ilością elektroniki, czystych wokali jak i screamów. Wizualnie mogą zniechęcać
ze względu na emo image jednak nie można dać się temu zwieść gdyż nadrabiają to
naprawdę wyjątkową muzyką i zdecydowanie ich polecam wszystkim fanom średnio
ciężkiego grania.
30. Jinjer
"Macro" (8/10)
Gatunek: Groove Metal / Math Metal / Progressive Metal
Długość: 0:41:12
Data wydania: 25.10.2019r
Kraj: Ukraina
Język tekstów: angielski ;
jeden utwór częściowo po rosyjsku
Skład: Wokal: Tatiana
Shmailyuk ; Gitara prowadząca i rytmiczna: Roman
Ibramkhalilov ; Gitara basowa: Eugene Abdukhanov ;
Perkusja: Vladislav Ulasevish
Wytwórnia: Napalm Records
Pozycja w dyskografii: 3
Najlepsze utwory: On the
Top ; Retrospection ; Home Back
Zalety: ciężar ; technika
; różnorodność brzmień
Wady:
Dodatkowy komentarz: Początkowo łączyli groove metal z progressive
metalcore choć na poprzednim krążku można było wychwycić miejscami również
czystszy progressive metal. Na początku roku wydali EPkę Micro, która wprawdzie
nie była specjalnie interesująca jednak od razu można było zauważyć iż zespół
ewoluuje bardziej w stronę math metalowego, technicznego grania, wręcz można by
stwierdzić inspirowanie się Meshuggah. Macro jest kontynuacją stylu z EPki przy
czym znajdujący się tu materiał jest zdecydowanie lepszy i spokojnie mogę
stwierdzić, że to najlepsza, najbardziej zróżnicowana i najdojrzalsza płyta
jaką wydali.
31. Northlane
"Alien" (8/10)
Gatunek: Progressive Metalcore
Długość: 0:43:29
Data wydania: 02.08.2019r
Kraj: Australia
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal: Marcus Bridge
; Gitara prowadząca: Jon
"Jonny" Deiley ; Gitara rytmiczna: Josh Smith ;
Gitara basowa: Brendon Padjasek
; Perkusja: Nic Pettersen
Wytwórnia: Rise Records ; UNFD
Pozycja w dyskografii: 5
Najlepsze utwory: Bloodline ; Freefall ; Sleepless
Zalety: ciężar ; moc ; energia ; klimat
Wady:
Dodatkowy komentarz: Po
bardzo dobrym debiucie poziom zaczynał się stopniowo obniżać aż dotarli do
ledwie dobrej płyty Mesmer i myślałem, że muzycy są już wypaleni i niczym już
nie zaskoczą. Na szczęście okazało się jednak iż chłopaki ostro wzięli się do
pracy co dało bardzo dobre efekty. Grupa przez lata modyfikowała swoje
brzmienie na co wpływ miała również zmiana wokalu po drugim krążku i stopniowo
przechodzili z agresywniejszej muzyki w wolniejszą, lżejszą i bardziej
progresywną a Alien jest po części takim przeglądem i podsumowaniem ich
twórczości gdyż są tu utwory w stylu z każdej z poprzednich płyt przy czym znalazły
się na niej również takie z niestosowanymi wcześniej pomysłami i rozwiązaniami
co sprawia iż całość jest bardzo dynamiczna i zróżnicowana. Co więc można tu
znaleźć? Na krążku są szybkie, agresywne utwory z połamanymi riffami rodem z
debiutu, takie wolniejsze, klimatyczniejsze bardziej progressive metalowe
nieraz zahaczające wręcz o ambient jak i takie bardziej w stylu industrial
metal a nawet podchodzące pod czystszą elektronikę. Wokalnie też jest spora
różnorodność i tak mamy różne czyste wokale i screamy, screamo a w jednym
tracku nawet coś co można by już lekkim growlem nazwać. Lubię gdy kapele mnie
pozytywnie zaskakują kiedy to nagle wychodzą z kryzysu z czymś tak dobrym i
pomysłowym.
32. The Offering
"Home" (8/10)
Gatunek: Progressive Melodic Death Metal / Power Metal
Długość: 0:52:02
Data wydania: 02.08.2019r
Kraj: USA
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal: Alexander Vice
; Gitara: Nishad George ;
Gitara basowa: Spencer Metala
; Perkusja: Steve Finn
Wytwórnia:
Pozycja w dyskografii: 1
Najlepsze utwory: Lovesick ; Glory ; Home
Zalety: ciężar ; moc ; energia ; solówki gitarowe ; zróżnicowane i
rozbudowane riffy
Wady:
Dodatkowy komentarz: EPka
była po prostu dobra ale dopracowali trochę swój styl, przede wszystkim dodali
więcej progresywnych elementów i więcej energii co ulepszyło ich brzmienie. Na
płycie mamy dużo dość skomplikowanych szybkich wyższych jak i wolniejszych i
cięższych riffów oraz solówki gitarowe za to w wokalu wysokie power metalowe
cleany jak i growle czyli krótko mówiąc cechy gatunków składowych ale
oryginalnie wymieszanych ze sobą.
33. Unprocessed
"Artificial Void" (8/10)
Gatunek: Djent / Progressive Metal
Długość: 0:58:26
Data wydania: 09.08.2019r
Kraj: Niemcy
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal, Gitara: Manuel Gardner Fernandes ;
Gitary: Christoph Schultz, Christopher Talosi ;
Gitara Basowa: David Levy ; Perkusja: Leon Pfeifer
Wytwórnia: Long Branch Records
Pozycja w dyskografii: 3
Najlepsze utwory: Prototype ; Fear ; Abandoned
Zalety: technika ; klimat ; chwytliwość
Wady:
Dodatkowy komentarz: Zespół,
którego muzyka obraca się wokół rejonów djent, progressive metal, progressive
metalcore z odrobiną ambientu. To zdecydowanie jeden z najlepszych w tych
klimatach (nie zdarzyło mi się jeszcze dam im notę poniżej 8/10) i mocno
zróżnicowany gdyż utwory potrafią być zarówno wolniejsze i klimatyczniejsze z
łagodnym czystym wokalem jak i szybkie, pełne screamów i połamanych riffów przy
czym najczęściej mamy tu do czynienia z rozbudowanymi trackami pełnymi zmian
tempa i oba elementy przechodzą płynnie z jednego w drugi (warto tu dodać iż
jednak te wolniejsze i klimatyczniejsze granie przeważa). Opisałem ogólnie
zespół a to dlatego, że oni od samego początku trzymają się swojego stylu więc
nówka wykazuje te same cechy co chociażby zeszłoroczny krążek przy czym co
najważniejsze nie ma się tu wrażenia wtórności czy powtarzalności.
34. Kobra And The
Lotus "Evolution" (8/10)
Gatunek: Heavy Metal / Alternative Metal
Długość: 0:40:17
Data wydania: 20.09.2019r
Kraj: Kanada
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal: Kobra Paige
; Gitara: Jasio Kulakowski, Ronny
Gutierrez ; Gitara basowa: Brad Kennedy; Perkusja: Marcus Lee
Wytwórnia: Napalm Records
Pozycja w dyskografii: 6
Najlepsze utwory: Evolution ; We Come Undone ; In the End
Zalety: energia ; szybkość ; wokal Kobry Paige ; chwytliwość
Wady:
Dodatkowy komentarz: Początkowo
tworzyli muzykę z pogranicza hard rocka i heavy metalu, następnie
skoncentrowali się na bardziej czystym heavy metalu po czym dołożyli do niego
alternative metal. Na Prevail I i II tym co najbardziej zwracało uwagę była
zmiana brzmienia i tak wyższe wirtuozerskie riffy zostały w większości
zastąpione prostszymi jednak bardziej mięsistymi a jednocześnie bardziej
została wyeksponowana gitara basowa. Poprzedniczka była nieco gorsza tak jakby
zespół trochę nierówno porozkładał utwory na obie części krążka w wyniku czego
na drugą część przypadły te trochę gorsze teraz jednak wrócili do bardzo
dobrego grania. Ostatnio też chwilami w refrenach za bardzo skręcali w stronę
popu, teraz jednak na szczęście postanowili się trzymać może i nie ciężkiej ale
metalowej strony mocy.
35. Fleshgod
Apocalypse "Veleno" (8/10)
Gatunek: Symphonic Technical Death Metal
Długość: 0:51:44
Data wydania: 24.05.2019r
Kraj: Włochy
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal, gitara
prowadząca i perkusja: Francesco Paoli ;
Gitara basowa i czyste wokale: Paolo Rossi ; Pianino
i orkiestracja: Francesco Ferrini
Muzycy sesyjni: Wokal (sopran): Veronica Bordacchini ;
Gitara prowadząca i rytmiczna: Fabio Bartoletti
Wytwórnia: Nuclear Blast
Pozycja w dyskografii: 5
Najlepsze utwory: Carnivorous Lamb ; Absinthe ; The Day We'll Be
Gone
Zalety: ciężar ; szybkość ; moc ; technika ; epickość
Wady:
Dodatkowy komentarz: Od
ostatniej płyty doszło do pewnych zmian w składzie kapeli i tak odeszli
wokalista Tommaso Riccardi oraz główny gitarzysta Cristiano Trionfera jednak zamiast
nich nie przyjęto nikogo innego a po prostu perkusista Francesco Paoli przejął
ich obowiązki. Zresztą jego wokale nie są niczym nowym gdyż przed debiutanckim
albumem to
właśnie on był głównym wokalistą a po przyjęciu Tomasso skoncentrował się na
perkusji. jego wokal jest nieco niższy jednak nie aż tak dobry co łatwo
zauważyć i przez co jednak nie brzmią już aż tak dobrze jak na poprzednich
trzech krążkach przy czym należy pamiętać, że nadal prezentują bardzo wysoki
poziom. W ich muzyce oprócz typowych zalet symphonic technical death metalu
zawsze ceniłem różnorodność, którą dodatkowo powiększają występujące od czasu
do czasu męskie i kobiece czyste wokale, jeden zupełnie inny, lekki balladowy
utwór głównie z głosem Veronicii jak i kolejny, tradycyjnie zamykający album w
całości wykonany na pianinie.
36. Cellar
Darling "The Spell" (7/10)
Gatunek: Folk Metal / Alternative Metal / Progressive Metal
Długość: 1:03:22
Data wydania: 22.03.2019r
Kraj: Szwajcaria
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal, lira korbowa, flet i syntezator: Anna Murphy ;
Gitara: Ivo Henzi ; Gitara basowa: ;
Perkusja: Merlin Sutter
Wytwórnia: Nuclear Blast
Pozycja w dyskografii: 2
Najlepsze utwory: Death ; The Spell ; Freeze
Zalety: różnorodność brzmień : rozbudowane utwory ; klimat
Wady:
Dodatkowy komentarz: Grupa
została założona w 2016 roku przez byłą wokalistkę Eluveitie Annę Murphy a
teraz wydali swój drugi krążek. Ich muzyka jest trudna do zdefiniowania gdyż
jest to swoista mieszanka różnych gatunków, przede wszystkim Folk metal i
alternative metalu ale wyłapać się również da gothic metal w z stylu Lacuna
Coil jak i progressive metal. Nówka poziomem i stylem nie odbiega od debiutu
czyli to bardzo dobre i dość zróżnicowane granie z wyrazistym, naprawdę ładnym
i urokliwym wokalem. W zasadzie różnica polega na tym, że na debiucie było
więcej gothic metalu a Anna chwilami wręcz brzmiała jak Cristina Scabbia,
więcej też było ocierania się chwilami o pop za to teraz zdecydowanie bardziej
i częściej wybija się progresywny metal.
37. Tool "Fear
Inoculum" (7/10)
Gatunek: Progressive Metal
Długość: 1:19:14
Data wydania: 30.08.2019r
Kraj: USA
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal: Maynard James Keenan
; Gitara: Adam Jones ;
Gitara basowa: Justin Chancellor
; Perkusja i syntezator: Danny
Carey
Wytwórnia: RCA Records
Pozycja w dyskografii: 5
Najlepsze utwory: Neuma ; 7empest
Zalety: klimat ; złożoność i rozbudowanie utworów
Wady: monotonia
Dodatkowy komentarz: Ten raczej wszystkim dobrze znany gigant
progresywnego metalu już od lat obiecywał wydanie następcy 10,000 Days jednak
później podanych gdzieś informacji nikt nie potwierdzał i tak czas mijał,
apetyt na płytę rósł ale tej nie było i tak minęło 13 lat. W tym roku jednak w
końcu najpierw pojawiło się kolejne mgliste info o krążku po czym jednak
ustalona została data premiery oraz wydany został singiel z tytułowym utworem
więc wyglądało na to iż tym razem to już jest pewne i faktycznie 30 sierpnia
światło dzienne ujrzała płyta Fear Inoculum. Od razu można rozpoznać cechy
zespołu czyli charakterystyczne, unikalne brzmienie oraz długie porozbudowywane
utwory gdzie z siedmiu umieszczonych na płycie sześć ma ponad dziesięć minut co
z kolei przekłada się na sporą długość całego materiału liczącego typowo
toolowo godzinę i dziewiętnaście minut. Zaletą na pewno jest brak krótkich,
irytujących zapychaczy jakie wcześniej wciskali w których można usłyszeć płacz
niemowlaka, jakieś bzyczenie, czy gadaninę po niemiecku i ogólnie całość jest
bardziej spójna niż wcześniej... i tu właśnie ujawnia się największa wada
nowego krążka bo tą spójność często można bardziej określić jako monotonię.
Dawniej pomimo przeważającego dość wolnego klimatycznego grania byli bardziej
dynamiczni i często potrafili nagle wyskoczyć z szybszymi, mocniejszymi
riffami, podobnie bywało też z wokalem, który był naprawdę różnorodny za to
teraz trochę za dużo grania w jednym tempie. Szkoda bo od technicznej strony
prezentuje się wszystko bardzo dobrze, naprawdę słychać ogromny talent muzyków
i zasłużyliby na wyższą ocenę jednak ze względu na ogólny odbiór musiałem dać
taką jaką dałem. Wprawdzie nie ma to wpływu na moją notę gdyż oceniam zawsze
samą muzykę to jednak warto tu wspomnieć o bardzo brzydkim chwycie jaki zastosował
zespół. Jak wiadomo muzyka wydawana na CD zwykle jest w dwóch wersjach: zwykłej
gdzie znajduje się tylko płyta, pudełko i wkładka z tekstami za w miarę
przystępną cenę oraz droższa wersja z różnymi dodatkami dzięki czemu każdy może
zdecydować, którą woli. Za to Tool są tak pewni swojej popularności i tego, że
zawsze znajdzie się pełno ludzi, którzy wydadzą każde pieniądze na ich nowy,
długo oczekiwany longplay, że nie dali możliwości wyboru a jedyna dostępna zaraz
po premierze fizyczna jego postać była w wersji wyjątkowo ekskluzywnej za
kosmiczną kwotę 360zł. Można by pomyśleć, że z czasem cena spadnie a tym czasem
wtedy najwyraźniej była to i tak cena promocyjna a obecnie można ją nabyć w
zależności od sklepu od 424 do 535 zł. Tym gestem muzycy pokazali, że liczą się
dla nich najbogatsi i najbardziej fanatyczni fani pokazując jednocześnie
pozostałym środkowy palec, którym zostaje wyłącznie wersja cyfrowa krążka.
Pewnie za jakiś czas (wcześniej była mowa o grudniu ale chyba zmienili plany
albo to była plotka) wydadzą zwykłą postać za normalne pieniądze kiedy już się
nachapią pieniędzy od bogatych desperatów ale tak czy inaczej gest bardzo
brzydki tym bardziej, że to nawet nie jest genialny album na maksymalną
dziesiątkę tylko zwykła siódemka.
38. Opeth
"In Cauda Venenum" (7/10)
Gatunek: Progressive Rock
Długość: 1:09:56
Data wydania: 27.09.2019r
Kraj: Szwecja
Język tekstów: w zależności od wersji językowej angielski lub
szwedzki
Skład: Wokal i gitara: Mikael Åkerfeldt ;
Gitara prowadząca i tylne wokale: Fredrik Åkesson ;
Gitara basowa: Martín Méndez
; Bębny i perkusja: Martin
"Axe" Axenrot ; Keyboard, melotron, pianino i tylne wokale:
Joakim Svalberg
Wytwórnia: Moderbolaget ; Nuclear Blast
Pozycja w dyskografii: 13
Najlepsze utwory: Lovelorn Crime ; The Garroter
Zalety: klimat ; złożoność i rozbudowanie utworów ; wokale Mikaela
Åkerfeldta
Wady: miejscami monotonia i zamulanie
Dodatkowy komentarz: Trzynasty album szwedzkiego giganta ogólnie
mówiąc progressive metalu przy czym początkowo dużo było u nich wpływów black,
death i folk metalowych, następnie trochę płyt w stylu progressive death metal
po czym na Heritage przerzucili się nagle na progressive rock z wpływami jazz
fusion i od tego momentu bez przerwy spotykają się z hejtem w wykonaniu dawnych
fanów niemogących się pogodzić ze zmianą stylu. W sumie bezsensowna sprawa, że
ludzie tak bardzo ich hejtują za niegranie jak dawniej, że nie są w stanie
dostrzec zalet nowego brzmienia i tak wprawdzie już nie ma szybszych mocnych
riffów i growli jednak warto docenić jak zwykle dobre czyste, spokojne wokale
Mikaela Åkerfeldta i klimatyczną, rozbudowaną warstwę instrumentalną. Przyznam,
że samo Heritage jest mocno średnie ze względu na przesadzoną ilość słynącego z
zamulania jazz fusion później jednak to dopracowali (w sensie, że ograniczyli
jego ilość) i już trzymali się na stałym, dobrym poziomie. Nówka generalnie
jest podobna do poprzedniczek przy czym jest wolniejsza i ogólnie mniej
dynamiczna choć są też eksperymenty z wykorzystaniem większej ilości
elektroniki i chóralnych śpiewów od czasu do czasu. Tak dla jasności napiszę,
że wprawdzie osobiście nie jestem wrogiem ich nowej twórczości jednak mimo
wszystko muszę stwierdzić iż środkowa część ich dyskografii jest zdecydowanie
lepsza i bardziej dynamiczna. Jako ciekawostkę dodam jeszcze, że In Cauda
Venenum został wydany w dwóch wersjach językowych: angielskiej (tego języka
trzymali się od początku swojej kariery) oraz szwedzkiej.
39. Slipknot "We Are Not Your Kind" (7/10)
Gatunek: Nu Metal
Długość: 1:03:38
Data wydania: 09.08.2019r
Kraj: USA
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal: Corey Taylor
; Gitara prowadząca: Mick
Thomson ; Gitara basowa: Alex Venturella ;
Gitara rytmiczna: James Root
; Perkusja i dodatkowe wokale:
Shawn "Clown" Crahan ; Perkusja: Jay Weinberg, Lars Mitch ;
Keyboard, sample: Craig "133MHz" Jones ;
Gramofony: Sid Wilson
Wytwórnia: Roadrunner Records
Pozycja w dyskografii: 6
Najlepsze utwory: Unsainted ; Not Long for This World
Zalety: ciężar ; moc ; szybkość ; duża różnorodność
Wady: album się chwilami dłuży z powodu utworów zapychaczy ;
miejscami brzmienie za bardzo złagodzone przez nadmiar elektroniki
Dodatkowy komentarz: Tego zespołu raczej nikomu nie muszę
przedstawiać gdyż to jeden z tych gigantów metalu, którzy są kojarzeni
przynajmniej z nazwy nawet przez ludzi siedzących w innych klimatach. Pomimo
wydawania płyt od 1999 roku mają ich na koncie ledwie sześć gdyż w
przeciwieństwie do wielu nie robią tego regularnie co dwa czy trzy lata a od
2008 roku częstotliwość jeszcze spadła i tak teraz było trzeba czekać aż pięć
lat. Prawdę mówiąc to single jakoś nie nastrajały mnie specjalnie
optymistycznie bo wprawdzie były dobre ale jednak z jednej strony w przypadku
dawnych rozwiązań (brzmienie gitar, growle, tempo) miałem odczucie wtórności a
nowe (spora ilość czystych wokali, elektronika) nie przekonywały do końca a
kiedy mogłem wreszcie posłuchać We Are Not Your Kind okazało się... że jednak
większa część albumu jest w takim stylu i takiej jakości jak te single. Oprócz
tego trafiło się też trochę ballad jak i utworów gdzie elektroniki jest tak
dużo, że zagłusza pracę instrumentów przez co czuć tu niedobór ciężaru i mocy.
Ponownie Slipknot wydali płytę trwającą godzinę wypełnioną aż czternastoma
utworami co akurat w przypadku nówki jak i reszty dyskografii uważam za wadę bo
przez to chwilami się dłuży i lepszym rozwiązaniem była by większa selekcja
przy wyborze tego co trafi na krążek dzięki czemu było by mniej ale lepszego
materiału.
40. Lindemann "F & M" (7/10)
Gatunek: Industrial Metal / Experimental Metal
Długość: 0:43:11
Data wydania: 22.11.2019r
Kraj: Niemcy
Język tekstów: niemiecki
Skład: Wokal: Till
Lindemann ; Wszystkie instrumenty: Peter Tägtgren
Wytwórnia: Universal Music
Group ; Vertigo Records
Pozycja w dyskografii: 2
Najlepsze utwory: Ich Weib
Es Nich ; Allesfresser
Zalety: szybkość ;
różnorodność
Wady: w wolniejszych utworach za bardzo wybija się
kanciasty niemiecki
Dodatkowy komentarz:
Debiut był po angielsku ze spójną zawartością w stylu industrialnego metalu
jednak nieco różniący się od tego co muzyk tworzy z Rammstein za to utwory z F
& M (Frau und Mann) w zasadzie dzielą się na dwa typy gdzie pierwszy to
tracki w stylu lżejszych jego macierzystego bandu, które spokojnie mogły by być
dołączone do ich ostatniego krążka, natomiast drugi typ to takie bardziej eksperymentalne,
wolniejsze, ze stonowanymi typowymi instrumentami ale z wykorzystaniem tych
klasycznych jak gitara akustyczna, fortepian czy akordeon. Te pierwsze fajne,
co do drugich to niektóre też ale w innych trochę mi przeszkadza ten
wyeksponowany kanciasty niemiecki. Podsumowując poziom podobny jak tegorocznej
płyty Rammstein przy czym F & M zdecydowanie bardziej zapada w pamięć i
więcej się tu dzieje. Ciekawostka: Pierwszym singlem był utwór Mathematik w
którym zarówno Till jak i zaproszony gościnnie raper Haftbefehl rapowali i
muszę przyznać, że wyjątkowo niemiło się tego słuchało powodując u mnie poważne
obawy co do nadchodzącego albumu, na szczęście jednak okazało się iż nie jest
on częścią podstawowej jego edycji a jedynie występuje jako bonus srack (ale w
wersji bez Haftbefehl) na Deluxe Edition. Druga ciekawostka: Lindemann zajmuje
się wokalem za to za wszystkie instrumenty odpowiada multiinstrumentalista
Peter Tägtgren będący aktualnie członkiem Hypocrisy i The Abyss oraz były
członek Marduk, Bloodbath, Pain, Lock Up (z Wielkiej Brytanii), War (ze
Szwecji) i Sordin.
Pierwszy typ utworów: https://www.youtube.com/watch?v=hiOjK992bPU
Drugi typ utworów: https://www.youtube.com/watch?v=p64X_5GX0J8
41. ISON "Inner - Space" (7/10)
Gatunek: Ethereal / Ambient / Drone
Długość: 1:01:13
Data wydania: 25.08.2019r
Kraj: Szwecja
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal, gitara i keyboard: Heike Langhans ;
Wokal, gitara, gitara basowa i keyboard: Daniel Änghede
Wytwórnia: Brak
Pozycja w dyskografii: 3
Najlepsze utwory: Radiance ; Equals
Zalety: klimat ; przestrzenność warstwy instrumentalnej ; wokale
Heike
Wady: monotonia
Dodatkowy komentarz: Szwedzki projekt w którego skład wchodzą Heike
Langhans oraz Daniel Änghede, którzy obecnie są również członkami doom
metalowego Draconian (Heike jest wokalistką a Daniel gitarzystą). Samo ISON
tworzą mieszankę ambientu, drone i ethereal czyli w zasadzie to nie metal a
bardziej muzyka elektroniczna jednak klimatem przypomina atmospheric doom metal
(który sam w sobie często ma sporo elektroniki) więc w sumie tu pasuje. Inner -
Space klimatem wpasowuje się w to co prezentowali wcześniej czyli bardzo wolną,
chłodną, klimatyczną, przestrzenną muzykę. Tytuły płyt, niektórych utworów jak
i oficjalne wizualizacje do nich na youtube nawiązują do przestrzeni kosmicznej
i faktycznie czuć coś takiego w tym co tworzą. Jeśli chodzi o zawartości
krążków to zauważyłem jednak, że im krótsze tym lepsze i tak debiut mający 35
minut dostał ode mnie maksymalną ocenę, drugi mający 42 minuty dostał ósemkę za
to nówka mająca godzinę, siódemkę a jest to związane po prostu z tym, że im
dłuższe płyty tym ich zawartość bardziej rozwlekła i monotonniejsza chwilami. W
jednym utworze po raz pierwszy w dyskografii pojawiły się skrzeczane wokale a
to za sprawą gościnnego udziału Neige z francuskiego zespołu Alcest (który
swoją drogą brzmi bardzo dobrze i chętnie bym ich słuchał gdyby nie fakt
tworzenia głównie po francusku czyli języku, którego nie potrafię słuchać) co
od razu przywołuje skojarzenia z norweskim projektem Sylvaine. ISON to idealny
zespół na wyciszenie się lub gdy ma się szczególną ochotę na wolne klimaty przy
czym należy pamiętać, że raczej nie trafią do osoby w zbyt pogodnym, żywiołowym
nastroju czy też gdy jest się zdenerwowanym.
42. Shokran
"Ethereal" (7/10)
Gatunek: Progressive Metal / Metalcore
Długość: 0:41:20
Data wydania: 08.02.2019r
Kraj: angielski
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal: Andrew Ivashchenko
; Gitara: Dmitry Demyanenko ;
Gitara basowa: Valery Youshkevich
; Perkusja: Michael Isaev
Wytwórnia:
Pozycja w dyskografii: 2
Najlepsze utwory: Ascention ; Conquerors ; Destiny Crucified
Zalety: ciężar ; chwytliwość ; złożoność utworów
Wady: chwilami za lekko i melodyjnie
Dodatkowy komentarz: Zaczynali
od tworzenia dobrego choć mało oryginalnego progressive metalcore z elementami
mathcore'u gdzie większość utworów opierała się na tym samym schemacie a utwory
zwykle nie przekraczały długością trzech minut co poprawili na drugiej płycie
gdzie muzyka była bardziej zróżnicowana i oryginalniejsza a tracki dłuższe. W
tym roku wydali trzeci krążek gdzie zaszły kolejne zmiany, przede wszystkim teraz
to bardziej progresywny metal, metalcore'u jest dużo mniej za to mathcore nie
ma wcale i dzięki temu zabiegowi ich muzyka jeszcze bardziej odeszła od
schematyczności będącej kiedyś ich główną wadą (przy czym i tak zawsze bronili
się jakością). Kolejna zmiana zaszła w wokalu i jak kiedyś było dość sporo
growli to teraz już ich nie ma, za to czystych wokali jest teraz prawie tyle
samo co screamów, niby można by pomyśleć, że ulegli komercjalizacji i chwilami
faktycznie robi się za lekko jednak na szczęście cleany przeważnie są dobre i
konkretne a nie wciśnięte na siłę aby tylko złagodzić brzmienie.
43. Oh, Sleeper
"Bloodied / Unbowed" (7/10)
Gatunek: Metalcore
Długość: 0:40:17
Data wydania: 12.07.2019r
Kraj: USA
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal (scream) i gitara rytmiczna: Micah Kinard ;
Wokal (czysty), gitara prowadząca i basowa : Shane Blay ;
Perkusja: Zac Mayfield
Wytwórnia: Solid State Records
Pozycja w dyskografii: 4
Najlepsze utwory: Two Chips ; The Island
Zalety: zróżnicowane jak na metalcore ; chwytliwość
Wady:
Dodatkowy komentarz: Amerykański
zespół wykonujący metalcore, który ze względu na teksty otrzymał tag christian
metalcore. Prawdę mówiąc pierwsze trzy albumy jakoś mnie nie przekonały ze
względu na wtórność oraz dlatego, że jakoś cięższe elementy nie były dość
ciężkie a lżejsze w sumie mogłyby być nieco lepsze. Z tego też powodu niezbyt
wyczekiwałem czwartego krążka a informacje o jego opóźnieniach też mnie jakoś
nie irytowały i nie smuciły jednak warto o nich wspomnieć dla porządku. Trzecie
w dyskografii Children of Fire wyszło w 2011, później były jakieś dwie EPki i o
nich ucichło aż w 2017 pojawiła się informacja iż album Bloodied / Unbowed
pojawi się w 12 grudnia a kiedy nastał ten dzień... nie było ani albumu ani
informacji dlaczego jej nie ma. W 2018 nastąpiła powtórka: zapowiedź płyty na
grudzień a w dzień premiery cisza tyle tylko, że po kilku dniach pojawił się
jedynie singiel po czym znowu nastała cisza. W tym roku jednak Bloodied /
Unbowed zostało nareszcie wydane i co ciekawe pozytywnie mnie zaskoczyło. Nowy
materiał jest zróżnicowany i całkiem oryginalny jak na metalcore, tym razem nie
silili się specjalnie na ciężar za to dopracowali lżejsze elementy a czysty
wokal Shane'a Blay'a zaczął nieznacznie przeważać co uważam za dobry pomysł
gdyż już wcześniej swoje możliwości pokazał w kapeli Wovenwar (jeśli ktoś nie
zna to jest to skład As I Lay Dying z Shane'em zamiast Tima Lambesisa) gdzie
się udzielał podczas gdy Oh, Sleeper miało przerwę.
44. Swallow the
Sun "When A Shadow Is Forced Into The Light" (7/10)
Gatunek: Doom Metal
Długość: 0:52:30
Data wydania: 25.01.2019r
Kraj: Finlandia
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal: Mikko Kotamäki
; Gitara prowadząca: Juha
Raivio ;
Gitara rytmiczna: Juho Räihä
; Gitara basowa: Matti Honkonen ;
Perkusja: Juuso Raatikainen
; Keyboard i pianino: Jaani Peuhu
Wytwórnia: Century Media Records
Pozycja w dyskografii: 7
Najlepsze utwory: Upon The Water ; Stone Wings ; Clouds On Your
Side
Zalety: klimat ; miejscami ciężar
Wady:
Dodatkowy komentarz: Swallow
The Sun to klasa sama w sobie i jeden z najlepszych zespołów w doom metalu więc
czekałem na nich ze zniecierpliwieniem przy czym spodziewałem się zapowiadanej
wcześniej kontynuacji Songs From the North. W 2015 roku wydali części I, II i
III po czym mieli po jakimś czasie wypuścić IV i V jednak nastała cisza a teraz
powrócili z zupełnie nowym materiałem. When A Shadow Is Forced Into The Light
przyniosło ze sobą zmianę brzmienia: wcześniej w warstwie wokalnej dominowały
death growle a czysty był raczej dodatkiem, teraz za to, to one przeważają a do
tego growle są teraz zwykle wyższe za to bardziej skrzeczące. Podobna zmiana
nastąpiła w warstwie instrumentalnej i jak wcześniej dużo było mięsistych,
wolnych, ciężkich riffów to teraz przeważa lżejsze klimatyczne granie. Ogólnie
to album odstaje nieco od reszty dyskografii i jak wcześniej bliżej im było do
death/doomu (a debiut nim był) to teraz bardziej można by ich już określić jako
atmospheric doom metal jednak na szczęście wspomniane zmiany nie odbiły się
zbytnio na jakości muzyki i to to samo dobre Swallow The Sun co dawniej.
45. Cult of Luna
"A Dawn to Fear" (7/10)
Gatunek: Post-Metal / Atmospheric Sludge Metal
Długość: 1:19:10
Data wydania: 20.09.2019r
Kraj: Szwecja
Język tekstów: angielski
Skład: Gitara i wokal: Fredrik Kihlberg, Johannes Persson ; Keyboard i wokal: Kristian Karlsson ; Gitara basowa: Andreas Johansson ; Bębny: Thomas Hedlund ; Perkusja: Magnus Líndberg
Wytwórnia: Metal Blade Records
Pozycja w dyskografii: 8
Najlepsze utwory: The
Silent Man ; A Dawn to Fear ; The Fall
Zalety: ciężar ; klimat ;
złożoność utworów
Wady: Monotonia
Dodatkowy komentarz: Ci szwedzcy giganci post-metalu właśnie
wydali swoją ósmą płytę jednocześnie powracając do wcześniejszego brzmienia
gdyż ostatni Mariner był bardziej połączeniem stylów ich i Julie Christmas z
którą współpracowali. A Dawn to Fear jest wolne, klimatyczne, ciężkie i
ponownie pełne mocnych ale też nacechowanych emocjami screamów oraz od czasu do
czasu występującymi czystymi wokalami. Jeśli chodzi o wady to występuje tu
niestety typowa dla nich jak i ogólnie dla post-metalu monotonia za którą
zawsze (oprócz Mariner) obniżałem im oceny.
46. Demon Hunter "War" (7/10)
Gatunek: Metalcore / Alternative
Metal
Długość: 0:42:14
Data wydania: 01.03.2019r
Kraj: USA
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal: Ryan Clark
; Gitara prowadząca: Patrick
Judge ;
Gitara rytmiczna: Jeremiah Scott
; Gitara basowa: Jonathan
"Jon" Dunn ; Perkusja: Timothy "Yogi" Watts
Wytwórnia: Solid State Records
Pozycja w dyskografii: 9
Najlepsze utwory: On My Side ; Lesser Gods
Zalety: ciężar ; moc ; energia ; szybkość ; chwytliwość
Wady:
Dodatkowy komentarz: W tym roku Demon Hunter postanowili wydać dwie
płyty których zawartość różni się od siebie i już po tytułach można się
domyślić na czym te różnice polegają. War jest cięższa przy czym spodziewałem
się, że aby bardziej odróżniać się od Peace będzie najcięższa i bez czystych
wokali a tym czasem jest po prostu w typowym stylu Demon Hunter czyli mieszanką
metalcore i alternatywnego metalu, z przewagą screamu nad cleanami i po prostu
teraz nie dawali już tutaj ballad. Kto zna zespół ten nie będzie zaskoczony
brzmieniem ani poziomem, kto nie zna temu polecam zapoznać się z dyskografią
wszystkim lubiącym taki lżejszy metalcore.
47. Beast In Black "From Hell With Love" (7/10)
Gatunek: Heavy Metal / Power Metal
Długość: 0:43:15
Data wydania: 08.02.2019r
Kraj: Finlandia
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal: Yannis Papadopoulos
; Gitara prowadząca i tylne
wokale: Anton Kabanen ; Gitara rytmiczna: Kasperi Heikkinen ;
Gitara basowa: Máté Molnár ; Perkusja: Atte Palokangas
Wytwórnia: Nuclear Blast
Pozycja w dyskografii: 2
Najlepsze utwory: Cry out for a Hero ; Sweet True Lies ; This Is War
Zalety: szybkość ; energia ; chwytliwość
Wady: chwilami podchodzi pod pop ; chwilami za dużo elektroniki
Dodatkowy komentarz: Płyta poziomem i cechami charakterystycznymi
utrzymana jest w tym samym stylu co poprzednia i podobnym do poprzedniego bandu
gitarzysty, którym jest Battle Beast a więc szybka, energetyczna i bardzo
chwytliwa muzyka z pogranicza heavy i power metalu jednak raczej bez typowo
gatunkowej wirtuozerii za to z elektronicznymi ozdobnikami. Nowością są tu dwa
utwory w stylu power metalowej ballady ale te akurat mnie nie przekonują i jak
to często bywa przy takich rzeczach trochę za bardzo zalatują popem i mam
nadzieję iż nie będą się w przyszłości już w coś takiego bawić.
48. Soilwork
"Verkligheten" (7/10)
Gatunek: Melodic Death Metal
Długość: 0:50:24
Data wydania: 11.01.2019r
Kraj: Szwecja
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal: Björn "Speed" Strid ;
Gitara prowadząca, rytmiczna i basowa oraz pianino: David Andersson ; Gitara
prowadząca i rytmiczna: Sylvain Coudret
; Perkusja: Bastian
Thusgaard ; Keyboard: Sven Karlsson
Wytwórnia: Nuclear Blast America
Pozycja w dyskografii: 11
Najlepsze utwory: Full Moon Shoals ; Needles and Kin
Zalety: ciężar ; szybkość ; chwytliwość
Wady: Jak na nich muzyka uległa uproszczeniu ; powtarzanie
schematów ; trochę za dużo czystego wokalu
Dodatkowy komentarz: To ciągle to samo Soilwork jednak jednocześnie
czuć w tym pewną zmianę: instrumentalnie jakby się nieco uprościło a solówek,
których było sporo jest teraz niewiele, kolejna zmiana dotyczy wokalu i jak
wcześniej clean stanowił z 25% wszystkich wokali to teraz doszedł już jakoś do
65% a więc to zdecydowanie najlżejsza płyta jaką wydali. Oczywiście pomimo tego
wszystkiego Soilwork nadal trzymają stały, dość wysoki poziom zresztą oni już
przyzwyczaili słuchaczy do tego, że ich muzyka może ulegać pewnym zmianom ale
jakość nie ulega większym zmianom.
49. Killswitch
Engage "Atonement" (7/10)
Gatunek: Metalcore
Długość: 0:39:06
Data wydania: 16.08.2019r
Kraj: USA
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal: Jesse Leach
; Gitara prowadząca i tylne
wokale: Adam Dutkiewicz ; Gitara rytmiczna: Joel Stroetzel ;
Gitara basowa: Mike D'Antonio
; Perkusja: Justin Foley
Wytwórnia: Metal Blade Records ; Sony Music Entertainment
Pozycja w dyskografii: 8
Najlepsze utwory: Unleashed ; I Am Broken Too
Zalety: ciężar ; szybkość ; chwytliwość
Wady: wtórność ; schematyczność
Dodatkowy komentarz: Zespół, który zdecydowanie można zaliczyć do
metalcoreowej czołówki najlepszych, dwie ich płyty trafiły na moją listę
najlepszych z najlepszych a jedną z nich Alive or Just Breathing uznaję za
najlepszą w gatunku. Pierwsza połowa dyskografii to dobry przykład na to jak
powinien brzmieć porządny metalcore, niestety potem trochę obniżyli loty i
spadła oryginalność a nówka jest kontynuacją tej drogi. Niby nadal brzmią
dobrze ale coś się zmieniło, przede wszystkim od trzech krążków czyli od
powrotu Jessego Leacha jako wokalisty wpadli w jakąś schematyczność a sporo utworów
brzmi trochę zbyt podobnie do siebie. Kolejna sprawa to ciężar: dawniej byli
naprawdę mocni, wprawdzie sporo u nich cleanów ale nadrabiali to agresywnymi
riffami i screamami teraz jednak czystego wokalu (chwilami bardziej brzmią jak
inny band Jessego i gitarzysty Adama Dutkiewicza Times of Grace, w który są
bardzo silne wpływy alternative metalu) jest więcej za to te cięższe elementy
jakoś nie przekonują a w zasadzie to po prostu są bardzo typowe, nie wybijają
się a raczej po prostu są. Jako ciekawostkę mogę podać, że w jednym utworze
gościnnie wystąpił ich były wokalista Howard Jones, w innym z kolei wokalista
thrash metalowego bandu Testament, Chuck Billy. Podsumowując gdyby to był np.
debiutancki krążek jakiejś innej kapeli to Atonement mógłbym uznać za dobry
start itp. jednak w przypadku Killswitch Engage, po prostu dobry album jest
raczej pewnym rozczarowaniem gdyż ich miejsce jest raczej w pierwszej
dziesiątce rocznego rankingu a nie gdzieś na dalekiej pozycji w pobliżu jego
środka.
50. Olya
Manevskaya "11 minutes" (7/10)
Gatunek: Thrash Metal
Długość: 0:26:23
Data wydania: 12.06.2019r
Kraj: Rosja
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal: Olya Manevskaya ;
Gitara prowadząca, rytmiczna, basowa i Perkusja: Evgen Tsibulin
Wytwórnia:
Pozycja w dyskografii: 1 (Epka)
Najlepsze utwory: Go Fight ; 11 Minutes
Zalety: ciężar ; szybkość ; energia ; chwytliwość
Wady: Miejscami wokale nie do końca przekonują.
Dodatkowy komentarz: Debiutancki krążek rosyjskiej wokalistki z
Nowosybirska, której przy jego tworzeniu pomagał multiinstrumentalista Evgen
Tsibulin (jednak oficjalnie nie jest członkiem projektu) będący na co dzień
gitarzystą death metalowego Dehydrated. Gatunek na płycie można określić jako
thrash metal przy czym jak na taki jest dość lekki, ze sporą ilością czystych
wokali więc fani typowego dla niego, surowego grania raczej nie będą zadowoleni.
Osobiście mogę stwierdzić, że wokalistka ma potencjał co szczególnie widać w
tytułowym utworze a trwający 26 minut 11 minutes szybko wpada w ucho jednak nad
wokalem, zarówno screamami jak i cleanem mogłaby jeszcze trochę popracować aby
nabrał większej wyrazistości i głębi.
51. Rammstein
"Rammstein" (7/10)
Gatunek: Industrial Metal
Długość: 0:46:25
Data wydania: 17.05.2019r
Kraj: Niemcy
Język tekstów: niemiecki
Skład: Wokal: Till Lindemann
; Gitara prowadząca i tylne
wokale: Richard Z. Kruspe ; Gitara rytmiczna: Paul H. Landers ;
Gitara basowa: Oliver "Ollie" Riedel ;
Perkusja: Christoph "Doom" Schneider ;
Keyboard: Christian "Flake" Lorenz
Wytwórnia: Spinefarm Records
Pozycja w dyskografii: 7
Najlepsze utwory: Zeig Dich ; Weit Weg
Zalety: różnorodność ; chwytliwość
Wady: za mało energii, ciężaru i szybkości ; za dużo gadanego
wokalu
Dodatkowy komentarz: Ostatnia płyta zespołu wyszła w 2009 roku i od
tamtego czasu kilka razy chodziły słuchy o czymś nowym od nich jednak na
słuchach się kończyło. Kiedy więc na początku roku ponownie pojawiły się takie
informacje niezbyt chciało mi się wierzyć jednak po ustaleniu tytułu (jakże
oryginalnego bo Rammstein) i daty premiery zaczęło wyglądać na to, że tym razem
naprawdę coś zupełnie nowego od nich ujrzy światło dziennie. Zastanawiałem się
następnie jak będzie się prezentował nowy materiał bo niby po Sehnsucht i
Mutter z płyty na płytę zaczęli się stopniowo pogarszać z drugiej jednak strony
minęło 10 lat więc mogliby brzmieć w dowolny sposób i równie dobrze jakby się
uparli mogliby przestawić się na thrash metal czy na elektronikę więc zamiast
snuć domysły lepiej było cierpliwie poczekać przy czym nie spodziewałem się
zachwytów. W końcu nadszedł czas gdy wreszcie mogłem sprawdzić nówkę i pierwszą
obserwacją było to, że pomimo upływu czasu zmian nie ma zbyt wielu i łatwo
rozpoznać z jaką kapelą mamy do czynienia przy czym trzeba pamiętać iż w swojej
twórczości czerpią inspirację z różnych źródeł więc same utwory dość mocno
różnią się od siebie i tak w jednym jest dużo elektroniki, w innym słychać
motoryczne riffy jak na pierwszych płytach, w innym intro kojarzące się w
metalem symfonicznym a jeszcze inny jest balladą z wybijającą się gitarą
klasyczną. Różnorodność na pewno jest zaletą, niestety bez wad się nie obyło a
największą z nich jest za mała ilość industrialnego metalu w tym industrialnym
metalu jak i za mała ilość energii, ciężaru i szybkości a wspomniane przeze
mnie motoryczne riffy tak częste na pierwszych trzech albumach tutaj występują
przez chwilę w trzech utworach a tak to jednak głównie jest melodyjne granie ze
sporą ilością typowej elektroniki i to samo z wokalem, który jest zwykle
śpiewny lub co gorsze dość często gadany a że przy tym po niemiecku to i
kanciasty. Kolejną wadą jest brak killerów z których zawsze słynęli i których
nie raz bywało po kilka na płytę (oprócz tej nudnej ostatniej przed przerwą).
Podsumowując: album ogólnie jest dobry jednak jak na dziesięcioletnie
planowania i rozważania to trochę za mało i mogli by trochę rzeczy poprawić i
dopracować a tak to Rammstein na pewno jest lepsze od Liebe ist fuer alle da i
Rosenrot jednak pozostaje w tyle za resztą dyskografii.
52. Lacuna Coil
"Black Anima" (7/10)
Gatunek: Gothic Metal
Długość: 0:45:15
Data wydania: 11.10.2019r
Kraj: Włochy
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal: Cristina Scabbia, Andrea Ferro ;
Gitara prowadząca i rytmiczna: Diego "Didi" Cavalotti ;
Gitara basowa i keyboard: Marco Coti Zelati ;
Perkusja: Ryan Blake Folden
Wytwórnia: BRX Studio
Pozycja w dyskografii: 9
Najlepsze utwory: Layers Of Time ; Veneficium
Zalety: różnorodność ; chwytliwość ; miejscami ciężar
Wady: miejscami wtórność
Dodatkowy komentarz: Kilka razy w ciągu swojej działalności
modyfikowali nieco brzmienie, na początku bardziej typowy gothic metal, później
zaczęli iść w stronę popu po czym zaczęli stosować bardziej mięsiste riffy,
ciągle jednak trzymali się czystych wokali żeńskich i męskich jednak na
poprzednio wydanej Delirium nagle i niespodziewanie nabrali ciężaru: pojawiły
się screamy a wraz z nimi riffy rodem z metalcore'u. Black Anima generalnie
jest kontynuacją tej drogi przy czym z jednej strony jest więcej lekkich
elementów ale z drugiej te cięższe są mocniejsze a riffy miejscami bardziej
kojarzą się z math metalem niż metalcore'm. Poziom jest jednak nieco niższy niż
ostatnio gdyż miejscami czuć lekką wtórność, partie Cristiny nie zawsze
przekonują a w dwóch utworach występuje chwilami coś co bardziej można nazwać
miauczeniem niż śpiewaniem. Ciekawostką jest nowy image https://planetrock.ru/files/2019/07/lacuna-coil-black-anima-2019-band-1.jpg
ponadto z zespołu odeszło dwóch gitarzystów będących tam od czasów drugiej
płyty: odpowiedzialny za gitarę prowadzącą Marco "Maus" Biazzi oraz
za rytmiczną Cristiano "Pizza" Migliore a zastąpił ich obu Diego
"Didi" Cavalotti.
53. The Old Dead Tree "The End" (7/10)
Gatunek: Gothic Metal
Długość: 0:22:40
Data wydania: 06.12.2019r
Kraj: Francja
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal: Manuel Munoz ;
Gitara: Gilles Moinet ; Gitara basowa: Vincent Danhier ;
Perkusja: Raphaël Antheaume
Wytwórnia: Season of Mist
Płyt w dyskografii: 3, obecnie wydali pierwszą EPkę
Najlepsze utwory: Someone
Should Know (The Truth) ; The End Again
Zalety: klimat ; dosyć
oryginalne brzmienie
Wady:
Dodatkowy komentarz:
Wydali trzy płyty a ostatni utwór ostatniej z nich brzmiał This is now farewell
i faktycznie niedługo potem zakończyli działalność i przez 12 lat była cisza.
Trwało to do tego roku kiedy to zapowiedzieli coś nowego, tym czymś okazała się
22 minutowa EPka zawierająca 5 zupełnie nowych utworów w rozpoznawalnym już
stylu czyli dość lekki, depresyjny gothic metal z przejmującymi czystymi
wokalami oraz gdzieniegdzie screamami. Ciekawostka: tytuł EPki jak i ostatniego
na niej utworu The End Again nie sugeruje nowego początku tylko raczej
przypomnienie o sobie w celu kolejnego pożegnania a szkoda bo zawsze tworzyli
dobrą muzykę co zresztą ponownie udowodnili.
54. Ex Libris "Ann -
Chapter 3 Anne Frank" (7/10)
Gatunek: Progressive Symphonic Metal
Długość: 0:20:41
Data wydania: 15.11.2019r
Kraj: Holandia
Język tekstów: angielski ; niemieckojęzyczne mówione wstawki
Skład: Wokal: Dianne Van Giersbergen ; Gitara prowadząca i rytmiczna: Bob
Wijtsma ; Gitara basowa: Luuk Van Gerven ;
Perkusja: Harmen Kieboom ; Keyboard: Koen Stam
Wytwórnia: Brak
Pozycja w dyskografii: 2, obecnie wydali trzecią EPkę.
Najlepsze utwory: The Raid
Zalety: wokal Dianne ; złożoność i różnorodność utworów ; epickość
Wady: Typowo EPkowy niedosyt spowodowany małą długością.
Dodatkowy komentarz: Grupa pochodząca z Holandii tworząca
progressive symphonic metal w której za wokal odpowiada była już wokalistka
dobrze znanego i popularnego zespołu Xandria. Postanowili stworzyć album
koncepcyjny podzielony na trzy części: pierwszy wyszedł w zeszłym roku i
zawiera trzy utwory opowiadające o Anne Boleyn, druga wydana została w marcu
tego roku, również z trzema trackami poświęcona jest Anastazji Romanowej a
trzecia i ostatnia, Annelies Marie "Anne" Frank. Jeżeli chodzi o
zawartość to jest ona lepsza od chapter 1 jednak trochę gorsza od chapter 2,
które opisywałem wyżej za to brzmienie ponownie jest bardziej symfoniczne niż
progresywne co mnie cieszy gdyż Dianne najlepiej się przy takim sprawdza.
Wszystko jest tutaj jak należy i jedyną wadą jest epkowa długość licząca 20
minut co pozostawia pewien niedosyt. Jako, że to już ostatnia część składowa to
album "Ann" jest wreszcie kompletny i można go już zawsze ogarniać
całościowo i wyszło na to iż ogółem ma on długość jednej godziny a po
wyciągnięciu średniej z ocen wychodzi również 7/10.
55. Brutus
"Nest" (7/10)
Gatunek: Post-hardcore / Post-metal
Długość: 0:42:12
Data wydania: 29.03.2019r
Kraj: Belgia
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal i perkusja: Stefanie
; Gitara: Stijn
Vanhoegaerden ; Gitara basowa: Peter Mulder
Wytwórnia: Sargent House
Pozycja w dyskografii: 2
Najlepsze utwory: War ; Space
Zalety: szybkość ; energia
Wady: trochę za mało oryginalni a utwory nie raz nieco za proste i
za krótkie
Dodatkowy komentarz: Nówka utrzymana jest w tym samym stylu i na
tym samym poziomie co debiut czyli to dobre, szybkie energetyczne granie z
przewagą czystych wokali nad tymi krzyczanymi. Warto tu zwrócić uwagę na to, że
w zespole jest trzech muzyków a za wszystkie wokale odpowiada tu kobieta
pełniąca jednocześnie funkcję perkusistki. Ciekawostka: To jeden z tych
zespołów o mało oryginalnej nazwie, której nie można ochronić prawami
autorskimi więc każdy może się tak nazwać co skutkuje istnieniem kilku bandów
ją posiadających, m.in. norweski wykonujący stoner metal, holenderski tworzący
brutal death metal, egipski łączący deathcore z thrash metalem czy gujański
melodic death metalowy.
56. Alunah "Violet Hour" (7/10)
Gatunek: Stoner Doom Metal
Długość: 0:42:55
Data wydania: 11.10.2019r
Kraj: Wielka Brytania
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal: Siân Greenaway
; Gitara: Dean Ashton ;
Gitara basowa: Dan Burchmore
; Perkusja: Jake Mason
Wytwórnia: Heavy Psych Sounds
Pozycja w dyskografii: 5
Najlepsze utwory: Dance of Deceit ; Lake of Fire
Zalety: kontrast: ciężka warstwa instrumentalna i lekki, spokojny
wokal ; klimat
Wady: chwilami się dłuży
Dodatkowy komentarz: Niby siedzą w tych samych klimatach co
wcześniej wspominany Monolord to jednak pomimo, że na pierwszy rzut ucha brzmią
podobnie to mają inne podejście do gatunku, przede wszystkim grają prościej
oraz wolniej a utwory jak i albumy są krótsze i jest tu więcej wokali.
Początkowo było w nich więcej stoner metalu jednak z czasem ilość doom metalu
się zwiększała aż do poprzedniej Solennial po którym ówczesna, towarzysząca im
od początku kariery wokalistka Sophie Day odeszła z kapeli a jej miejsce zajęła
Siân Greenaway. Jak to zwykle bywa to spowodowało pewną zmianę, która polegała
na ponownym lekkim zwiększeniu ilości stoner metalu i przyspieszeniu muzyki. Co
ciekawe wokalnie nie czuć większej różnicy a więc Siân dobrze się wpasowała a
ogólnie klimat i charakterystyczne ciężkie brzmienie oraz poziom zostały
zachowane.
57. Blackbriar
"Our Mortal Remains" (7/10)
Gatunek: Gothic Metal
Długość: 0:21:06
Data wydania: 18.12.2019r
Kraj: Holandia
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal: Zora Cock
; Gitara prowadząca i rytmiczna: Bart Winters, Robin Koezen ; Gitara Basowa: Frank Akerman ;
Perkusja: René Boxem ; Keyboard: Ruben Wijga
Wytwórnia: Brak
Pozycja w dyskografii: 3 (same Epki)
Najlepsze utwory: The
Rooster's Crow ; Beautiful Delirium
Zalety: chwytliwość ;
wokal Zory
Wady: Jak to EPka jest
trochę za krótka co pozostawia pewien niedosyt ; trochę za mało gitar i energii
a za dużo lekkości, powolności i fortepianu.
Dodatkowy komentarz:
Istnieją od 2014 roku jednak póki co wydali jedynie dwa single i trzy EPki w
tym najnowszą w tym roku. To zwraca na siebie uwagę to fakt, że z czasem
łagodnieją: na pierwszym singlu były lekkie screamy, kojarzące się nieco z
Marią Brink z In This Moment z których jednak na EPkach wokalistka, Zora Cock
zrezygnowała. Obie EPki prezentowały bardzo wysoki poziom przy czym druga znowu
trochę lżejsza i nieco gorsza i ten trend się utrzymuje gdyż nówka jest
wolniejsza, mniej gitarowa i mniej energetyczna, za to co do poziomu to
niestety zeszli do po prostu dobrego. Czegoś tutaj trochę zabrakło, sam wokal
nadal robi wrażenie ale ogólnie jakoś mniej ciekawie się zrobiło i chyba sami
to zauważyli dodając na koniec najlepszy utwór z pierwszej EPki jednak znowu w
lżejszej i wolniejszej wersji orkiestrowej co jakoś nie robi na mnie jakoś specjalnego
wrażenia i na pewno nie dorównuje oryginalnej.
Gatunek: Metalcore
Długość: 0:35:55
Data wydania: 17.10.2019r
Kraj: Polska
Język tekstów: polski
Skład: Wokal: Maciek
Friedrich ; Gitara prowadząca i rytmiczna: Przemo
Wiśniewski, Piotrek Sokołowski ; Gitara basowa i chórki: Jarek Fuśnik ;
Perkusja: Rafał Mianowicz
Wytwórnia:
Pozycja w dyskografii: 5 (piąta ogółem oraz drugi longplay)
Najlepsze utwory: Inny ;
Ściana
Zalety: ciężar ; polskie
teksty
Wady: za dużo instrumentalnych lub gadanych
przerywników ; brak killerów
Dodatkowy komentarz: Wykonują
metalcore jednak zdecydowanie różnią się od całej masy kapel z USA czy
Australii, do tego teksty są po polsku co dodatkowo dodaje im unikatowości.
Instrumentalnie są dosyć melodyjni jednak w warstwie wokalnej w zasadzie
występują wyłącznie screamy. Dom wypada dobrze jednak nie aż tak jak zawartość
trzech wcześniejszych EPek a to za sprawą powciskania pomiędzy konkretne utwory
instrumentalnych przerywników jak i samych utworów, które po prostu nie są aż
tak dobre. Ciekawostka: Ta płyta tak samo jak i reszta ich dyskografii została
udostępniona do darmowego pobrania przez zespół na ich stronie więc każdy może
się z nią zapoznać http://moron.pl/muzyka/dom co
jest ciekawym podejściem w czasach pogoni za kasą.
59. Baroness
"Gold & Grey" (7/10)
Gatunek: Sludge Metal / Progressive Rock
Długość: 1:00:32
Data wydania: 14.06.2019r
Kraj: USA
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal, gitara prowadząca i rytmiczna: John Baizley ;
Gitara prowadząca i tylne wokale: Gina Gleason ;
Gitara basowa, keyboard i okazjonalnie tylne wokale: Nick Jost ;
Perkusja: Sebastian Thomson
Wytwórnia: Abraxan Hymns
Pozycja w dyskografii: 5
Najlepsze utwory: I'm Already Gone ; Pale Sun
Zalety: klimat ; kilka wybijających się utworów
Wady: miejscami przymulaste fragmenty ; krótkie utwory zapychacze
Dodatkowy komentarz: To jeden z bardziej znanych artystów
metalowych i zwykle nawet jak ktoś ich nie słuchał to i tak gdzieś słyszał
nazwę. Stałym motywem jest wrzucanie kolorów do tytułów płyt oraz dawanie na
okładki, obrazów namalowanych przez ich wokalistę Johna Baizley'a. Zespół
generalnie trzyma się również swojego stylu w klimatach sludge metal /
progressive metal / progressive rock przy czym ich albumy zdecydowanie różnią
się ciężarem i tak czasem jest więcej mocniejszych riffów i screamów a innym
razem z kolei dominuje lekkie progressive rockowe granie. Wydane cztery lata
temu Purple należało do tych cięższych, teraz z kolei muzycy doszli do wniosku,
że czas znowu na coś lżejszego a więc otrzymaliśmy godzinną płytę z
siedemnastoma lekkimi, raczej wolnymi utworami ze stonowanymi gitarami i wyłącznie
czystymi wokalami. Grupa charakteryzuje się jeszcze jedną cechą a mianowicie
mniej więcej równym poziomem dyskografii z lekką tendencją wzrostową: zaczynali
od średniego Red Album, dalej, po drodze było dość dobre Blue Records,
dochodząc w końcu do po prostu dobrych Yellow & Green, Purple i Gold &
Grey więc tak naprawdę niezbyt rozumiem dlaczego są aż tak znani i popularni.
Taka jest właśnie nówka: ogólnie wszystko poprawnie, chwilami jest coś więcej i
chciałoby się dać wyższą ocenę jednak z drugiej strony zdarzają się też
bardziej przymulaste fragmenty, które wzajemnie znoszą się z tymi najlepszymi a
efektem tego jest tradycyjna już ocena.
60. Liv Sin
"Burning Sermons" (7/10)
Gatunek: Heavy Metal
Długość: 0:39:24
Data wydania: 06.09.2019r
Kraj: Szwecja
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal: Liv Jagrell
; Gitara prowadząca i rytmiczna:
Patrick Ankermark, Christoffer Bertzell
; Gitara basowa: Tommie
Winther ; Perkusja: Per Bjelovuk
Wytwórnia: Despotz Records
Pozycja w dyskografii: 2
Najlepsze utwory: Blood Moon Fever ; Ghost in the Dark
Zalety: szybkość ; energia ; różnorodność brzmień
Wady:
Dodatkowy komentarz: Grupę założyła znana z rozwiązanego już Sister
Sin, wokalistka Liv Jagrell a Liv Sin wyraźnie jest muzyczną kontynuacją tego
co tworzył macierzysty band czyli taki dość klasycznie brzmiący heavy metal z
wpływami hard rocka. Liv charakteryzuje się naprawdę dobrym, mocnym, drapieżnym
czystym wokalem ale sprawdza się również w wolniejszych utworach, często też
zdarza jej się śpiewać czymś podchodzącym pod lekko skrzeczane screamy a jeśli
chodzi o resztę muzyków to się idealnie wpasowują w jej możliwości dzięki czemu
ogólnie styl grupy jest taki jak ich wokalistka czyli energetyczny, dynamiczny
i zapadający w pamięć. Nowa płyta jest kontynuacją tego co zaprezentowali na
debiucie więc nie ma zbytnio sensu dodatkowo się tu osobno rozpisywać, na pewno
warto wspomnieć, że w jednym utworze gościnnie wystąpił Bjoern
"Speed" Strid.
61. Betraying The Martyrs "Rapture" (7/10)
Gatunek: Symphonic Deathcore
Długość: 0:41:06
Data wydania: 13.09.2019r
Kraj: Francja
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal (growl i scream): Aaron Matts ;
Wokal (tylne growle i screamy oraz clean) i Keyboard: Victor Guillet ;
Gitara prowadząca: Steeves Hostin
; Gitara rytmiczna: Baptiste
Vigier ;
Gitara basowa: Valentin Hauser
; Perkusja: Boris Le Gal
Wytwórnia: Sumerian Records
Pozycja w dyskografii: 4
Najlepsze utwory: Parasite ; The Sound Of Letting You Go
Zalety: ciężar ; moc ; szybkość ; zróżnicowane jak na deathcore
Wady: schematyczność ; wtórność
Dodatkowy komentarz: Zauważyłem u nich pewien trend polegający na
naprzemiennym wydawaniu bardzo dobrych, wybijających się z tłumu albumów na
dziewiątkę i po prostu typowo dobrych na siódemkę. Na Rapture generalnie mamy
kontynuację ich stylu przy czym elementów symfonicznych i czystego wokalu jest
nieco mniej, za to więcej screamów a niskich growli tyle co wcześniej. Za
największą wadę mogę tu uznać schematyczność utworów, które brzmią jak należy
jednak ciągle pozostaje wrażenie, że już słyszałem coś bardzo podobnego wiele
razy, dodatkowo zmniejszenie ilości symfonicznych wstawek nieco bardziej ich
zbliżyło do tradycyjnego deathcore a szkoda bo właśnie zawsze ceniłem ich
unikalność.
62. Frantic Amber
"Bellatrix" (7/10)
Gatunek: Melodic Death Metal
Długość: 0:45:34
Data wydania: 23.08.2019r
Kraj: Szwecja
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal: Elizabeth Andrews
; Gitara prowadząca: Mio
Jäger ;
Gitara rytmiczna: Milla Olsson ;
Gitara basowa: Madeleine Gullberg Husberg ;
Perkusja: Mac Dalmanner
Wytwórnia: GMR Music Group
Pozycja w dyskografii: 2
Najlepsze utwory: Lagertha ; Joshitai
Zalety: ciężar ; moc ; szybkość
Wady: chwilami lekko monotonne
Dodatkowy komentarz: Wykonują melodic death metal przy czym
brzmieniem bardziej przypominają Arch Enemy niż Soilwork czy In Flames. Za
wokal odpowiada charyzmatyczna Elizabeth Andrews, która śpiewa stosując wysokie
i niskie growle, skrzeczane screamy oraz bardzo okazjonalnie czyste wokale
(czytaj może razem przez minutę na płytę). Debiut był wydany w 2015 roku i od
tamtego czasu muzycy (kobiety i jeden mężczyzna) dokonali drobnych ale
zauważalnych zmian brzmienia. Wcześniej stosowali bardziej melodyjne,
rozbudowane riffy a wokale były bardziej zróżnicowane z przewagą skrzeczanych
teraz natomiast postawili na ciężar i szybkość, utwory są bardziej podobne do
siebie za to wokalnie dużo więcej niskich growli przez co chwilami podchodzą
prawie pod death metal. Na krążek nie trafił zeszłoroczny singlowy kawałek
Gráinne Mhaol a szkoda bo dobry był. Czy zmiany były dobre? W sumie coś za coś,
różnorodność kosztem ciężaru i w zasadzie poziom muzyki się zbytnio nie zmienił
aczkolwiek debiut uważam za nieco lepszy.
63. Battle Beast
"No More Hollywood Endings" (7/10)
Gatunek: Power Metal / Hard Rock
Długość: 0:45:47
Data wydania: 22.03.2019r
Kraj: Finlandia
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal: Noora Louhimo
; Gitara prowadząca i tylne
wokale: Joona Björkroth ; Gitara rytmiczna: Juuso Soinio ;
Gitara basowa i tylne wokale: Eero Sipilä ;
Perkusja: Pyry Vikki ; Keyboard i tylne wokale: Janne Björkroth
Wytwórnia: Nuclear Blast
Pozycja w dyskografii: 5
Najlepsze utwory: No More Hollywood Endings ; The Golden Horde
Zalety: chwytliwość ; energia
Wady: uproszczone riffy często skryte pod warstwą melodii ; za dużo
klasycznego hard rocka ; zalatywanie popem
Dodatkowy komentarz: Przez trzy płyty tworzyli heavy metal z domieszką
power metalu i hard rocka jednak kiedy odszedł od nich ich gitarzysta Anton
Kabanen by założyć Beast in Black styl BB na kolejnym krążku zaczął bardziej
przesuwać się w kierunku power metalowym za to w tym roku poszli o krok dalej i
heavy metalu praktycznie już tu nie ma za to teraz bardzo wyraźnie słychać
klasyczny hard rock rodem z lat 80' jak i nieraz popowe wstawki w refrenach.
Słychać, że to ten sam band ale jednak coś się zmieniło na gorsze, po prostu za
mało konkretnego grania i dawnych, charakterystycznych riffów (w zasadzie to
jedynym utworem w dawnym, dobrym stylu jest The Golden Horde) a za dużo
lekkości i tego archaicznie brzmiącego hard rocka. Tak dobry zespół raczej nie
mógłby nagle zacząć tworzyć kiczu i faktycznie No More Hollywood Endings nadal
można nazwać dobrym jednak zdecydowanie obrali niewłaściwy kierunek i obawiam
się o ich przyszłość.
64. Frosthelm
"Pyrrhic" (7/10)
Gatunek: Blackened Thrash Metal
Długość: 0:39:30
Data wydania: 23.03.2019r
Kraj: USA
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal: Bernard Pfliger
; Gitara prowadząca: Billy
Zahn ;
Gitara rytmiczna: Dakota Irwin
; Gitara basowa: Jim Cherry ;
Perkusja: Brian Helm
Wytwórnia: Revenger Records
Pozycja w dyskografii: 2
Najlepsze utwory: A Gift of Razors ; The Sorceress ; Pyrrhic II
Looming Dusk
Zalety: ciężar : szybkość : klimat ; rozbudowane utwory
Wady:
Dodatkowy komentarz: Frosthelm
w 2015 roku wydali swój debiut w klimatach blackened thrash metal, który jednak
pomimo iż chwilami wykazywał ukryty potencjał muzyków, był monotonny i mocno
wtórny. Myślałem, że skoro po tym niepowodzeniu gdzieś zniknęli to zapewne
zakończyli karierę muzyczną jak to nieraz bywa a tym czasem okazało się iż nie
tylko się nie rozpadli to jeszcze nagrali nowy album. Miałem co do niego obawy
a w zasadzie to wprost spodziewałem się raczej jakiegoś średniaka a tym czasem
okazał się naprawdę pozytywnym zaskoczeniem więc wychodzi na to, że po wymianie
gitarzysty przez lata pracowali nad sobą szlifując umiejętności z dobrym
skutkiem. To nadal szybki i ciężki blackened thrash metal pełen thrashowych
riffów i podchodzących pod blackowe, skrzeczanych wokali jednak tym razem
zamiast monotonii jest klimat i bogactwo dźwięków a zamiast wtórności
zaprezentowany został bardziej unikalny styl zespołu.
https://www.youtube.com/watch?v=o4msWHQLMBE
https://www.youtube.com/watch?v=o4msWHQLMBE
65. Obey The Brave "Balance" (7/10)
Gatunek: Metalcore
Długość: 0:25:58
Data wydania: 19.07.2019r
Kraj: Kanada
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal: Alex Erian
; Gitara prowadząca i rytmiczna:
Greg Wood, Jon Campbell ; Gitara basowa: Miguel Lepage ;
Perkusja: Stevie Morotti
Wytwórnia: Ic Music and Apparel Gmbh
Pozycja w dyskografii: 4
Najlepsze utwory: Reality Check ; Seeing Red
Zalety: szybkość ; chwytliwość
Wady: niezbyt oryginalni
Dodatkowy komentarz: Zespół wykonujący metalcore z elementami
hardcore, założony przez Alexa Eriana znanego z deathcoreowego bandu Despised
Icon. Obey The Brave jest sporo lżejsze a oprócz screamów pełno tutaj partii
czystego wokalu zwłaszcza w refrenach więc zapewne został założony aby
wokalista mógł się sprawdzić w innych klimatach. Jego wadą za czasów pierwszych
dwóch płyt była okropna wtórność gdyż brzmieli jak setki innych grup na
szczęście później popracowali nad sobą i wydali bardzo dobre Mad Season (nie
żeby stali się oryginalni ale ich muzyka bardzo wpada w ucho) za to w tym roku
wyszło Balance będące generalnie w tym samym dobrym stylu co poprzedniczka
aczkolwiek nieco od niej gorsza a długość ledwie 25 minut pozostawia lekki
niedosyt.
66. Whitechapel
"The Valley" (7/10)
Gatunek: Deathcore / Metalcore
Długość: 0:40:33
Data wydania: 29.03.2019r
Kraj: USA
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal: Phil Bozeman
; Gitara prowadząca: Ben
Savage ;
Gitara rytmiczna: Alex Wade
; Trzecia gitara: Zach
Householder ; Gitara basowa: Gabe Crisp ;
Perkusja: Ernie Iniguez
Wytwórnia: Metal Blade Records
Pozycja w dyskografii: 7
Najlepsze utwory: When a Demon Defiles a Witch ; Doom Woods
Zalety: ciężar ; szybkość ; łagodniejsze elementy dla urozmaicenia
Wady: pięć z sześciu utworów bardziej w dawnym stylu mogłoby być
nieco cięższe i bardziej interesujące.
Dodatkowy komentarz: Zaczynali tworząc brutal deathcore przy czym
nigdy nie przekonali mnie do końca gdyż wprawdzie ciężar muzyki jak i niskie
growle Phila Bozemana robią wrażenie ale niestety byli bardzo monotonni nawet
jak na ten gatunek przez co całą pierwszą piątkę płyt musiałem ocenić na 5/10 za to
kolejna gdzie zaczęli eksperymentować wprawdzie jest bardziej zróżnicowana ale
pododawane cleany nie zawsze przekonują za to od razu odczuwalny jest spadek
mocy przez co ocena jest wyższa tylko o jeden. W tym roku wydane zostało
The Valley i od razu można zauważyć, że kontynuują drogę obraną ostatnio przy
czym teraz bardziej to przemyśleli i poukładali dzięki czemu nowy materiał jest
bardziej spójny. Znalazły się tu dwie alternative metalowe ballady, dwa utwory
bardziej w stylu kapeli Upon a burning body czyli coś pomiędzy deathcore a
metalcore oraz sześć kolejnych brzmiących jak nieco złagodzone wersje ich
dawnej twórczości a więc deathcore ale w zasadzie bez breakdownów i niskich
growli, coś jak trzeci krążek Suicide Silence. Właśnie ta ostatnia cecha
sprawiła, że ocena nie jest o jeden wyższa gdyż pięć z nich jednak ma niezbyt
wiele do zaoferowania i są mocno podobne do siebie a przy tym nie wystarczająco
ciężkie. W każdym razie mogę stwierdzić, że to najlepsza płyta w ich dorobku,
która dodatkowo pokazuje ich potencjał do stworzenia w przyszłości czegoś
jeszcze lepszego.
67. Combichrist
"One Fire" (7/10)
Gatunek: Industrial Metal / Aggrotech
Długość: 0:50:57
Data wydania: 07.06.2019r
Kraj: Norwegia
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal Andy LaPlegua:
; Gitary i tylne wokale:
Eric13 ; Perkusja: Will Spodnick ;
Bębny: Dane White
Wytwórnia: Out of Line
Pozycja w dyskografii: 8
Najlepsze utwory: Broken United ; Lobotomy
Zalety: Dobra mieszanka elektroniki i gitarowego grania ; energia
Wady: Druga połowa albumu mniej ciekawa i trochę się dłuży, głównie
ze względu na występowanie gadanych wokali
Dodatkowy komentarz: Zaczynali od wykonywania czegoś zwanego
aggrotech czyli generalnie muzyki elektronicznej w której jednak wokale nieraz
przypominały te znane z industrial metalu. Później jednak wraz ze zwiększaniem
ilości gitar w swojej muzyce coraz bardziej zaczęli zbliżać się do niego
również instrumentalnie a poprzedni i jednocześnie najlepszy w dyskografii
krążek This Is Where Death Begins już można określić jako mieszankę
industrialnego metalu z agrrotech. Na uwagę zasługuje to jak Norwegowie
połączyli elektronikę z metalem tak, że tworzy u nich jedną całość i doskonale
do siebie pasuje a przecież niejeden zespół już poległ na próbach czegoś
takiego. Nie mam na myśli dorzucania elektroniki do metalu bo to jest akurat
dosyć powszechne gdyż przecież całe gatunki industrial metal i cyber metal na
tym polegają, mam na myśli łączenie ich w proporcjach pół na pół co już jest
trudniejsze. Na nówce, co mnie cieszy kontynuują tę drogę i jej pierwsza połowa
spokojnie zasługuje na solidne 8/10, niestety w drugiej połowie jest trochę
gorzej gdyż nieraz jest tu jakoś przymulaście, wolniej, mniej energetycznie i
do tego często wchodzi gadany wokal za co musiałem obniżyć ocenę, na szczęście
ostatnie dwa utwory znowu są bardzo dobre.
68. Ethereal
Darkness "Smoke and Shadows" (7/10)
Gatunek: Doom Metal / Melodic Death Metal
Długość: 0:51:39
Data wydania: 20.02.2019r
Kraj: Belgia
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal, gitara, gitara basowa i perkusja: Lars
Wytwórnia:
Pozycja w dyskografii: 1
Najlepsze utwory: Shrouded in Mourn ; Time
Zalety: ciężar ; klimat
Wady: trochę mało oryginalne granie
Dodatkowy komentarz: W zeszłym roku natrafiłem i dałem szansę
belgijskiemu doom metalowemu zespołowi Fading Bliss i okazał się genialny więc
gdy teraz trafiłem na premierowy krążek kolejnego postanowiłem też go
sprawdzić. W Fading Bliss silne były wpływy gothic metalu, w Ethereal Darkness
natomiast melodic death metal a więc możemy tu uświadczyć charakterystycznych
melodeathowych dosyć malowniczych riffów jak i doomowego smutnego klimatu oraz
ogólnej powolności muzyki. Wprawdzie nie jest to poziom wymienionych
wcześniej rodaków jednak i tak warto poświęcić im wolną chwilę a w zasadzie
jemu bo za wszystkie wokale (czyli różnego rodzaju growle i odrobinę czystego w
jednym utworze) i instrumenty odpowiada tu jedna osoba przedstawiająca się jako
po prostu Lars.
Gatunek: Gothic Doom Metal
Długość: 1:02:04
Data wydania: 19.01.2019r
Kraj: USA
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal i gitara: Sal Abruscato ;
Gitara prowadząca i rytmiczna: Eddie Heedles, Joe Taylor ; Gitara
basowa: Eric Morgan ; Perkusja: Johnny Kelly
Wytwórnia: Long Branch Records
Pozycja w dyskografii: 3
Najlepsze utwory: When The World Becomes Undone ; Dreams Of The End
Zalety: klimat ; wyrazisty wokal
Wady: momenty przymulania i przynudzania
Dodatkowy komentarz: Ta supergrupa powróciła po sześciu latach
przerwy ze zmodyfikowanym brzmieniem gdyż dawniej stoner metal był u nich
wyraźnie odczuwalny, szczególnie na debiucie i w zasadzie to tutaj często
kojarzyli mi się z późniejszym Godsmack gdyby obedrzeć go z elementów nu i
alternative metalu, druga płyta była już zdecydowanie mocniej gothic doom
metalowa za to teraz stali się rasowymi reprezentantami tego gatunku. Muzyka na
nówce jest tradycyjnie wolna i dość ciężka z charakterystycznym mocnym, spokojnym
i chropowatym głosem Sala Abruscato a całość ogólnie jest dobra choć zdarzają
się też przymulaste fragmenty za które zawsze nieco obniżałem im oceny.
70. Demon Hunter
"Peace" (6/10)
Gatunek: Alternative Metal
Długość: 0:46:07
Data wydania: 01.03.2019r
Kraj: USA
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal: Ryan Clark
; Gitara prowadząca: Patrick Judge ;
Gitara rytmiczna: Jeremiah Scott
; Gitara basowa: Jonathan
"Jon" Dunn ; Perkusja: Timothy "Yogi" Watts
Wytwórnia: Solid State Records
Pozycja w dyskografii: 10
Najlepsze utwory: Loneliness ; Recuse Myself
Zalety: trochę dobrych utworów, szczególnie ballady
Wady: za mało energii ; za
mała różnorodność
Dodatkowy komentarz: W tym roku Demon Hunter postanowili wydać dwie
płyty których zawartość różni się od siebie i już po tytułach można się
domyślić na czym te różnice polegają. Peace jest tą lżejszą a w zasadzie
najlżejszą w całej dyskografii gdyż znalazły się na niej wyłącznie utwory w
stylu lekkiego alternatywnego metalu oraz ballady do jakich chłopaki już
przyzwyczaili słuchaczy przez lata a 98% wokalu to clean, za to scream pojawił
się w jednym utworze na kilka sekund. Podobnie jak w większości czysto
alternative metalowych płytach i tu mi brakuje jakiegoś urozmaicenia i
mocniejszego akcentu a środkowe utwory zwyczajnie są oparte na jednym schemacie
więc musiałem nieco obniżyć ocenę.
Gatunek: Melodic Death Metal / Alternative Metal
Długość: 0:50:56
Data wydania: 01.03.2019r
Kraj: Szwecja
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal: Anders Fridén
; Gitara prowadząca: Björn
Gelotte ; Gitara rytmiczna: Niclas Engelin ;
Gitara basowa: Bryce Paul ; Perkusja: Joe Richard
Wytwórnia: Nuclear Blast
Pozycja w dyskografii: 13
Najlepsze utwory: We Will Remember ; In This Life
Zalety: Chwilami kojarzą się z samymi sobą z czasów świetności
Wady: wtórność ; mało ciężaru, szybkości i mocy
Dodatkowy komentarz: In Flames to gigant melodic death metalu i
raczej jest niewielu ludzi, którzy by o nich nie słyszeli. W tym roku wydali
już swoją trzynastą płytę przy czym w ostatnich latach obniżyli loty najpierw
zajmując się głównie kopiowaniem własnych utworów z okresu największej
świetności przypadającym od albumu Reroute to Remain do A Sense Of Purpose po
czym na poprzednim krążku zabrali się za eksperymentowanie polegające na
łączeniu melodeathu z alternatywnym metalem. Nówka jest kontynuacją tej drogi
przy czym teraz zrobili mały krok wstecz i alternative metalu jest tu mniej a
więc I, the mask jest po części eksperymentalna a po części odgrzewanym
kotletem: słucha się tego dość dobrze co nie zmienia faktu, że uczucie
wtórności i nieraz nadmiernej lekkości towarzyszy od początku do końca.
72. Tarja
"In the Raw" (6/10)
Gatunek: Symphonic Gothic Metal
Długość: 0:56:59
Data wydania: 30.08.2019r
Kraj: Finlandia
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal i Keyboard: Tarja Turunen ;
Gitara: Alex Scholpp ; Gitara basowa: Doug Wimbish ;
Perkusja: Mike Terrana ; Keyboard: Christian Kretschmer ;
Wiolonczela: Max Lilja
Wytwórnia: Ear Music
Pozycja w dyskografii: 6
Najlepsze utwory: Dead Promises ; You And I
Zalety: klimat ; wokale Tarji
Wady: niektóre utwory zbyt typowe i schematyczne
Dodatkowy komentarz: Szósta solowa symphonic metalowa a dziewiąta
ogółem (dwie płyty świąteczne i jedna klasyczna) fińskiej wokalistki Tarji
Turunen znanej głównie z Nightwish w którym to przez wiele lat się udzielała.
Na In The Raw podobnie jak wcześniej możemy usłyszeć lekką i dość wolną muzykę
z pogranicza metalu gotyckiego i symfonicznego z pewnymi klasycznymi
ozdobnikami. Przy nagrywaniu płyty zaproszono trzech muzyków, którzy udzielili
się wokalnie w utworach Dead Promises (Björn "Speed" Strid z
Soilwork), Goodbye Stranger (Cristina Scabbia z Lacuna Coil) oraz Silent
Masquerade (Tommy Karevik z Kamelot). Utwór z Bjoernem jest jednym z nielicznych
w twórczości Tarji w którym znalazły się screamy.
73. Bad Wolves
"N.A.T.I.O.N" (6/10)
Gatunek: Groove Metal / Alternative Metal
Długość: 0:42:46
Data wydania: 25.10.2019r
Kraj: USA
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal: Tommy Vext ;
Gitara prowadząca i tylne wokale: Doc Coyle ;
Gitara rytmiczna: Chris Cain
; Gitara basowa i tylne wokale:
Kyle Konkiel ; Perkusja: John Bocklin
Wytwórnia: Eleven Seven Music
Pozycja w dyskografii: 2
Najlepsze utwory: I'll Be There ; The Consumerist
Zalety: chwytliwość ; miejscami dobre połączenie ciężaru i lekkości
Wady: niespójność ; dość częste podchodzenie pod pop
Dodatkowy komentarz: Nówka utrzymana jest generalnie w tym samym
stylu, tym co je różni jest pierwszy utwór mocno zainspirowany djentem oraz
częstsze zahaczanie o pop. Największą wadą tak debiutu jak i obecnego krążka
jest niespójność: gatunki składowe zamiast być dobrze wymieszane występują obok
siebie przez co raz uświadczamy dość sporego ciężaru w postaci nisko strojonych
gitar w połączeniu ze screamami czy growlami po czym nagle potrafią pojawić się
słodkie melodyjki z łagodniutkim wokalem a więc fani wyłącznie mocnych czy
lekkich brzmień nie będą zadowoleni natomiast ludzie słuchający i tego i tego
ale z przewagą pierwszego tak jak ja zapewne tak czy inaczej będą mieli dość
mieszane uczucia. Krótko mówiąc to pozycja głównie dla fanów alternatywnego
metalu lubiących czasem też trochę cięższe rzeczy.
74. Voyager
"Colours in the Sun" (6/10)
Gatunek: Progressive Metal
Długość: 0:42:44
Data wydania: 01.11.2019r
Kraj: Australia
Język tekstów: angielski ; w jednym utworze fragment po niemiecku
Skład: Wokal i keyboard: Daniel Estrin ;
Gitara: Simone Dow, Scott Kay
; Gitara basowa: Alex Canion ;
Perkusja: Ashley Doodkorte
Wytwórnia: Season Of Mist
Pozycja w dyskografii: 7
Najlepsze utwory: Colours ; Reconnected
Zalety: technika ; złożoność utworów
Wady: sporo drętwych, mało ciekawych, nieprzekonywujących wokali
Dodatkowy komentarz: Na początku największą zaletą było
eksperymentowanie polegające na łączeniu progresywnego metalu z innymi
gatunkami (chociażby folk metalem czy melodic death metalem) lub też wzorowanie
się na innych przedstawicielach gatunku (np. niektóre utwory mocno kojarzą się
z lżejszymi utworami Opeth ze środkowej części ich dyskografii), dodatkowo
potrafili do utworów dodawać fragmenty tekstu w innych językach, np niemieckim
czy rosyjskim. Później skoncentrowali się na swoim podstawowym gatunku z
jednoczesnym stosowaniem bardziej technicznego grania czego efektem było
najlepsze w dyskografii V. Następnie jednak chyba poszli w niewłaściwą stronę
gdyż wprawdzie instrumentalnie się jeszcze ulepszyli i zaczęli grać jeszcze
bardziej technicznie jednak przestali się skupiać na wokalu, który stał się
jakiś drętwy, mało ciekawy i niezbyt przekonywał za co musiałem obniżyć ocenę
poprzedniczce co niestety muszę zrobić również tym razem w dodatku jeszcze
bardziej gdyż nadal kontynuują tę drogę a jedyną zmianą jest większa ilość elektroniki.
Ciekawostka: w jednym utworze gościnnie wystąpił Einar Solberg czyli wokalista
norweskiego Leprous.
75. Insomnium
"Heart Like a Grave" (6/10)
Gatunek: Melodic Death Metal
Długość: 01:01:02
Data wydania: 04.10.2019r
Kraj: Finlandia
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal (growl) i
gitara basowa: Niilo Sevänen ; Gitara prowadząca: Markus Vanhala ; Gitara
rytmiczna i czysty wokal: Jani Liimatainen ;
Perkusja: Markus Hirvonen
Wytwórnia: Century Media
Records
Pozycja w dyskografii: 8
Najlepsze utwory: Valediction
; Heart Like a Grave
Zalety: rozbudowane,
malownicze riffy ; ciężar
Wady: wtórność ; monotonia
Dodatkowy komentarz:
Fińska grupa tworząca melodeath znana ze stosowania rozbudowanych, malowniczych
riffów będących ich znakiem rozpoznawczym. Ich albumy zwykle trwają około
godziny i zawierają około dziesięciu rozbudowanych utworów, poprzedni krążek
nieco odstawał od reszty (w pozytywnym sensie gdyż jest najlepszym w
dyskografii) ale teraz wrócili do swojej sprawdzonej koncepcji. Ich muzyka nie
jest najłatwiejsza w odbiorze gdyż to jeden z tych wyspecjalizowanych w jakiejś
dziedzinie zespołów, które koncentrują się na jakimś elemencie jednak kosztem
innych i potrzeba trochę czasu by się osłuchać i odpowiednio docenić a wielu
zapewne nie podejdą w ogóle. W przypadku Insomnium zaletą są wspomniane riffy
za to wadą jak to często bywa w takich przypadkach monotonia no bo oprócz
malowniczych riffów zbyt dużo tu się nie dzieje. Jeśli chodzi o Heart Like a
Grave to kontynuują tu to co zaczęli lata temu przy czym niestety jakoś ciężko
mi się w to wgryźć, po prostu jest tu wyraźnie zauważalna wtórność a ich główna
zaleta nie robi tu już takiego wrażenia jak wcześniej a w zasadzie odczuwam tu
brak nowych pomysłów i kopiowanie samych siebie przez co musiałem bardziej
obniżyć ocenę.
76. Infected Rain
"Endorphin" (6/10)
Gatunek: Nu Metal / Metalcore
Długość: 0:40:35
Data wydania: 18.10.2019r
Kraj: Mołdawia
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal: Elena "Lena Scissorhands" Cataraga ;
Gitara prowadząca i rytmiczna: Vadim
"Vidick" Ozhog, Serghei Babici ;
Gitara basowa: Vladimir Babici ;
Perkusja: Eugen Voluta
Wytwórnia:
Pozycja w dyskografii: 4
Najlepsze utwory: Symphony
of Trust ; Passerby
Zalety: ciężar ; szybkość
; bogactwo brzmień
Wady: wtórność ; brak killerów
Dodatkowy komentarz: Zaczęli
bardzo dobrze z dwiema płytami, którym dałem dziewiątki i przyciągali uwagę
zarówno ciężarem w postaci charakterystycznych riffów, wyrazistego basu oraz growli
i screamów ich wokalistki Leny jak i sporą melodyjnością, głównie w chwytliwych
refrenach. Później trochę złagodnieli, pojawiły się wpływy metalcore i obniżyli
loty tworząc po prostu tak zwyczajnie dobrą muzykę i Endorphin jest kontynuacją
tej drogi. Na pewno odczuwalny jest brak growli i spadek ciężkości warstwy
instrumentalnej, screamów nadal jest sporo ale zauważyć można powtarzanie
schematów, za to zwiększeniu uległa ilość elektroniki i spowolnień połączonych
z łagodnymi wokalami.
77. The Last Ten
Seconds of Life "Machina Non Grata" (6/10)
Gatunek: Deathcore
Długość: 0:52:46
Data wydania: 11.01.2019r
Kraj: USA
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal prowadzący: John Robert C. ;
Gitara i wokal: Wyatt McLaughlin
; Gitara basowa: Mike Menocker ;
Perkusja: Christian Fisher
Wytwórnia:
Pozycja w dyskografii: 5
Najlepsze utwory: Soul Erased ; Return Me to the Ground
Zalety: ciężar ; moc : szybkość : sporo breakdownów i niskich
growli
Wady: za długa płyta ze zbyt dużą ilością wtórnych utworów.
Dodatkowy komentarz: Amerykański deathcoreowy band wydający teraz
swój piąty album przy czym ciągle coś u nich się zmienia: pierwsze dwie to
dobry ale typowy deathcore, kolejna przynosi złagodzenie brzmienia i klimaty
tak pomiędzy wcześniejszym graniem a metalcore czyli ogólnie średniak niebędący
ani ciężki ani zróżnicowany. Tutaj następuje zmiana wokalu jak i modyfikacja
brzmienia i można określić to jako mieszankę swojego stylu z nu metalem gdzie
pojawiły się czyste wokale i nastąpił wzrost jakości znowu do dobrej. W tym
roku wraz z nową płytą przyszły kolejne zmiany polegające na... powrocie do
korzeni a więc znowu cleanów praktycznie nie ma za to sporo death growlu i
breakdownów. Wszystko ładnie ale w tym momencie zespół popełnił jeden, bardzo
poważny błąd: jak wiadomo płyty deathcoreowe nie bez powodu zwykle mają około
40 minut, po prostu muzycy wiedzą iż dłuższe byłyby męczące za to The Last Ten
Seconds of Life postanowili wysilić się na 54 minuty. Jaki tego jest efekt?
Oczywiście mniej więcej od połowy Machina Non Grata zaczyna nudzić i męczyć
uszy tym bardziej, że władowali tu do tego aż czternaście utworów z czego
większość dalszych jest zbyt podobna do siebie i dopiero na trzy utwory przed
końcem jakość się podwyższa dzięki urozmaiceniu w postaci większej ilości
czystego wokalu w jednym z nich i po prostu porządnego grania w kolejnym, za to
ostatni znowu nudzi. Gdyby tylko skrócili całość do 40 minut poprzez wyrzucenie
z czterech czy pięciu wtórnych tracków to ocena na pewno byłaby wyższa bo
początek jest naprawdę dobry.
78. King 810
"Suicide King" (6/10)
Gatunek: Nu Metal / Experimental Metal
Długość: 0:40:32
Data wydania: 25.01.2019r
Kraj: USA
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal: David Gunn
; Gitara: Andrew Beal ;
Gitara basowa: Eugene Gill ; Perkusja: Andrew Workman
Wytwórnia:
Pozycja w dyskografii: 3
Najlepsze utwory: Braveheart ; God Is Watching ; Sing Me to Sleep
Zalety: ciężar ; ciekawe eksperymenty
Wady: sporo gadanych wokali
Dodatkowy komentarz: Styl zespołu przypomina nieco Slipknot przy
czym tutaj cechą charakterystyczną jest to, że oprócz growli i cleanów są
gadane, skandowane a chwilami nawet lekko rapowane wokale. Dochodzi do tego
również eksperymentowanie na takim poziomie, że kilka utworów z jednej płyty
potrafi być od siebie zupełnie różnych. Nówka stylem pasuje do poprzedniczek
przy czym jest nieco krótsza i z jeszcze większą ilością eksperymentowania a
więc da się tu usłyszeć bardziej typowe rapowanie, arabskie motywy, jakieś
musicalowe elementy, coś w stylu przypominającym lekko Deftones, elektroniczne
wstawki czy lekko zmienione elektronicznie kobiece i męskie głosy. Jeszcze
jedną cechą zespołu jest to, że z czasem jednak poziom płyt wprawdzie lekko ale
się obniża co też się nie zmieniło, przy czym muszę wspomnieć, że ze względu na
te gadane wokale nigdy nie mogłem się do nich w pełni przekonać.
79. Despised Icon
"Purgatory" (6/10)
Gatunek: Deathcore
Długość: 0:36:22
Data wydania: 15.11.2019r
Kraj: Kanada
Język tekstów: angielski ;
jeden utwór po francusku
Skład: Wokal: Steve
Marois, Alex Erian ; Gitara prowadząca: Eric Jarrin ; Gitara
rytmiczna: Ben Landreville ; Gitara basowa: Sebastien Piché ;
Perkusja: Alex Pelletier ; Sample i media: Yannick St-Amand
Wytwórnia: Nuclear Blast
Pozycja w dyskografii: 6
Najlepsze utwory:
Purgatory ; Moving On
Zalety: ciężar ; szybkość
Wady: wtórność ; monotonia
Dodatkowy komentarz: Brzmią nieco inaczej od typowych
reprezentantów gatunku gdyż dość mocno słychać tu wpływy hardcore oraz stosują
znaną z grindcore technikę wokalną zwaną pig squeal (czyli jak nazwa wskazuje
wokaliście zdarza się kwiczeć jak prosiak) jednak nigdy nie mogłem się do końca
do nich przekonać. Po czterech albumach zrobili sobie siedmioletnią przerwę po
czym w 2016 roku powrócili z bardzo dobrą płytą a teraz wydali kolejną.
Niestety na następcy Beast słychać spadek formy: krążek zaczyna się
interesującą od oryginalnego intro oraz potężnego, szybkiego i technicznego
tytułowego utworu po czym obniżają loty gdyż kolejne tracki są już w większości
mniej ciężkie i brzmią prawie jednakowo przez co całość się dłuży chociaż album
ma tylko 35 minut.
80. Hatefulmurder "Reborn" (6/10)
Gatunek: Death Thrash Metal
Długość: 0:35:49
Data wydania: 12.10.2019r
Kraj: Brazylia
Język tekstów: angielski ; jeden utwór po portugalsku
Skład: Wokal Angélica Bastos (aka Angélica Burns) ;
Gitara prowadząca i tylne wokale: Renan Ribeiro Campos ;
Gitara basowa: Felipe Modesto
; Perkusja: Thomás Martin
Wytwórnia:
Pozycja w dyskografii: 3
Najlepsze utwory: You Are Not the One ; Mindbreaker
Zalety: ciężar… ; szybkość
Wady: jednak tego ciężaru mogłoby być więcej ; mało energii ;
monotonia
Dodatkowy komentarz: Debiut z męskim wokalem był zwykłym
średniakiem ale sytuacja się zmieniła gdy Felipe Lameria odszedł a na jego
miejsce przyszła Angelica Bastos, której wokal wprawdzie nie był aż taki mocny
ale za to agresywniejszy i bardziej energiczny a w wyniku tej zmiany powstała
bardzo dobra, poprzednia płyta. Teraz jednak na Reborn nastąpił jakiś spadek
formy i zabrakło tu trochę energii i ciężaru a do tego materiał jest dosyć
monotonny i mało wyrazisty. Szkoda bo sporo po nich oczekiwałem a tak to
niestety muszę stwierdzić, że to jedno z większych rozczarowań tego roku.
Ciekawostka: zwykle jeśli w zespole są męskie i żeńskie wokale a do tego
występują cleany to odpowiada za nie kobieta, tutaj jednak jest odwrotnie i
Angélica Bastos śpiewa tylko screamem a za czasem zdarzające się czyste wokale
odpowiada gitarzysta Renan.
81. Abnormality
"Sociopathic Constructs" (6/10)
Gatunek: Brutal Death Metal
Długość: 0:32:47
Data wydania: 10.05.2019r
Kraj: USA
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal: Mallika Sundaramurthy
; Gitara prowadząca: Sam
Kirsch ;
Gitara rytmiczna: Jeremy Henry
; Gitara basowa: Josh
Staples ; Perkusja: Jay Blaisdell
Wytwórnia: Metal Blade Records
Pozycja w dyskografii: 3
Najlepsze utwory: Transmogrification of the Echoborgs ; Dying Breed
Zalety: ciężar ; szybkość ; moc
Wady: Zdarzają im się momenty a nawet pojedyncze całe utwory
monotonnego, chaotycznego grania. ; wokal nie zawsze przekonuje
Dodatkowy komentarz: Amerykański zespół wykonujący brutal death
metal, który jest najbardziej znany z tego, że ich wokalistka, Mallika
Sundaramurthy posługuje się brzmiącym jak męski growlem. To już ich trzeci
krążek przy czym niestety da się tu zaobserwować pewną tendencję spadkową gdyż
po dobrym debiucie druga płyta była nieco gorsza i miejscami się trochę dłużyła
za to teraz ich wady się pogłębiły. Wprawdzie nadal są dość dobrzy jednak teraz
częściowo jakby im zabrakło pomysłów i miejscami technikę grania zastąpiło
chaotyczne napieprzanie w instrumenty z dodanym do tego monotonnym wokalem,
który również nie zawsze brzmi tak dobrze jak dawniej.
82. I Declare War "Downcast" (6/10)
Gatunek: Deathcore
Długość: 0:15:59
Data wydania: 18.10.2019r
Kraj: USA
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal: Jamie Hanks
; Gitara prowadząca: Greg
Kirkpatrick ; Gitara rytmiczna: John Winters ;
Perkusja: Garon Howe
Wytwórnia:
Płyt w dyskografii: 6, obecnie wydali drugą EPkę
Najlepsze utwory: Grieve for No One ; Dark Blur
Zalety: Ciężar ; moc
Wady: monotonia ; wtórność
Dodatkowy komentarz: Generalnie gatunek jest mało zróżnicowany i
cechy jakimi charakteryzuje się kapela jak i jej brzmienie nie odbiegają
zbytnio od innych reprezentantów tego gatunku jednak na pewno zaliczają się do
tych cięższych gdyż wyjątkowo dużo u nich breakdownów i niskich growli. EPka ma
typową dla tych klimatów długość czyli piętnaście minut a zawiera pięć szybkich
i mocnych ale mocno typowych, niewyróżniających się z tłumu utworów. To
zdecydowanie nie jest I Declare War w najlepszej formie a dość wysoka ocena
spowodowana jest tym, że przynajmniej oferuje to czego można się spodziewać po
deathcore a przy tym całość jest zbyt krótka by zdążyć znudzić. Mini album
pojawił się dwóch wersjach: z wokalem i instrumentalnej.
83. Jinjer
"Micro" (6/10)
Gatunek: Groove Metal / Progressive Metal / Math Metal
Długość: 0:20:14
Data wydania: 11.01.2019r
Kraj: Ukraina
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal: Tatiana Shmaylyuk
; Gitara: Roman Ibramhalilov ;
Gitara basowa: Eugene Kostyuk
; Perkusja: Dmitriy Kim
Wytwórnia: Napalm Records
Płyt w dyskografii: 3, obecnie wydali drugą EPkę
Najlepsze utwory: Dreadful Moments ; Perennial
Zalety: ciężar ; szybkość ; technika ; różnorodność
Wady: wokal ; zespół nie ma tego czegoś co pozwoliłoby im uzyskiwać
lepsze oceny.
Dodatkowy komentarz: Wykonują groove metal jednak w ich muzyce
wcześniej sporo było progressive metalcore'u (choć nigdy na tyle dużo aby ich
tak szufladkować co niestety wielu robiło) i ogólnie zwracali uwagę dość
techniczną pracą instrumentów. Tym razem jednak zmodyfikowali brzmienie robiąc
krok dalej w techniczną stronę tak, że oprócz groove metalu wyraźnie da się
wyłapać inspirację math metalem, za to progressive metalcore'u tu już nie ma
gdyż został zastąpiony przez posmak po prostu progresywnego metalu, który można
usłyszeć w środkowych utworach. Co do oceny to jednak tak jak nigdy do końca
mnie nie przekonywali to nadal się to nie zmieniło (przy czym wyjątek stanowi
opisane sporo wyżej Macro), niby brzmi dobrze, niby to co tworzą jest
różnorodne ale czegoś mi tu brakuje i jak tak myślę to chyba po prostu nie
przepadam za wokalistką, która ma talent, charyzmę i pomysły ale dysponuje
raczej pospolitym głosem.
84. Be Under Arms "Red Wave Is Coming" (6/10)
Gatunek: Groove Metal
Długość: 0:44:40
Data wydania: 05.04.2019r
Kraj: Rosja
Język tekstów: angielski ; dwa utwory po rosyjsku
Skład: Wokal: Vladimir "Szandor" Nasonov , Anna Logachova (aka White Queen) ; Gitara: Stanislav Shtrikh ; Gitara basowa: Dmitriy Kashirin ; Perkusja: Denis Vinitskiy (aka John Doe)
Wytwórnia:
Pozycja w dyskografii: 4
Najlepsze utwory: Road To The Scaffold ; No-Go Zone
Zalety: ciężar ; zróżnicowane wokale
Wady: mało oryginalni ; dość mocny rosyjski akcent a i same wokale mogłyby być nieco lepsze ; dwa utwory po rosyjsku
Dodatkowy komentarz: Be Under Arms pomimo iż wydali już swój czwarty krążek pozostają raczej mało znanymi, wynika to z dwóch rzeczy: pierwszą jest kraj pochodzenia, po prostu raczej niewielu spogląda w stronę Rosji i ich twórczości kojarząc ją raczej z kiczem, tandetą i podróbkami niż czymś specjalnym, za to drugim powodem jest to, że... no cóż... pomimo ogólnie dobrej muzyki nadal brakuje im oryginalności i tego czegoś co przyciąga na dłużej uwagę. Tworzą groove metal a jak wiadomo tak generalnie artyści z tych klimatów mają tendencję do łączenia go z thrash metalem, metalcore, nu metalem lub alternative metalem a w ich przypadku jest to ten drugi przypadek czyli tradycyjnie instrumentalnie jest to dość prosty groove metal a wokalnie podchodzą raczej pod wspomniany metalcore. W zespole jest dwoje wokalistów, mężczyzna i kobieta, oboje stosują cleany, screamy i od czasu do czasu growle przy czym tu wychodzi pewna wada w postaci dość mocnego rosyjskiego akcentu chociaż większość tekstów jest po angielsku, poza tym wokale chociaż dobre mogły by być nieco lepsze. W ten sposób dochodzę do kolejnej wady, którą jest umieszczenie na krążku dwóch utworów w ich ojczystym języku którego to nie mogę słuchać i drażni mnie bardziej niż niemiecki.
85. Ardours
"Last Place on Earth" (5/10)
Gatunek: Gothic Metal / Alternative Metal
Długość: 0:41:49
Data wydania: 09.08.2019r
Kraj: Włochy
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal: Mariangela „Mary” Demurtas ;
Gitara prowadząca i basowa oraz keyboard: Kris Laurent ;
Perkusja: Tarald Lie
Wytwórnia: Frontiers Records
Pozycja w dyskografii: 1
Najlepsze utwory: Last Place on Earth ; Last Moment
Zalety: chwytliwość
Wady: zbyt proste, typowe i wtórne.
Dodatkowy komentarz: Debiutancki album nowego zespołu znanej z
Tristania wokalistki Mariangeli Demurtas wykonujący połączenie gothic i alternative
metalu. Postanowiłem sprawdzić ich z ciekawości gdyż pierwsza płyta Tristanii
na której wystąpiła (szósta w dyskografii, Rubicon) była bardzo dobra dzięki
jej wokalom przy czym to, że na kolejnej już zaprezentowała się po prostu dość
dobrze mogłoby z kolei sugerować iż jej forma mogła też bardziej spaść. W
każdym razie zabrałem się za nich... i jak się okazało jednak chyba faktycznie
jej forma nadal się obniża a dawniej wyraziste, szybko wpadające w ucho wokale
stały się jakieś średnie i bardziej typowe. Warstwa instrumentalna również nie
zachwyca, ot takie sobie proste i melodyjne granie podchodzące chwilami wręcz
pod pop. To ten typ kapel, które można sobie włączyć aby grały w tle choć nie
wywołują zbytnich wrażeń, ani dobrych ani złych w słuchaczu. Tak naprawdę
nadziei na coś ciekawego narobił mi poniższy teledysk przy czym okazało się, że
to najlepszy utwór na Last Place on Earth odbiegający nieco poziomem od
reszty.
86. Korn
"The Nothing" (5/10)
Gatunek: Nu Metal / Alternative Metal
Długość: 0:44:11
Data wydania: 13.09.2019r
Kraj: USA
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal: Jonathan Davis
; Gitara prowadząca, rytmiczna i
tylne wokale: Brian "Head" Welch, James Christian "Munky"
Shaffer ; Gitara basowa: Reginald "Fieldy"
Arvizu ;
Perkusja: Ray Luzier
Wytwórnia: Roadrunner Records
Pozycja w dyskografii: 13
Najlepsze utwory: Cold ; You'll Never Find Me
Zalety: dobre cięższe i szybsze elementy
Wady: za dużo irytującego czystego wokalu, wtórność
Dodatkowy komentarz: Tego zespołu raczej nikomu nie trzeba
przedstawiać gdyż to jeden z najbardziej znanych metalowych artystów i
jednocześnie ten, który zapoczątkował nu metal. Wprawdzie są bardzo znani
jednak tworzą dość nierówną muzykę a w swojej twórczości na przestrzeni lat
mieli wzloty jak i upadki przy czym okres szczytowej formy przypada na schyłek
poprzedniego i początek tego wieku czyli płyty Issues, Untouchabless oraz Take
A Look In The Mirror po czym nigdy więcej już się nie zbliżyli do tego poziomu.
Po dobrym The Serenity of Suffering sprzed trzech lat teraz niestety nastąpił
drastyczny spadek formy, przede wszystkim Jonathana Davisa, co było już mocno
odczuwalne na jego zeszłorocznym solowym krążku. The Nothing jest mocno wtórne
i lżejsze niż większość dyskografii (to już bardziej alternative metal niż nu
metal) czego powodem zapewne była jego osobista tragedia gdyż niedawno zmarła
mu żona (a właściwie to przedawkowała narkotyki więc niestety
to śmierć na własne życzenie) jednak tu jest coś jeszcze a mianowicie
coś się zmieniło w jego głosie. Dawniej zawsze dobrze brzmiał zarówno kiedy
stosował cleany, screamy jak i growle, teraz jednak w przypadku tych pierwszych
wyrobiła mu się jakaś nowa maniera wokalna przez co stały się jakieś irytujące
a niestety to właśnie one zdecydowanie dominują na nówce przez co trudniej się
ją słucha. Jego solowemu Black Labyrinth dałem ledwie czwórkę a The Nothing w
zasadzie przed tym samym losem ratują te szybsze i cięższe fragmenty, których
trochę się znalazło oraz pojedyncze, nie irytujące ale nawet wpadające w ucho
refreny. Niestety to najgorsza płyta od czasu See You On The Other Side i
Untitled czyli momentu gdy zaliczyli największy spadek formy w swojej
dyskografii.
87. Novembers
Doom "Nephilim Grove" (5/10)
Gatunek: Doom Metal
Długość: 0:53:04
Data wydania: 01.11.2019r
Kraj: USA
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal: Paul Kuhr
; Gitara prowadząca i rytmiczna:
Lawrence Roberts, Vito Marchese ; Gitara basowa: Mike Feldman ;
Perkusja: Garry Naples
Wytwórnia: Prophecy Productions
Pozycja w dyskografii: 11
Najlepsze utwory: The Witness Marks ; Adagio
Zalety:
Wady: odcinanie kuponów czyli kopiują samych siebie z dawniejszych
lat ; czyste wokale chwilami irytujące
Dodatkowy komentarz: Zespół wykonuje doom metal przy czym tak
właściwie trudno ich jednoznacznie gdzieś przypisać gdyż zawsze tworzyli coś od
gothic metalu, poprzez doom metal do death doomu i death metalu. Po opisie
łatwo wywnioskować, że można u nich znaleźć zarówno growle jak i cleany a
instrumentalnie bywa zarówno ciężko i szybciej jak i lekko i delikatnie. Ich
początki mnie zbytnio nie przekonują gdyż nie wyróżniali się z tłumu, było dość
monotonnie i stosowali gadane wokale, później czyli pomiędzy 2005 a 2011 rokiem przypada
ich okres najwyższej formy w którym wydali cztery naprawdę bardzo dobre krążki
za to potem nastąpił spadek formy w którym to z ocen w postaci dziewiątek i
ósemek zeszli najpierw do szóstek a teraz nawet do piątki. Od trzech płyt mam
wrażenie, że zamieszczają na nich jakieś niewypuszczane wcześniej bonus tracki
z wcześniejszych lat: niby styl dobrze rozpoznawalny jednak po prostu w sporo
gorszej wersji. Wszystko wskazuje na to iż skończyły im się pomysły na coś
ciekawego a jednocześnie nie mają żadnych na zmianę stylu więc zwyczajnie
kopiują samych siebie co zresztą z płyty na płytę im gorzej wychodzi.
88. Thy Art Is
Murder "Human Target" (5/10)
Gatunek: Deathcore
Długość: 0:38:32
Data wydania: 26/07.2019r
Kraj: Australia
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal: Chris "CJ" McMahon ;
Gitara prowadząca: Andy Marsh
; Gitara rytmiczna: Sean Delander ;
Gitara basowa: Kevin Butler
; Perkusja: Jesse Beahler
Wytwórnia: Nuclear Blast
Pozycja w dyskografii: 5
Najlepsze utwory: New Gods ; Make America Hate Again
Zalety: ciężar ; szybkość
Wady: wtórność ; muzyka nie tak ciężka jak kiedyś lecz typowo
gatunkowa
Dodatkowy komentarz: Jakby prześledzić poziom ich muzyki to można
zauważyć pewną prawidłowość: pierwsza EPka na 5/10, następnie tendencja
wzrostowa do płyty Holy War a następnie stopniowy spadek formy aż do powrotu do
5/10 na nówce. Zwracali na siebie uwagę przede wszystkim ciężarem z dużą
ilością breakdownów i niskich, miażdżących growli ale również dość sporym jak
na gatunek zróżnicowaniem utworów, teraz jednak coś nie wyszło. Muzyka jakoś
złagodniała, w żadnym razie nie mam tu na myśli czegoś w stylu dodania czystych
wokali i melodii bo w to się nie bawią, chodzi mi o taki ogólny spadek mocy i
niby jest jak było ale breakdownów i niskich growli jest dużo mniej. Kolejną
wadą jest brak pomysłów na utwory i są one takie jakieś typowe i schematyczne
przez co nudzą, wygląda to tak jakby Australijczycy zaprezentowali nam tu zbiór
bonus tracków z czasów debiutu. Szkoda, liczyłem na niezły krążek a wyszedł z
tego typowy, deathcoreowy średniak niewyróżniający się z tłumu.
89. The Murder of
My Sweet "Brave Tin World" (4/10)
Gatunek: Symphonic Gothic Metal
Długość: 0:56:48
Data wydania: 06.12.2019r
Kraj: Szwecja
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal: Angelica Rylin
; Gitara: Christopher Vetter ;
Gitara basowa: Patrik Janson
; Perkusja i Keyboard: Daniel
Flores
Wytwórnia: Frontiers Records
Pozycja w dyskografii: 5
Najlepsze utwory: My Religion ; Worth Fighting For
Zalety:
Wady: nudne ; wtórne ; drętwe wokale
Dodatkowy komentarz: Pierwsza i druga płyta bardzo fajne,
energetyczne z wpadającymi w ucho wokalami, potem jednak nastąpiła tendencja
spadkowa. Chyba sami zauważyli, że skończyły im się pomysły na tworzenie czegoś
w ich stylu więc zaczęli coś kombinować z progresywnymi i elektronicznymi
dodatkami ale to nic dobrego nie przynosi a muzyka jest coraz bardziej drętwa,
nudna i wtórna. Poprzedniczka była zwykłym średniakiem ale nówka okazała się
być jeszcze gorsza i jedynie cztery utwory są nawet w porządku przy czym i tak
wypadają blado w porównaniu z najgorszymi utworami z pierwszych dwóch płyt.
Brave Tin World ma niecałą godzinę ale słuchanie tak mi się dłużyło, że miałem
wrażenie jakby miało przynajmniej z dwie godziny.
90. Papa Roach "Who Do You Trust"
(4/10)
Gatunek: Elektronic Rock
Długość: 0:38:30
Data wydania: 18.01.2019r
Kraj: USA
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal: Jacoby Dakota Shaddix
; Gitara: Jerry Allan Horton ;
Gitara basowa: Tobin Joseph Esperance
; Perkusja: Tony Palermo
Wytwórnia: Eleven Seven Music
Pozycja w dyskografii: 10
Najlepsze utwory: The Ending ; Renegade Music
Zalety:
Wady: za dużo popu ; za dużo elektroniki ; za dużo suchego rapu ;
miejscami wzorowanie się na Imagine Dragon
Dodatkowy komentarz: To już
jubileuszowa dziesiąta płyta i w ciągu tych lat kilka razy modyfikowali swoje
brzmienie zaczynając od nu metalu z elementami rap metalu po czym zajęli się
alternative metalem z posmakiem innych gatunków. Po ostatnim Crooked Teeth
będącym częściowym powrotem do korzeni chłopaki najwidoczniej stwierdzili iż
nadszedł czas na większe eksperyment... w wyniku czego powstało wielkie
rozczarowanie zwane Who do you trust. Eksperyment polegał na pójściu złą drogą,
którą już wielu podążyło polegającą na złagadzaniu brzmienia, dodaniu
elektroniki i popowych wokali w stylu imagine Dragon czyli zespołu, którego nie
cierpię oraz rapu jednak nie w takim energetycznym stylu jak na Infest tylko
takiego suchego, nudnego jak chociażby na zeszłorocznym krążku grupy Otep.
Płyta robi mylne dobre pierwsze wrażenie gdyż pierwsze trzy utwory brzmią
wprawdzie lekko ale jednak dobrze i świeżo, niestety od singlowego i tytułowego
Who do you trust poziom drastycznie się obniża i podwyższa się dopiero pod
koniec.
91. Bring Me the
Horizon "Amo" (3/10)
Gatunek: Alternative Rock / Electropop
Długość: 0:52:00
Data wydania: 25.01.2019r
Kraj: Wielka Brytania
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal: Oliver "Oli" Sykes ;
Gitara: Lee Malia ; Gitara basowa: Matt Kean ;
Perkusja: Matt Nicholls ; Keyboard: Jordan Fish
Wytwórnia: Sony Music ; RCA
Pozycja w dyskografii: 6
Najlepsze utwory: Wonderful Life ; Why You Gotta Kick Me When I'm
Down
Zalety:
Wady: za dużo popu ; za dużo elektroniki ; zbędne ozdobniki ; dużo
nieciekawych, przeżartych komerchą utworów
Dodatkowy komentarz: Zaczynali jako deathcoreowy band, w tym stylu
wyszła EPka i pierwsza płyta. Później trochę złagodnieli wykonując już
mieszankę deathcore i metalcore dodając na kolejnej pozycji w dyskografii
trochę elektroniki. W ten sposób wytworzyli swój własny styl i choć wielu ich
hejtowało to mi się podobało i ceniłem za ciekawe eksperymenty... po czym w
2015 roku wyszło That's The Spirit gdzie wyraźnie coś poszło nie tak gdyż
zrezygnowali z wszystkiego co było cięższe w ich muzyce zastępując to jeszcze
większą ilością elektroniki i prawie popowymi czystymi wokalami. Prawdę mówiąc
bardzo się do nich zniechęciłem bo gdyby chociaż dobrze im to wyszło jednak
wyraźnie słychać iż chodziło o kasę a muzyka nie przekonywała. Wokalista Oliver
Sykes tłumaczył się chorobą gardła przez którą nie mógł growlować ani śpiewać
screamem ale to tylko bezsensowne tłumaczenia bo gdyby naprawdę chciał tworzyć
cięższą muzykę to mógł zatrudnić dodatkowego growlera a sam zajął by się
cleanem lub też mogli zmienić styl jak Avenged Sevenfold ciągle pozostając po
metalowej stronie mocy. W każdym razie kiedy zapowiedzieli Amo i zaczęli
wypuszczać single okazało się, że jeszcze bardziej się pogrążają w komercyjnym
graniu w sam raz dla fanów fascynujących się również Bieberem czy Rihanną.
Sprawdziłem jednak płytę z ciekawości, przywiązania do zespołu i chęci
zrankingowania jej i teraz mogę ją opisać. Tak więc, jak wspomniałem jeszcze bardziej
pogrążyli się w komerchę i jak poprzedniczkę od biedy można było określić jako
alternative rock to teraz mamy go w połączeniu z electropopem. Czasem zdarzają
się bardziej wyraźne gitary jednak nie mają mocy za to brzmią bardzo
elektronicznie jak w późniejszym Linkin Park, są też delikatne próby śpiewania
mocniejszym wokalem choć zawsze zagłuszone przez elektronikę aby fanów popu nie
rozbolały ich bezglutenowe uszy. Jednak na Amo zdecydowanie dominuje elektropop
choć miejscami da się wyłapać również pewne odniesienia do R'n'b czy innych
rzeczy popularnych na vivie, 4fun.tv czy Eska TV. Oczywiście nie zabrakło
ozdobników w postaci jakichś piskliwych, elektronicznie zmienionych głosików
jak np. tak popularny w popie i dance "śpiew chomika", często nawet
bez wokalu a po prostu wydające z siebie nic nieznaczące durne odgłosy jak
lalala czy nanana. Początek płyty jest jeszcze znośny jednak tak po najlepszym
na płycie utworze Wonderful Life (który i tak nie może się równać z najgorszymi
z wcześniejszych) całość wywołuje coraz większe krwawienie uszu i znużenie, w
sumie to jedyną zaletą nówki jest różnorodność jednak przy takim poziomie jaki
teraz reprezentują to ich nie ratuje a Amo zdecydowanie mogę uznać za najgorszą
płytę jaką przesłuchałem w 2019 roku a w zasadzie to najgorszą od wielu lat.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz